W kościele proszą o PESEL i podpis. W taki sposób wymuszają poparcie zakazu aborcji
W grupie "Dziewuchy Dziewuchom" na Facebooku pojawiło się ostrzeżenie. "W kościele św. Brygidy w Gdańsku pobierają opłatę za zwiedzanie. W kasie pani poprosiła o podpis i PESEL podtykając kartkę, żeby mogła 'to' już wysłać" – napisała użytkowniczka. Treść "kartki" ją zmroziła. Ostrzega innych.
Kilka zdań wywołało prawdziwą burzę. Chodzi w końcu o listę poparcia dla zakazu aborcji. "Tak to się robi!" – pisze autorka krótkiego postu, który dotrze przynajmniej do 33 tys. osób, należących do popularnej, choć zamkniętej na Facebooku grupy "Dziewuchy Dziewuchom". Jak zdobyć podpis, nie wdając się w dyskusję? Wystarczy położyć listę przy wejściu do kościoła i dodać spokojnym tonem, że jest potrzebny i gotowe. "Pod czym? Nieważne, jak w kościele to na pewno trzeba..." – czytamy.
"Ohyda!", "Sk…stwo!" – piszą oburzone internautki. Od kilkunastu miesięcy tzw. pro-liferzy walczą o całkowity zakaz aborcji. Powstały projekt ustawy ma na celu "ochrona życia od poczęcia". O ochronie życia matki nie ma w tym projekcie już mowy.
Sprzeciw ustawie w październiku 2016 r. wyrażał "czarny protest", a potem kolejne w całej Polsce. Co jakiś czas "obrońcy życia" chwalą się poparciem społecznym dla ich postulatów. Jak je zdobywają, można było się dotychczas domyślać. Autorka postu wyjaśniła, że powiedziała, co o tym sądzi. Odpowiedzi nie dostała. "Widać było, że czuje się totalnie bezkarna" – napisała o kobiecie zbierającej, a może raczej wymuszającej złożenie podpisu.
Dodajmy, że poniedziałek do Sejmu trafił obywatelski projekt Komitetu "Ratujmy Kobiety 2017". – Jako poseł i premier jestem przeciwko liberalizacji prawa do aborcji. Myślę, że projekt ustawy o zakazie aborcji eugenicznej znajdzie poparcie u wielu parlamentarzystów – stwierdziła we wtorek Beata Szydło.