Akcja ratunkowa w kopalni "Wujek"
Ratownik opowiada Wirtualnej Polsce, jak mogło dojść do katastrofy w kopalni "Wujek".
- Będąc pod ziemią w momencie tąpnięcia, podłoga zaczyna iść w górę. Stopniowo, po centymetrze. Tak, aż się zejdzie razem ze stropem. Nie ma przejścia, nie ma nic. To jest najgorsze - tąpnięcia, ponieważ tak zadziałały procesy górotwórcze, że ziemia się podniosła i łamie, miażdży wszystko, co spotka na swojej drodze - relacjonuje Zenon Jerzyk, ratownik z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego.
(Na zdjęciu: budowa szybu ratunkowego)