Wstrzymana pomoc i zakaz wjazdu. Ekspert komentuje tragedię Ukrainy
Blady strach padł na Europę po tym, jak administracja Donalda Trumpa najpierw zamroziła niemal wszystkie programy pomocy zagranicznej, w tym dla Kijowa, a następnie wstrzymała programy oferujące wsparcie ukraińskim imigrantom w USA. - Nie panikujmy, tam jest teraz dużo chaosu i manipulacji. (...) Jeśli wygra Rosja, wygrają też Chiny, a na to Trump nie może sobie pozwolić - ocenia w rozmowie z WP Jan Piekło, były ambasador RP w Ukrainie.
Rozwiązanie kwestii nielegalnych imigrantów było jedną z głównych obietnic wyborczych Donalda Trumpa. Niezwłocznie po zaprzysiężeniu podpisał dekrety, które umożliwiły rozpoczęcie deportacji.
Strach padł nie tylko na obywateli Meksyku, o których mówiono najczęściej w trakcie kampanii wyborczej. Urzędnicy Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego zarządzili bowiem wstrzymanie szeregu programów, które umożliwiały imigrantom tymczasowe osiedlanie się w Stanach Zjednoczonych. Wśród "zawieszonych" rozporządzeń jest kluczowa inicjatywa, zapewniająca możliwość wjazdu do USA m.in. Ukraińcom.
"New York Times" zauważył, że w ośrodkach dla uchodźców przy granicy meksykańsko-amerykańskiej na wjazd czekają całe rodziny, które uciekły z krajów, gdzie trwa wojna lub sytuacja jest niestabilna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polski generał o groźbach Trumpa. "Putin się śmieje"
Oprócz Ukrainy programy oferowały wsparcie obywatelom Kuby, Haiti i Wenezueli. Teraz - na wniosek prezydenta - te programy zostały czasowo wstrzymane.
Trump straszy, ekspert uspokaja
- Ważne, że to nie jest pierwsza, ale druga prezydentura, więc to nie jest tak, że my nic nie wiemy o Trumpie. Po pierwsze, uzbroiłbym się więc w cierpliwość. (...) Oczywiście jest w tej chwili dużo chaosu, ale też manipulacji - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską Jan Piekło, były ambasador RP w Ukrainie.
Zauważa, że kwestia migracji doprowadziła do wewnętrznych konfliktów w Stanach Zjednoczonych, dlatego właśnie administracja Trumpa realizuje politykę, która ma tę migrację "ukrócić".
- Zobaczmy, że tam trwa pewna rewizja tego wszystkiego, co zostało przez poprzednią administrację zrobione, zostawione i trwają prace nad tym, jak to w tej chwili przestawić na tory, które by były zgodne z linią prezydenta Trumpa - dodaje rozmówca WP.
Mniejsza pomoc dla Ukrainy i pomysł na koniec wojny. W co gra Trump?
Zawieszenie programów dotyczących imigrantów z Ukrainy zbiegło się z decyzją o zamrożeniu niemal wszystkich programów pomocy zagranicznej na co najmniej 90 dni.
Sekretarz stanu USA Marco Rubio ogłosił to w nocy z piątku na sobotę polskiego czasu. Według źródeł agencji prasowych ma to dotyczyć również wsparcia USA dla Ukrainy.
Czy to oznacza, że amerykański przywódca odwraca się od Kijowa?
- Donald Trump jest takim politykiem, który jak wiemy nie lubi przegrywać. I dla niego przegrana Ukrainy to jest wygrana Rosji i wygrana Chin. On na to nie może pozwolić. (...) Co jest ważne to fakt, że w tej chwili jest mowa o kolejnym kontyngencie żołnierzy Północnej Korei. I Trump ma świadomość tego, że bez zgody Chin, Korea by się nie odważyła na wysyłanie wojsk na pomoc Putinowi. Dla niego to jest dość jasne, Chiny są dla Trumpa głównym antagonistą, głównym w wrogiem - wskazuje Jan Piekło.
Pytany o to, jak zapowiedzi Waszyngtonu powinna odbierać Europa, podkreśla, że już dawno europejscy przywódcy powinny rozpocząć wzmacnianie obronności i militarnego potencjału.
- Europa powinna to robić już znacznie wcześniej i bez względu na to, kto byłby teraz prezydentem Stanów Zjednoczonych czy Donald Trump, czy Kamala Harris, należało się tym zająć w interesie Europy. Przecież Europa nie zrobiła nic, nic w tym kierunku, żeby poprawić swój stan bezpieczeństwa i żeby udowodnić, że jest w stanie wziąć sprawy we własne ręce - wskazuje były ambasador RP w Ukrainie.
Ekspert zaznacza, że spora część krajów starego kontynentu i tak już realizuje to, o czym amerykański przywódca mówi.
- Ja to mówię głównie o nowych członkach NATO, o Finlandii, Szwecji, ale też o krajach bałtyckich, o Danii, Norwegii. Taka mała Litwa w tej chwili chce wydawać znacznie więcej PKB na obronność niż na przykład Niemcy czy Francja. Natomiast cała reszta rozdziera szaty i uważa, że jest atakowana przez Trumpa. To jest droga donikąd - podkreśla Jan Piekło.
Odnosząc się do kwestii potencjalnego zakończenia wojny, co amerykański przywódca dumnie ogłaszał jeszcze w trakcie kampanii, ekspert ocenia, że Trump "sprawdza" różne opcje.
- Tych pomysłów scenariuszy jest kilka. On najwyraźniej je w tej chwili testuje. Już przecież zachęca do obniżenia ceny ropy, co spowoduje załamanie się finansów Putina. I rzeczywiście w dłuższej perspektywie czasu może się to skończyć po prostu dramatem dla tego reżimu. A to by było korzystne dla Ukrainy i korzystne dla nas - puentuje Jan Piekło.
Rozmawiała Katarzyna Staszko, dziennikarka Wirtualnej Polski