"Zaspokoić krajowy apetyt na psie mięso"
Krytycy festiwalu w Yulin wysuwają bowiem jeszcze jeden poważny argument: zabijane dla mięsa psy mają być w dużej części niewiadomego pochodzenia, a większość - jak podaje Li - została po prostu skradziona ich właścicielom, czy to z miast, gdzie były domowymi ulubieńcami, czy wsi, gdzie były stróżami gospodarstw.
I choć sami sprzedawcy przekonują, że to nieprawda, a zwierzęta pochodzą ze specjalnych farm, w wątpliwość poddała to organizacja Animals Asia. Aktywiście przez cztery lata prowadzili swoje śledztwo, biorąc na cel hodowle psów przeznaczonych na ubój w 15 miastach wschodnich Chin, od północy po południe kraju, tam, gdzie psie mięso ma być najczęściej jadane. W jednej z konkluzji wydanego przed rokiem raportu stwierdzili, że hodowle te były zbyt małe, by "zaspokoić krajowy apetyt na psie mięso".