W Chinach partia komunistyczna kontroluje Kościół katolicki. Za sprzeciw grozi więzienie i śmierć
Miliony Chińczyków poszukują duchowości. Wiara w przewodnią rolę partii już im nie wystarcza. Jedną z odpowiedzi jest chrześcijaństwo. Partia komunistyczna wychodzi im naprzeciw. Mimo to nie brak ludzi gotowych ryzykować za wiarę.
06.10.2017 | aktual.: 06.10.2017 16:28
- Nikt dokładnie nie wie, jaka jest liczba chrześcijan w Chinach – mówi Wirtualnej Polsce Olgierd Uziembło, sinolog i nauczyciel języka chińskiego. – Widziałem rozmaite statystki. Od 20 milionów do 200 milionów chrześcijan. Nikt też dokładnie nie wie, ilu wśród nich jest katolików, a ilu protestantów.
Uziembło zaznacza, że wierzący dzielą się na trzy grupy. Jedni związani są z Patriotycznym Stowarzyszeniem Katolików Chińskich, czyli oficjalnym kościołem podlegającym partii i władzom w Pekinie. Jest też nielegalny kościół "katakumbowy" oraz, coraz popularniejszy, kościół domowy. Różnice między tymi grupami są bardzo płynne.
- Zgodnie z chińskim prawem, w kraju nie mogą działać organizacje posiadające zewnętrzne zwierzchnictwo. To dotyczy także Kościoła katolickiego podlegającego papieżowi w Rzymie – wyjaśnia Uziembło. To dlatego władze państwowe wspierają kościół oficjalny, na którego czele stoją biskupi wybierani przez Pekin, ale nieuznawani przez Watykan. Od kilku lat trwają rozmowy nad wypracowaniem kompromisu.
Chrześcijanie ryzykują życiem dla Kościoła
Jest też kościół podziemny, który uznaje zwierzchnictwo papieża Franciszka. Każdy, kto do niego przynależy, ryzykuje wolnością, a nawet życiem. Msze i spotkania odbywają się w największej tajemnicy i wiedzą o nich tylko wtajemniczeni. W 2015 r. w więzieniu zmarł 94-letni biskup Cosmas Shi Enxiang, który pół życia spędził za kratami. Przykładów duchownych i wiernych, którzy trafili za kraty z powodu wiary, jest znacznie więcej.
- Podział na te dwa kościoły nie jest wcale taki ostry, jakby nam się wydawało – opowiada Uziembło. – Mimo tego, że kościół oficjalny nie uznaje Watykanu, to kiedyś poszedłem w Chinach na mszę za papieża Jana Pawła II. W praktyce wygląda to tak, że Watykan i Pekin nie uznają się, ale współpracują.
Papież Franciszek od 2014 r. prowadzi cichy dialog z Pekinem. Negocjacje, których ukoronowaniem byłoby nawiązanie stosunków dyplomatycznych, utrzymywane są w tajemnicy. Wiadomo, że postępy czynione są bardzo powoli i ostrożnie. W pewnej chwili pojawił się pomysł, aby papież wybierał i wyświęcał biskupów z listy duchownych przedstawionych przez Pekin. Ostatecznie do porozumienia nie doszło. Przynajmniej na razie.
W Chinach działa także kościół domowy czerpiący z tradycji zielonoświątkowców. Jego wielkość i praktyki są trudne do zbadania. Nie ma wątpliwości, że wyznawcy są chrześcijanami, choć są wątpliwości, czy można ich nazwać katolikami.
Innym niż w naszym rozumieniu jest także podział na katolików i protestantów, nie mówiąc już o tym, że nie wiadomo, których jest więcej. Uziembło, nauczyciel chińskiego wykształcony w Chinach, podkreśla, że słowo "chrześcijanin" oznacza także protestanta. Katolik to zupełnie inne słowo.
Wiara jest odpowiedzią na komunizm
Przez lata komuniści jednoznacznie twierdzili, że człowiek racjonalnie myślący nie może wyznawać żadnej religii. Z tego powodu Chiny, pomimo głębokiej tradycji duchowości, stały się jednym z najbardziej zlaicyzowanych państw na świecie. To się zmieniło na początku lat 80. po zakończeniu rewolucji kulturalnej. Stopniowo coraz więcej Chińczyków poszukuje duchowości i mistycyzmu.
Chrześcijaństwo jest tylko jedną z dostępnych dróg. Najsłynniejsza jest sekta Falun Gong, która w pewnej chwili miała kilkadziesiąt milionów wyznawców. W 1999 r. władze zdelegalizowały sektę, która miała zagrażać stabilności społeczeństwa, a jej członkowie do dzisiaj są prześladowani.