Utopił osiem żywych szczeniąt. "Tak się robi na wsiach"

Ostródzcy kryminalni zatrzymali 38-letniego mieszkańca gminy Łukta (woj. warmińsko-mazurskie). Mężczyzna, po oszczenieniu się jego suczki, spakował miot do torby, obciążył ją kamieniami i wrzucił do wody. Bezbronne szczenięta nie miały szans na przeżycie.

Utopił osiem żywych szczeniąt. "Tak się robi na wsiach"
Źródło zdjęć: © Przytulisko w Łukcie

16.05.2019 | aktual.: 16.05.2019 16:12

Martwe szczenięta zostały znalezione w ostatnią sobotę w Ramotach. Spacerująca w okolicy kobieta znalazła w bagiennych zaroślach torbę. W środku znajdowało się osiem szczeniaków i kamienie. Było oczywiste, że ktoś celowo obciążył torbę i wrzucił zwierzęta do wody.

We wtorek kryminalni z KPP w Ostródzie zatrzymali podejrzanego w tej sprawie 38-latka. Mężczyzna był pod wpływem alkoholu. W jego domu funkcjonariusze znaleźli suczkę, która niedawno się oszczeniła.

- Suczka była zaniedbana i trzymana w bardzo złych warunkach. Nie mogliśmy pozwolić, aby tam została, dlatego wnioskowaliśmy o odebranie psa właścicielowi. Dzięki szybkiej reakcji wójta i schroniska psina jest już bezpieczna - relacjonuje sierż. szt. Anna Balińska, oficer prasowy KPP w Ostródzie.

Wrzucił do wody żywe psiaki

Suczka jeszcze tego samego dnia trafiła do schroniska. Na posesji, gdzie była trzymana, policjanci przeprowadzili oględziny, które stanowią dowód w sprawie.

W środę zatrzymany 38-latek usłyszał zarzuty znęcania się nad zwierzętami oraz znęcania się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem.

Mężczyzna przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia. Jego bestialskie zachowanie nie wydawało mu się czymś złym. - Tak się robi na wsiach - powiedział policjantom. Dodał, że gdy wrzucił do wody szczenięta, były żywe.

Mężczyzna był już wcześniej karany za przestępstwa przeciwko mieniu. Prokurator zastosował wobec podejrzanego policyjny dozór. Za popełnione przestępstwo grozi mu kara nawet 5 lat więzienia.

Była głodna i wychudzona

Dejzi, bo tak została nazwana suczka, znajduje się teraz w Przytulisku w Łukcie. Została zbadana przez weterynarza i dostała lekarstwa.

- Jest wygłodzona, ma zapalenie listwy mlecznej, setki pcheł, kleszczy, biegunkę, wymioty... Na razie jest decyzja o tymczasowym zabezpieczeniu psa, więc dopóki nie zostanie jej właścicielowi udowodniona wina, że znęcał się nad Dejzi, nie szukamy domu dla niej. Jeśli właściciel dobrowolnie zrzeknie się psa, wtedy wysterylizujemy suczkę, doprowadzimy ją do zdrowia i będziemy szukać jej nowego domu - powiedziała Wirtualnej Polsce Beata Olszewska z Przytuliska w Łukcie.

Jak relacjonują pracownicy schroniska na Facebooku, suczka żyła w tragicznych warunkach. Była uwiązana na lince do rozpadającej się budy, w której ledwo się mieściła. Kiedy ją zabrano, była głodna i wychudzona.

- Nie jadła, tylko łykała chrupki - mówi Beata Olszewska.

Obraz
© Przytulisko w Łukcie

Źródło: Warmińsko-Mazurska Policja, Przytulisko w Łukcie

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (450)