Uszkodzone dowody ws. wypadku Beaty Szydło. Prokuratura: możemy dostarczyć nowe nagranie
Kolejna odsłona "afery" z dowodami ws. wypadku Beaty Szydło. Sąd Okręgowy w Krakowie zapewnia, że dwie płyty z nagraniami, które otrzymał od prokuratury, zostały uszkodzone "przed przekazaniem akt sprawy do Sądu Rejonowego w Oświęcimiu". - Jeśli sąd wystąpi o nową płytę z nagraniem, to ją dostarczymy - zapewnia WP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie, prok. Janusz Hnatko.
O co chodzi? O dwa nagrania wideo, które zostały dołączone do akt sprawy przekazanych do Sądu Rejonowego w Oświęcimiu. O zniszczeniu dowodu rzeczowego poinformował 13 czerwca portal tvn24.pl. Jak się okazuje, uszkodzone zostały dwie płyty.
Sąd Okręgowy w Krakowie, który nadzoruje pracę sądu rejonowego w Oświęcimiu, potwierdził, że doszło do zniszczenia nośników. - Jednak nie da się jednoznacznie stwierdzić, kiedy i w jakich okolicznościach doszło do ich uszkodzenia. Na jednej z płyt, zgodnie z opisem znajdującym się na kopercie, znajdował się materiał stacji TVN24 programu "Czarno na Białym". Na drugiej płycie znajdował się zapis monitoringu, z którego został sporządzony przez policję protokół oględzin i przekazany do dyspozycji sądu - odpowiedziała portalowi rzecznik Sądu Okręgowego w Krakowie sędzia Beata Górszczyk.
Dzień później oświadczenie w tej sprawie wydała Prokuratura Okręgowa w Krakowie. "Przekazane przez prokuraturę sądowi nośniki były nieuszkodzone i zdolne do odtworzenia. Do ich zniszczenia doszło w sądzie. Nieprawdą jest, że na uszkodzonych nagraniach został zarejestrowany przejazd kolumny. Na jednym z nich było nagranie programu telewizyjnego, na drugim monitoring terenu przedszkolnego oddalonego kilkaset metrów od miejsca przejazdu kolumny" - poinformowano.
We wtorek Onet.pl opublikował nowe stanowisko Sądu Okręgowego w Krakowie na temat zniszczonych płyt DVD. Wynika z niego, że jedna z płyt z całą pewnością była uszkodzona w chwili przekazywania jej przez prokuraturę. "Powyższe wynika z faktu, że już w opinii sporządzonej przez biegłych z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie Laboratorium Kryminalistyczne z dnia 15.03.2017 r. zawarto informację 'płyta posiada widoczne uszkodzenie (pęknięcie) w centralnej części', zaś dalej 'ze względu na uszkodzenie płyty nie umieszczono jej w czytniku DVD i nie odczytano jej zawartości'" - cytuje treść komunikatu sądu Onet.pl.
Z treści odpowiedzi wynika, że na płycie tej znajdowało się nagranie programu TVN24 "Czarno na Białym".
A co z drugim dowodem? Rzecznik prasowy sądu potwierdza jedynie wcześniejsze informacje prokuratury. "Był to zapis monitoringu obejmujący ul. Prusa w Oświęcimiu - Przedszkole, z którego został sporządzony przez policję protokół oględzin, wydruk zdjęć i te dokumenty zostały przekazane do dyspozycji sądu" - poinformowano.
Poprosiliśmy rzecznika Prokuratury Okręgowej w Krakowie, prok. Janusza Hnatko, o komentarz w tej sprawie. Odesłał nas do komunikatu z 14 czerwca i ponownie podkreślił, że "nagrania nie mają żadnej wartości dowodowej dla odtworzenia przebiegu zdarzenia z 10 lutego 2017 r." Dodał jednak, że jeśli sąd uzna, iż chce zapoznać się z tymi nagraniami, to nie będzie problemu z ich odtworzeniem. Wystarczy zwrócić się o ich kopie. Właścicielem oryginału pierwszego nagrania jest TVN24.
- W przypadku nagrania z monitoringu, wiemy kto jest w posiadaniu oryginału, i w każdej chwili, na wniosek sądu możemy dostarczyć nową płytę - zapewnił WP prok. Janusz Hnatko.
Do wypadku kolumny rządowej z Beatą Szydło doszło 10 lutego 2017 r. na jednej z ulic Oświęcimia. Składająca się z trzech aut kolumna, wyprzedzała fiata seicento. Jego kierowca Sebastian Kościelnik przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto ówczesnej szefowej rządu, które wjechało w drzewo. Poszkodowana w wypadku została premier oraz funkcjonariusze BOR.
Kierowca seicento został oskarżony o nieumyślne spowodowanie wypadku. Nie zgodzili się z tym trzej prokuratorzy, którzy prowadzili śledztwo i odmówili podpisania aktu oskarżenia. Ich zdaniem, odpowiedzieć powinien funkcjonariusz ówczesnego BOR (obecnie SOP), który prowadził samochód.
W procesie przesłuchano kilkudziesięciu świadków. Tylko jeden z nich zeznał, że rządowa kolumna miała włączone światła i sygnały dźwiękowe. Pozostali twierdzili że nie było sygnałów dźwiękowych.