"Skandal!". Giną dowody ws. wypadku Beaty Szydło. Apel do Zbigniewa Ziobry
Jest reakcja opozycji na doniesienia, że dowody ws. wypadku Beaty Szydło w Oświęcimiu zostały zniszczone. Żąda od ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, by wszczął w tej sprawie wewnętrzne postępowanie w prokuraturze. Ich zdaniem, jest ona "tuszowana".
O uszkodzeniu jednego z ważnych dowodów w procesie dotyczącym wypadku z lutego 2017 roku donosił portal tvn24.pl. Chodzi o płytę z zapisem monitoringu, dokumentującego przejazd kolumny ówczesnej szefowej rządu.
Poseł PO-KO Paweł Olszewski ocenił na piątkowej konferencji prasowej w Sejmie, że uszkodzenie dowodu to "skandal". - Mamy do czynienia z sytuacją, w której giną dowody, dowody, które mogą być na korzyść osoby, którą ten rząd chce skazać i obwinić za ten wypadek - podkreślił. Jak wskazał, jego ugrupowanie ma podejrzenia, że "zniszczenie dowodów w tak ważnej sprawie, gdzie ofiarą może być młody człowiek, który nie zawinił, jest próbą tuszowania odpowiedzialności premier Szydło i jej ochrony". - Na to nie może być zgody - oświadczył Olszewski.
Posłanka Agnieszka Pomaska oceniła z kolei, że od początku z wypadkiem premier Szydło było "coś nie tak". Stwierdziła m.in., że kierowca fiata seicento miał ograniczoną możliwość obrony oraz został - w jej przekonaniu - bezpodstawnie zatrzymany bezpośrednio po wypadku. Według posłanki, prokuratura "zbagatelizowała tę sprawę i się nią nie zajęła". - Dzisiaj po tych dwóch latach widzimy, że jest jeszcze gorzej. Widzimy, że giną dowody, że są niszczone - stwierdziła Pomaska.
- Panie ministrze Ziobro, co się stało z tymi dowodami i dlaczego zostały zniszczone? Kiedy wytłumaczy pan opinii publicznej, dlaczego prokuratura nic w tej sprawie do tej pory nie zrobiła i dlaczego te fakty są przez panu podległych prokuratorów ukrywane? - pytała Pomaska. - Wzywamy pana ministra Ziobrę, żeby jak najszybciej w tej sprawie zareagował - zaapelowała.
Wypadek Szydło. Co zaszło?
Do wypadku doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów, w której jechała ówczesna premier (jej pojazd znajdował się w środku kolumny - przyp. red.) wyprzedzała fiata seicento. Jego kierowca Sebastian Kościelnik (zgodził się na ujawnienie wizerunku, imienia i nazwiska) przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto ówczesnej szefowej rządu, które wjechało w drzewo. Poszkodowana została premier oraz funkcjonariusze BOR.
W procesie przesłuchano kilkudziesięciu świadków. Tylko jeden z nich zeznał, że rządowa kolumna miała włączone światła i sygnały dźwiękowe. Pozostali twierdzili że nie było sygnałów dźwiękowych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl