USA wystąpiły z Rady Praw Człowieka ONZ. "To szambo"
Ambasador Stanów Zjednoczonych Nikki Haley oraz sekretarz stanu Mike Pompeo ogłosili, że ich kraj występuje z organu ONZ. Argumentując decyzję USA, wysunęli poważne oskarżenia wobec organizacji.
- Po raz kolejny ONZ pokazuje swoją hipokryzję, piętnując Stany Zjednoczone, podczas gdy jednocześnie ignoruje naganną kartotekę praw człowieka wielu członków swojej Rady Praw Człowieka - powiedziała ambasador Haley. Stała przedstawicielka USA w ONZ dodała również, że wspomniana organizacja jest "protektorem państw łamiących prawa człowieka i szambem (kloaką) politycznych uprzedzeń".
Głównym zarzutem wobec Rady ze strony Stanów Zjednoczonych jest postawa organizacji wobec Izraela. USA wielokrotnie głosowały przeciw rezolucjom Rady Praw Człowieka ONZ krytycznych wobec Izraela i często krytykowały jej rzekomą antyizraelską działalność.
Przedstawiciele USA podkreślają jednak, że chętnie wrócą do organizacji, jeśli ta zostanie odpowiednio zreformowana. Waszyngton domaga się m.in. wydalenia z liczącej 47 państw Rady tych członków, którzy łamią prawa człowieka (Chiny, Rosja, Kuba etc.).
USA bojkotowało już prace Rady Praw Człowieka ONZ w okresie prezydentury George'a W. Busha w latach 2001-2009. Jego następca Barack Obama przywrócił jednak członkostwo Stanów Zjednoczonych.
Organizacje międzynarodowe potępiają decyzję USA. Jak zaznacza Human Rights Watch, "Rada odegrała ważną rolę w takich krajach jak Korea Północna, Syria, Birma i Sudan Południowy (...), ale Trumpa interesuje tylko obrona Izraela". W liście otwartym do sekretarza stanu Mike'a Pompeo przedstawiciele 12 organizacji walczących o prawa człowieka podkreślili natomiast, że "rezygnując z miejsca w Radzie Praw Człowieka ONZ, Stany Zjednoczone wzmacniają innych członków Rady, takich jak Rosja i Chiny, które nie podzielają amerykańskich wartości i przekonania o uniwersalnym znaczeniu praw człowieka".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl