Chiny krytykują raport ONZ o łamaniu praw człowieka w Korei Północnej
Chiny oświadczyły, że nie przyjmują krytyki płynącej z raportu ONZ o łamaniu praw człowieka w Korei Płn. Według dokumentu Pekin mógł "pomagać i nakłaniać do zbrodni przeciwko ludzkości", odsyłając imigrantów i uciekinierów z powrotem do Korei Płn.
18.02.2014 | aktual.: 18.02.2014 11:13
Autorzy raportu sugerują, że przedstawiciele najwyższych władz Korei Płn. powinni odpowiedzieć za swe czyny przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym (MTK).
Rzeczniczka chińskiego MSZ Hua Chunying przedstawiła stanowisko Pekinu w sprawie raportu ONZ podczas codziennego briefingu prasowego. Koreańczycy z Północy najczęściej uciekają ze swego kraju przez granicę z Chinami, by następnie próbować dotrzeć do Korei Południowej.
Pekin, będący jednym z niewielu sojuszników politycznych Pjongjangu, traktuje Koreańczyków z Północy jako osoby uciekające przed biedą, a nie uchodźców politycznych. W przypadku zatrzymania przez chińską policję uciekinierzy są odsyłani do Korei Płn., gdzie grozi im więzienie, tortury, a nawet śmierć.
Szef specjalnej komisji ONZ Michael Kirby ostrzegł chińskiego charge s'affaires w Genewie Wu Haitao w datowanym na 16 grudnia liście, że przymusowa repatriacja imigrantów i uciekinierów z Korei Północnej mogła "sprzyjać i nakłaniać do zbrodni przeciwko ludzkości".
W odpowiedzi chiński dyplomata napisał - co również ujęto w raporcie - że fakt, iż niektórym północnokoreańskim imigrantom kilkakrotnie udaje się uciekać do Chin, pokazuje, że oskarżenia o tortury są nieprawdziwe.
Jedna z zasad prawa międzynarodowego polega na zobowiązaniu do nieodsyłania osób ubiegających się o azyl lub uchodźców z powrotem w miejsca, gdzie ich życie lub wolność mogą być zagrożone.
Prace nad liczącym 372 strony raportem specjalnej komisji ONZ trwały rok. Zawarto w nim zeznania osób, którym udało się uciec z Korei Płn., a które następnie przesłuchano na terenie Japonii, Korei Płd., Wielkiej Brytanii i USA. Z dokumentu wynika, że odpowiedzialność za liczne zbrodnie przeciwko ludzkości i przypadki łamania praw człowieka w Korei Płn. ponosi bezpośrednio przywódca państwa Kim Dzong Un oraz jego najbliższe otoczenie, które szacuje się na setki osób.
Z zebranych przez komisję relacji świadków wynika m.in., że w północnokoreańskich aresztach na porządku dziennym są publiczne egzekucje, tortury i głodzenie osadzonych, a za najdrobniejsze wykroczenia grożą drakońskie kary.
ONZ zwraca też uwagę na rozbudowany w Korei Płn. system obozów pracy, w których także dochodzi do rażących przypadków łamania praw człowieka. Według ONZ mogą tam funkcjonować cztery takie obozy, jednak ich liczba może być większa, szczególnie, że w przeszłości funkcjonowało 12 takich ośrodków. Szacuje się, że przebywa w nich od 80 tysięcy do 100 tysięcy osób. Z innych informacji wynika, że przetrzymywanych może być nawet 130 tysięcy osób.
ONZ oskarża także najwyższe władze Korei Płn. o instrumentalne wykorzystywanie klęski głodu do zastraszania i kontrolowania społeczeństwa.
Jeszcze przed publikacją raportu Pjongjang oświadczył, że "kategorycznie i całkowicie" odrzuca wnioski oenzetowskiego raportu.