Chiny krytykują raport ONZ o łamaniu praw człowieka w Korei Północnej
Chiny oświadczyły, że nie przyjmują krytyki płynącej z raportu ONZ o łamaniu praw człowieka w Korei Płn. Według dokumentu Pekin mógł "pomagać i nakłaniać do zbrodni przeciwko ludzkości", odsyłając imigrantów i uciekinierów z powrotem do Korei Płn.
Autorzy raportu sugerują, że przedstawiciele najwyższych władz Korei Płn. powinni odpowiedzieć za swe czyny przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym (MTK).
Rzeczniczka chińskiego MSZ Hua Chunying przedstawiła stanowisko Pekinu w sprawie raportu ONZ podczas codziennego briefingu prasowego. Koreańczycy z Północy najczęściej uciekają ze swego kraju przez granicę z Chinami, by następnie próbować dotrzeć do Korei Południowej.
Pekin, będący jednym z niewielu sojuszników politycznych Pjongjangu, traktuje Koreańczyków z Północy jako osoby uciekające przed biedą, a nie uchodźców politycznych. W przypadku zatrzymania przez chińską policję uciekinierzy są odsyłani do Korei Płn., gdzie grozi im więzienie, tortury, a nawet śmierć.
Szef specjalnej komisji ONZ Michael Kirby ostrzegł chińskiego charge s'affaires w Genewie Wu Haitao w datowanym na 16 grudnia liście, że przymusowa repatriacja imigrantów i uciekinierów z Korei Północnej mogła "sprzyjać i nakłaniać do zbrodni przeciwko ludzkości".
W odpowiedzi chiński dyplomata napisał - co również ujęto w raporcie - że fakt, iż niektórym północnokoreańskim imigrantom kilkakrotnie udaje się uciekać do Chin, pokazuje, że oskarżenia o tortury są nieprawdziwe.
Jedna z zasad prawa międzynarodowego polega na zobowiązaniu do nieodsyłania osób ubiegających się o azyl lub uchodźców z powrotem w miejsca, gdzie ich życie lub wolność mogą być zagrożone.
Prace nad liczącym 372 strony raportem specjalnej komisji ONZ trwały rok. Zawarto w nim zeznania osób, którym udało się uciec z Korei Płn., a które następnie przesłuchano na terenie Japonii, Korei Płd., Wielkiej Brytanii i USA. Z dokumentu wynika, że odpowiedzialność za liczne zbrodnie przeciwko ludzkości i przypadki łamania praw człowieka w Korei Płn. ponosi bezpośrednio przywódca państwa Kim Dzong Un oraz jego najbliższe otoczenie, które szacuje się na setki osób.
Z zebranych przez komisję relacji świadków wynika m.in., że w północnokoreańskich aresztach na porządku dziennym są publiczne egzekucje, tortury i głodzenie osadzonych, a za najdrobniejsze wykroczenia grożą drakońskie kary.
ONZ zwraca też uwagę na rozbudowany w Korei Płn. system obozów pracy, w których także dochodzi do rażących przypadków łamania praw człowieka. Według ONZ mogą tam funkcjonować cztery takie obozy, jednak ich liczba może być większa, szczególnie, że w przeszłości funkcjonowało 12 takich ośrodków. Szacuje się, że przebywa w nich od 80 tysięcy do 100 tysięcy osób. Z innych informacji wynika, że przetrzymywanych może być nawet 130 tysięcy osób.
ONZ oskarża także najwyższe władze Korei Płn. o instrumentalne wykorzystywanie klęski głodu do zastraszania i kontrolowania społeczeństwa.
Jeszcze przed publikacją raportu Pjongjang oświadczył, że "kategorycznie i całkowicie" odrzuca wnioski oenzetowskiego raportu.