USA tracą w Azji sympatyków
Wojna w Iraku sprawiła, że w elitach muzułmańskich w krajach Azji wyraźnie słabną sympatie dla Ameryki i Amerykanów. Amien Rais z rozrzewnieniem wspomina lata swoich studiów w Stanach Zjednoczonych przeszło 20 lat temu.
Rais, członek parlamentu i kandydat do urzędu prezydenta Indonezji w przyszłorocznych wyborach, nauczył się podziwiać amerykańską demokrację, gdy uczęszczał na Uniwersytet Chicagowski razem z takimi studentami jak Syafii Maarif, obecnie przywódca drugiego co do wielkości ugrupowania muzułmańskiego Indonezji.
Jednak obecnie, gdy wojska amerykańskie i brytyjskie wkroczyły do Iraku, Rais uważa, że wartości, które tak cenił, postawiono na głowie.
Indonezyjski polityk powiedział, że administracja prezydenta George'a W. Busha zraża do siebie elitę tego największego na świecie państwa muzułmańskiego, której wielu członków kształciło się na amerykańskich uniwersytetach, i że odbudowa zaufania do zamiarów USA wobec świata islamu potrwa lata.
Podobne opinie można usłyszeć od przedstawicieli wykształconych w USA elit Pakistanu i Malezji, a także muzułmańskiej mniejszości w Indiach. Rodzi się więc pytanie, jakie będą następstwa polityki USA dla postaw tak znacznej części opinii publicznej w muzułmańskiej Azji, opinii, która normalnie powinna darzyć Waszyngton sympatią.
"Jesteśmy rozczarowani. Uważaliśmy, że Ameryka jest bastionem demokracji. Znamy wspaniały system amerykańskich wartości - a tu nagle Stany Zjednoczone mobilizują setki tysięcy (żołnierzy), aby usunąć Saddama" - powiedział Rais, mając na myśli prezydenta Iraku.
Członkowie muzułmańskiej elity w Indonezji nie szczędzą Ameryce słów krytyki - Maarif nazywa Busha "zbrodniarzem wojennym". Jednak mało kto sądzi, że staną się ekstremistami. Sam Maarif wezwał 30 milionów członków swej organizacji Muhammmadija, by powstrzymali się od przemocy. Jednak część obserwatorów obawia się, że wielu umiarkowanych zwolenników ugrupowań islamskich teraz się zradykalizuje.
Jeśli elicie muzułmańskich krajów Azji zabraknie determinacji lub umiejętności, by powściągnąć swych zwolenników, pierwszą ofiarą wojny w Iraku może być poparcie dla wojny z terroryzmem.
Dotyczy to zwłaszcza Pakistanu, gdzie gniew wobec organizatorów operacji przeciwko Irakowi przysparza sympatyków islamskim radykałom, a osłabia i izoluje liberalną elitę, sprzyjającą Stanom Zjednoczonym.
"Przed tą wojną byłem zagorzałym zwolennikiem polityki zagranicznej USA. Myślę jednak, że Bush zraził do siebie na całym świecie wielu ludzi takich jak ja" - powiedział Javeria Abdullah, absolwent amerykańskiej wyższej uczelni, zatrudniony przez międzynarodową firmę w Karaczi, głównym portowym mieście Pakistanu.
"Popierałem amerykańską politykę prorynkową, amerykańskie liberalne wartości polityczne, i gorąco ich broniłem" - powiedział indyjski biznesmen Aslam Khan ze znanej rodziny muzułmańskich przedsiębiorców. "Jednak po Iraku żałuję, że to robiłem. Jeśli wybiorę się na urlop, to nie do Stanów Zjednoczonych. Nie chcę, żeby mi robiono wstręty z powodu mojej religii".
Na razie większość rządów muzułmańskiej części Azji ma za dużo do stracenia, aby wyjść poza słowną krytykę Stanów Zjednoczonych, ważnego partnera handlowego. Może się to jednak zmienić, jeśli wojna będzie się przedłużać, a ulice azjatyckie eksplodują od protestów. Wtedy tradycyjni przyjaciele Ameryki mogą stracić ochotę do studzenia wzburzonej opinii publicznej.(an)
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/pisane-ci-pisanie-6039096887997569a ) Skomentuj tę sprawę! Jak długo potrwa wojna? Czy Saddam Husajn zostanie usunięty? Kto go zastąpi? Czy rozbrojenie Iraku jest warte wielu ofiar wśród żołnierzy i ludności cywilnej.
Redakcja wiadomości WP zaprasza Cię do współredagowania naszego serwisu - prześlij nam Twój komentarz dotyczący powyższego tematu.