ŚwiatUSA. Strzelanina w San Jose. "Jest wiele ofiar"

USA. Strzelanina w San Jose. "Jest wiele ofiar"

Strzelanina w zajezdni lekkiej kolei miejskiej w San Jose w Kalifornii. Nie żyje 10 osób - informuje policja. Funkcjonariusze przeszukują wszystkie budynki zajezdni. Dostali bowiem informację, że podłożono tam bombę.

USA. Strzelanina w San Jose. "Jest wiele ofiar"
USA. Strzelanina w San Jose. "Jest wiele ofiar"
Źródło zdjęć: © Agencja FORUM | PETER DASILVA/Reuters
Violetta Baran

26.05.2021 18:01

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Do strzelaniny doszło na terenie zajezdni lekkiej kolei miejskiej przedsiębiorstwa transportu publicznego VTA w San Jose. Pierwsze strzały, jak twierdzą świadkowie, rozległy się tuż przed godziną 7 rano miejscowego czasu. Z najnowszych informacji wynika, że dramat rozegrał się w hali remontowej zakładu.

Policja początkowo nie podawała liczby ofiar. Mówiła jednak o "dużej liczbie zabitych i rannych". Dopiero po trzech godzinach od strzelaniny rzecznik szeryfa hrabstwa Santa Clara Russell Davis poinformował, że napastnik zabił 9 osób, a następnie popełnił samobójstwo.

- Strzelec był pracownikiem firmy VTA - potwierdził wcześniejsze nieoficjalne informacje mediów rzecznik szeryfa.

Russel Davis poinformował także, że obecnie specjaliści przeszukują pomieszczenia zajezdni. - Otrzymaliśmy informację, że zostały tam umieszczone ładunki wybuchowe - tłumaczył.

"Strzelec podpalił dom, a potem zaczął strzelać do kolegów z pracy"

"Strzelec nie jest już zagrożeniem, a placówka została ewakuowana" - napisał na Twitterze tuż po strzelaninie burmistrz San Jose Sam Liccardo.

Matka jednego z pracowników powiedziała lokalnemu serwisowi mercurynews.com, że do strzelaniny doszło podczas spotkania związkowców. Na razie nie ma jednak potwierdzenia tej informacji.

Strzelec, jak informują media powołując się na swoje źródła - miał 57 lat. O świcie miał podpalić swój dom, a następnie pojechał na spotkanie związku zawodowego w zajezdni. Tam miał wyjąć broń i zacząć strzelać do zgromadzonych. Potem miał popełnić samobójstwo.

Burmistrz San Jose Sam Liccardo potwierdził w rozmowie z dziennikarzami, że w domu napastnika wybuchł rano pożar. - Na szczęście nikogo tam nie było, nikt nie został ranny - stwierdził.

Obraz
© Google Maps

Z nieoficjalnych informacji wynika, że w budynku po ugaszeniu ognia znaleziono wiele broni i amunicji.

"Los Angeles Times" i CNN informują tymczasem o dwóch rannych osobach, które trafiły do jednego ze szpitali w San Jose. Jedna z nich zmarła, druga jest w stanie krytycznym.

Na miejscu wciąż jest wielu policjantów i straż pożarna. Przedsiębiorstwo VTA na swoim profilu poinformowało o wstrzymaniu w południe kursowania lekkiej kolejki miejskiej. Pociągi zostaną zastąpione, do czasu zakończenia oględzin w zajezdni, przez autobusy.

Źródło: mercurynews.com, latimes.com

Komentarze (46)