USA ostrzegają Gruzję. "Legislacja w stylu Kremla"
Ze Stanów Zjednoczonych padło ostrzeżenie dla Gruzji, by nie stawała po stronie Moskwy. Asystent sekretarza stanu USA Jim O'Brien oświadczył, że Waszyngton może wprowadzić sankcje przeciwko gruzińskim urzędnikom w związku z przyjętą ustawą o "zagranicznych agentach". Biały Dom określił ustawę mianem "kremlowskiej".
15.05.2024 | aktual.: 15.05.2024 17:43
Asystent sekretarza stanu USA wyraził swoje obawy, że przyjęcie we wtorek przez gruziński parlament ustawy o "zagranicznych agentach" może być kolejnym "punktem zwrotnym" w burzliwej historii byłego państwa radzieckiego.
- Jeśli to prawo pójdzie naprzód, nie będzie spełniało norm i będzie dochodziło do podważania demokracji, jeśli będzie dochodzić do przemocy przeciwko pokojowym demonstrantom, zobaczymy restrykcje ze strony Stanów Zjednoczonych - zapowiedział we wtorek O'Brien podczas konferencji prasowej po spotkaniach m.in. z premierem Gruzji Iraklim Kobachidzem w Tbilisi.
Jak dodał, może chodzić zarówno o sankcje finansowe, jak i restrykcje wizowe dla osób zamieszanych w naruszenia demokratycznych norm.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Waszyngton w ostrych słowach odpowiada gruzińskim politykom
Wysłannik Waszyngtonu w ostrych słowach odniósł się do narracji i teorii lansowanych przez gruziński rząd, a w szczególności rządzącego oligarchy Bidziny Iwaniszwilego oraz premiera Irakliego Kobachidze. Przedstawiali oni USA jako "wroga" i mówili o konieczności zerwania z "globalną partią wojny", która - ich zdaniem - kontroluje Amerykę i Europę.
- To jest jak strona z Reddita (portalu dyskusyjnego - przyp. red.), która ożyła. (...) To kompletne niezrozumienie relacji społeczności międzynarodowej z Gruzją - powiedział O'Brien.
Urzędnik dodał, że jeśli Gruzja będzie uważała USA za wroga, Waszyngton rozważy przerwanie całej pomocy dla Gruzji wynoszącej niemal 400 mln dolarów. Ocenił też, że ustawa o "zagranicznych agentach" może doprowadzić do zmiany charakteru relacji Gruzji z Zachodem.
Czytaj również: Paraliż w Tibilisi. Demonstranci zablokowali stolicę Gruzji
"Legislacja w stylu Kremla"
W podobnie krytycznym tonie do przyjętej ustawy odnieśli się we wtorek przedstawiciele Białego Domu i Departamentu Stanu.
Rzeczniczka Białego Domu Karine Jean-Pierre określiła ją jako "legislację w stylu Kremla", która zmusi USA do "fundamentalnego" przemyślenia relacji z Gruzją. Jej odpowiednik z Departamentu Stanu Vedant Patel ocenił jednocześnie, że USA wciąż uważają, że mimo przegłosowania prawa, nadal możliwe jest takie jego złagodzenie, by nie naruszało demokratycznych zasad.
Ustawa o "zagranicznych agentach" i fala protestów
Gruziński parlament przegłosował we wtorek ustawę, mimo trwających od tygodni potężnych protestów w Tbilisi. Choć prezydent Salome Zurabiszwili zapowiedziała już, że zawetuje nowe prawo, to rządząca koalicja ma jednak dość głosów, by odrzucić weto.
Prawo wzorowane jest na pierwszej, stosunkowo "łagodnej" wersji rosyjskiego prawa o agentach zagranicznych (które potem zostało zaostrzone). Przewiduje, że osoby prawne i media otrzymujące ponad 20 proc. finansowania z zagranicy będą podlegać obowiązkowej rejestracji i sprawozdawczości oraz trafią do specjalnego rejestru agentów obcego wpływu. Ministerstwo sprawiedliwości będzie mogło pod dowolnym pretekstem przeprowadzać kontrole takich organizacji.
Według oponentów władz ustawa może, podobnie jak w Rosji, zostać wykorzystana do niszczenia opozycji i niezależnych mediów. Zarówno opozycja, jak i uczestnicy masowych protestów przeciwko nowemu prawu są przekonani, że ustawa stoi w sprzeczności z dążeniem Gruzji do Unii Eeuropejskiej.
Sprawująca władzę partia Gruzińskie Marzenie twierdzi, że projekt "służy przejrzystości i ochronie suwerenności" i że nie ulegnie presji z zewnątrz, w tym - "partii globalnej wojny", której - według gruzińskich rządzących - poddał się Zachód.
Czytaj również: Wrze w Tbilisi. "Teraz wszystko się zaczyna"