USA: Ku Klux Klan znów dał o sobie znać - jeszcze nie powiedział ostatniego słowa?
Po latach nieobecności na pierwszych stronach gazet znowu zrobiło się głośno o Ku Klux Klanie (KKK). Niedawno członkowie organizacji protestowali pod budynkiem stanowego parlamentu Południowej Karoliny przeciwko usunięciu flagi Konfederacji. Czy to oznacza powrót KKK? Eksperci rozwiewają niepokój, twierdząc, że jest on obecnie zaledwie cieniem organizacji, jaką był w latach świetności. Ale inni uważają, że KKK nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
27.07.2015 | aktual.: 27.07.2015 11:29
Ku Klux Klan wypłynął ostatnio na fali niezadowolenia białych mieszkańców amerykańskiego Południa z faktu, że sprzed stanowego parlamentu zniknął symbol ich potęgi - flaga Konfederacji. To pod nią wojska Południa walczyły z oddziałami Północy podczas wojny secesyjnej. Stanowi ustawodawcy stwierdzili jednak, że czas usunąć flagę Konfederacji, bo zaczęła być przez niektórych uważana za symbol rasizmu i dominacji białej społeczności nad czarnoskórą. Stało się to po czerwcowej masakrze w Charleston w budynku Afrykańskiego Kościoła Metodystycznego Emanuel, gdzie z rąk białego młodego człowieka, utożsamiającego się z ideologią suprematystyczną, zginęło dziewięcioro czarnoskórych członków grupy modlitewnej.
Ku Klux Klan oficjalnie potępił masakrę, ale rozeźliła go decyzja o usunięciu flagi Konfederacji, która jest jednym z najbardziej widocznych symboli ideologii organizacji. - Nie można karać wszystkich za to, co zrobił jeden człowiek - twierdzili członkowie KKK. Według nich reakcja ustawodawców była przesadzona i przyczyniła się do zwiększenia poczucia odrzucenia przez tych, którzy wierzą, iż ich kraj odchodzi od "dziedzictwa białych". Postanowili zatem zorganizować pikietę, czym wzbudzili zainteresowanie oraz spekulacje na temat potencjalnego powrotu KKK do siły, jaką cieszył się przed laty.
Słabi, wewnętrznie podzieleni
Loyal White Knights (Biali Rycerze), którzy zorganizowali protest w połowie lipca, uważają się za największą podgrupę Ku Klux Klanu w Ameryce. Twierdzą, że mają kilka tysięcy aktywnych członków w 50 stanach, którzy spotykają się w ciągu roku i urządzają pikiety. Jednak zdaniem badaczy to zdecydowanie przerysowany szacunek.
Choć tak naprawdę trudno dokładnie policzyć, ile organizacja ma członków, bo nadal działa w podziemiu, przypuszcza się, że z liczącego niegdyś 5 milionów osób Klanu pozostała zaledwie garstka. KKK jest też teraz mniej spójny niż kiedyś i funkcjonuje na zasadzie niepowiązanych grup, mini-Klanów, które pojawiają się i znikają w różnych częściach USA, głównie na Południu.
- Klan jest dziś organizacją słabą, nieudolnie zarządzaną, wewnętrznie podzieloną i bez żadnego politycznego wsparcia. Więc jest radykalnie inny niż Ku Klux Klan, który znamy z historii - powiedział w rozmowie z NBC News Mark Potok z Southern Poverty Law Center.
Już nie tak jak kiedyś
Ku Klux Klan powstał po wojnie domowej w 1865 r. Został założony przez grupę mężczyzn rozczarowanych porażką armii Konfederacji oraz perspektywą odzyskania przez czarnoskórych wolności. Ubrani w kaptury organizowali nocne patrole na koniach, podczas których dopuszczali się pobić, zastraszania, a czasami mordów na czarnoskórych, Żydach, katolikach i wszystkich tych, którzy popierali reformy społeczne zachodzące w kraju. Twierdzili, że ich działalność była konieczna dla obrony praw białej części społeczeństwa oraz jej życia zagrożonego przez postępującą równość ras.
Później, na przestrzeni lat, Ku Klux Klan miał kilka wzlotów i upadków. Jego okresy świetności przypadają na lata 20. XX wieku, czyli okres antyimigracyjnego ferworu, erę walki o prawa obywatelskie na przełomie lat 50. i 60. oraz nieco skromniejsze odrodzenie w latach 70. w reakcji na dalsze prawa i wolności uzyskane przez czarnoskórych mieszkańców. Podobnie jak pod koniec XIX w., zagrożeni społeczną i polityczną emancypacją czarnoskórych mieszkańców Ameryki, członkowie i sympatycy KKK skupiali się na pikietach, a nawet sięgali po broń.
Do dziś dla wielu Amerykanów Ku Klux Klan jest symbolem rasizmu, przemocy i zła, utożsamianym z paleniem krzyży, linczowaniem oraz zakapturzonymi postaciami. Od lat KKK traci zwolenników. Wspomniane pięć milionów liczył w 1925 r., ale już w 1965 r. liczba ta skurczyła się do 42 tys., a w 1981 r. do 11 tys. - podaje Southern Poverty Law Center. Dzisiaj, według niektórych ekspertów, KKK liczy niecałe 4 tys. członków w cały kraju i podzielony jest na 23 grupy, z których każda twierdzi, że jest prawdziwym Klanem.
Podczas gdy KKK kiedyś mocno wpisywał się w świadomość społeczeństwa publicznym okazywaniem przemocy oraz zastraszaniem, teraz ma problemy ze znalezieniem swojego miejsca we współczesnym ruchu białych suprematystów, zdominowanym przez organizacje w stylu think-tanków, operujące wyrafinowanymi stronami internetowymi.
Nowa strategia
- KKK jest cieniem organizacji, którą był kiedyś - twierdzą eksperci. Dodają, że kiedy dochodzi do incydentów o podłożu rasowym, Klan próbuje wykorzystać sytuację i pojawia się na obrzeżach szumu wokół danej sprawy.
Tak zresztą było w ostatnim przypadku. Niecałe trzy tygodnie po strzelaninie w kościele w Charleston oddział KKK o nazwie Traditionalist American Knights rozprowadzał ulotki w czarnej dzielnicy Północnego Charleston o treści: "Strażnicy osiedla. Możecie spać spokojnie, Klan czuwa". Na ulotce była też podobizna członka organizacji w charakterystycznym kapturze.
Jeszcze wcześniej, bo tydzień po strzelaninie, mieszkańcy kilku stanów donosili, że otrzymali torebki z cukierkami oraz informacją o grupie Loyal White Knights z Karoliny Północnej. Podobne ulotki widziano też w Ferguson, Baltimore i Montgomery - w 50. rocznicę marszu w Selmie.
Zdaniem znawców, oprócz dyskusji w internetowych chatroomach, roznoszenie ulotek w celu werbowania członków, budowania wizerunku lub zastraszania rasowego to esencja dzisiejszej działalności KKK.
Dzięki Charleston KKK zyska członków?
Przywódcy oddziału Białych Rycerzy w Karolinie Północnej twierdzą, że strzelanina w Charleston oraz dyskusja na temat usunięcia flagi Konfederacji zwiększyły zainteresowanie KKK i spowodowały, że do organizacji wpłynęło ponad 6 tys. podań od potencjalnych członków.
Dlatego właśnie niektórzy ostrzegają, że bez względu na to czy liczebny czy nie, KKK zawsze będzie potencjalnym zagrożeniem. - KKK nigdy nie wyginął. Ma wzloty i upadki, ale nadal istnieje i o tym Ameryka powinna pamiętać - mówi były policjant cytowany przez magazyn "Vice". Natomiast Leonard Zeskind, autor "Blood and Politics" - pracy o historii białego ruchu nacjonalistycznego - dodaje, że w miarę jak biali stawać się będą mniejszością w USA, Klan zacznie dawać o sobie znać próbami walki przeciwko utracie dominacji przez białych.