USA: afera wokół Busha?
W USA narasta atmosfera skandalu wokół
bankructwa koncernu Enron Corporation w grudniu ub.r. -
największej upadłości w historii kraju, która zrujnowała
dziesiątki tysięcy pracowników tej firmy.
Szef koncernu, Kenneth L. Lay - który, jak się okazało, wprowadzał w błąd jego pracowników i akcjonariuszy co do złej sytuacji firmy, jednocześnie sprzedając swoje akcje, kiedy jeszcze stały wysoko - był jednym z największych stronników i sponsorów kampanii wyborczej prezydenta Busha.
W niedzielę kilku członków kierownictwa administracji Busha przyznało w wywiadach telewizyjnych, że dyrektorzy Enronu zwracali się do nich o pomoc, m.in. prosząc o interwencję w firmie Moody`s Investor Services, oceniającej wiarygodność kredytową korporacji.
Minister handlu Donald Evans zapewnił w wywiadzie dla telewizji NBC News, że po konsultacji z ministrem skarbu Paulem ONeillem postanowiono _nic nie robić_. Sam O
Neill w rozmowie z telewizją ABC News poinformował, że kłopoty Enronu, o których dowiedział się w październiku od Laya, były już znane opinii publicznej, więc nie alarmował wtedy prezydenta.
Jak wynika jednak z analiz, sytuacja Enronu - do niedawna siódmej co do wielkości firmy w USA, zajmującej się głównie handlem energią - była zła już dużo wcześniej.
W czwartek Bush przyrzekł przeprowadzenie śledztwa w sprawie upadłości Enron Corp. Dochodzenie wszczęły już także dwie komisje Kongresu, komisja kontroli giełdy, jak również FBI - ponieważ bankructwo ma aspekty kryminalne.
Jak poinformował niedawno tygodnik Time, opierając się na relacjach z Kongresu, znana firma Arthur Andersen, która przeprowadzała kontrolę ksiąg finansowych Enronu, w październiku zniszczyła kluczowe dokumenty w tej sprawie.
W Waszyngtonie przewiduje się, że skandal będzie miał poważne negatywne implikacje dla prezydenta Busha. Pojawiają się nawet porównania z aferą Whitewater, która sprawiła dużo kłopotów byłemu prezydentowi Clintonowi. (and)