Upadek "małego" handlu?
W ciągu najbliższych kilku lat sklepy wielkopowierzchniowe mogą opanować nawet 70% wewnętrznego
rynku - prognozuje Polska Izba Handlowa (PIH).
W tym czasie może zniknąć nawet 300 tys. z około 1 mln małych sklepów i punktów handlowych.
Takie dane przedstawił w poniedziałek w Warszawie Andrzej Lewiński, szef PIH, na konferencji "Polski handel detaliczny a integracja europejska".
Polska Izba Handlowa to organizacja zrzeszająca polskie firmy posiadające sieci sklepów, a także sieci dystrybucyjne i hurtownie.
Inne prognozy przedstawiła Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji (POHD) zrzeszająca największe zagraniczne sieci handlowe działające w Polsce (m.in. Auchan, Tesko, Geant). Według niej, udział w rynku sklepów wielkopowierzchniowych wyniesie 40-50%. Według Marii Andrzeja Falińskiego, sekretarza generalnego POHD, upadnie też znacznie mniej małych sklepów. W dużej mierze zależy to jednak od ingerencji sektora publicznego, czyli władz centralnych i samorządowych - ocenił Faliński.
Według niego, potrzebą chwili jest rozpoczęcie dialogu, jak włączyć małe i średnie firmy w system wielkiego handlu. Jednym z rozwiązań łączenia małego handlu z dużym są galerie handlowe, gdzie w tym samym budynku obok sklepów typu supermarket pojawiają się też małe punkty handlowe - powiedział Faliński.
Obecnie, według ocen PIH, hipermarkety, supermarkety i i sklepy dyskontowe (jak Żabka czy Biedronka)
kontrolują około 30% polskiego handlu. Według różnych wyliczeń, takich sklepów jest w Polsce od 2 do 5 tys., w tym około 180 hipermarketów.
Największym zagrożeniem dla drobnego handlu nie są jednak super i hipermarkety, lecz sieci sklepów dyskontowych - uważa Andrzej Lewiński. Jego zdaniem, w najbliższych latach do Polski wejdzie dodatkowo co najmniej kilka zachodnich firm specjalizujących się w sprzedaży dyskontowej. (ajg)