ŚwiatUniewinnienie gen. Gotoviny - jak wojenna przeszłość wpłynie na przyszłość Bałkanów?

Uniewinnienie gen. Gotoviny - jak wojenna przeszłość wpłynie na przyszłość Bałkanów?

Dla jednych jest bohaterem, dla innych zbrodniarzem. Gdy więc w ubiegłym roku trybunał w Hadze skazał na wieloletnie więzienie Ante Gotovinę - chorwackiego generała dowodzącego operacją "Burza", podczas której tysiące chorwackich Serbów straciło swoje domy, a kilkuset życie - w Belgradzie przyjęto wyrok z uznaniem, a w Zagrzebiu protestowano. Przed kilkoma dniami sytuacja zmieniła się jednak o 180 stopni, bo sąd apelacyjny uniewinnił generała. Teraz to w Chorwacji popłynęły łzy radości, a z Serbii gorzkie słowa. Jak rozliczenie krwawej przeszłości wpłynie na przyszłość Bałkanów?

Uniewinnienie gen. Gotoviny - jak wojenna przeszłość wpłynie na przyszłość Bałkanów?
Źródło zdjęć: © AFP | Hrvoje Polan

Chorwacki rząd wysłał do Holandii specjalny samolot po uniewinnionych generałów Ante Gotovinę i Mladena Markacza, byłego dowódcę sił specjalnych chorwackiej policji. Na lotnisku w Zagrzebiu przywitał ich premier Zoran Milanović, a na ulicach tysiące rozradowanych Chorwatów. W stołecznej katedrze odbyło się także nabożeństwo dziękczynne. Wieczorem wojskowych ugościł na kolacji prezydent Ivo Josipović.

Był to prawdziwy powrót w glorii i chwale, choć jeszcze w ubiegłym roku za zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości groziły Gotovinie 24 lata więzienia, a Markaczowi - 18. Właśnie na tyle zostali skazani w pierwszej instancji przez trybunał ONZ ds. byłej Jugosławii, który miał ocenić ich rolę podczas wydarzeń w 1995 r., militarnej operacji prowadzonej przez chorwackie siły, która nosiła nazwę "Oluja" -"Burza".

Krajobraz przed i po "Burzy"

W 1991 r. zaczęły się kruszyć gliniane nogi nie tylko kolosa - ZSRR, ale także państwa jugosłowiańskiego. Latem Słowenia i Chorwacja ogłosiły niepodległości. Decyzję tę zbojkotowali chorwaccy Serbowie, którzy utworzyli Republikę Serbskiej Krajiny i wspierani przez jugosłowiańską armię prowadzili walki z chorwackimi siłami. Był to pierwszy akt wojennego dramatu, który stawiał w pozycji siły Serbów. Finał należał już do Chorwatów i to te wydarzenia stały się przedmiotem procesu w Hadze.

W sierpniu 1995 roku chorwackie siły przeprowadziły operację "Oluja" - odbicia Krajiny. Chorwaci błyskawicznie osiągnęli swój cel, ale miało to swoją cenę. W akcji, według różnych źródeł, zginęło od 300 do 2 tys. Serbów, a 90 tys. do 250 tys. musiało opuścić swoje domy i uciekać.

Operacją dowodził gen. Gotovina, żołnierz, który na niejednym froncie jadł chleb. Gdy miał 16 lat, zaciągnął się jako marynarz i wyjechał z kraju. Walczył w Legii Cudzoziemskiej i pracował dla firm ochroniarskich w Ameryce Łacińskiej, gdzie szkolił grupy paramilitarne. Do ojczyzny wrócił na początku lat 90.

Dla Chorwatów Gotovina stał się jednym z symboli ich niepodległości. Dla Serbów chorwackich był uosobieniem ich krzywd.

Rozliczanie przeszłości

Generał cieszył się względami aż do końca lat 90., do śmierci prezydenta Franjo Tudjmana, który rządził krajem także w czasach wojny. Po zmianach we władzy Gotovina przeszedł na emeryturę, a w 2001 r. upomniała się o niego Haga. I właśnie wtedy generał przepadł. Ukrywał się przez cztery lata, podczas których Bruksela naciskała na Zagrzeb, rozpoczynający starania o wejście do UE.

W 2005 r. Gotovinę zatrzymano na Wyspach Kanaryjskich. Drugi oskarżony w sprawie zbrodni popełnionych podczas "Burzy" Mladen Markacz stawił się przed trybunałem sam. Obaj twierdzili, że są niewinni. I mimo pierwszego skazującego wyroku, w listopadzie tego roku sąd apelacyjny oczyścił ich z zarzutów. Decyzja ta nie była jednogłośna. Trzech na pięciu sędziów składu orzekającego opowiedziało się za uniewinnieniem, dwaj pozostali - sędziowie z Włoch i Malty - mieli odmienne zdanie. Izba apelacyjna trybunału ONZ uznała jednak, że nie ma wystarczających dowodów, iż wojskowi brali udziału we "wspólnym przestępczym przedsięwzięciu" - kategorii prawnej stworzonej przez trybunał. Tym samym, jak skomentował wyrok brytyjski dziennik "The Guardian", "chorwacka 'zbrodnia wojenna' przestała być zbrodnią po werdykcie trybunału ONZ".

- Tu nie chodzi o generałów. To kwestia interpretacji zdarzeń historycznych - mówi dr Marko Babić, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. - Walka toczyła się o to, czy cała operacja militarna "Oluja" była częścią planu politycznego gen. Franjo Tudjmana i jego ekipy. Czy Tudjman, który wielokrotnie mówił w swoich publicznych wystąpieniach, że należy oczyścić Chorwację z Serbów, stosował tylko taką retorykę? Zasądzono, że nie było żadnego planu, a generałowie wykonywali swoje zadania według sztuki wojskowej. Faktem pozostaje, że około 2 tys. Serbów zostało zabitych, a około 300 tys. musiało uciekać ze swoich domów w wyniku tej operacji. Pozostaje również pytanie, czy jeśli Gotovina i Markacz są niewinni, to w ogóle nie ma winnych? - dodaje.

Gdy rozpoczynała się sprawa Gotoviny i Markacza, główne postacie wojny w Chorwacji: prezydent Tudjman, minister obrony Gojko Susak i dowodzący armią Janko Bobetko, już nie żyły. Właśnie dlatego proces generałów stał się tak ważny dla strony serbskiej.

Kontrowersyjna operacja - kontrowersyjny wyrok

Nie dziwi więc, że Belgrad ostro zareagował na uwolnienie Gotoviny i Markacza. W pierwszej kolejności serbski rząd zdecydował się do minimum ograniczyć współpracę z haskim trybunałem, a prezydent Tomislav Nikolić ostrzegł, że wyrok "nie przyczyni się do ustabilizowania sytuacji w regionie i otworzy stare rany".

- Decyzja (sądu apelacyjnego) jest dla mnie zaskakująca. Potwierdza moje wcześniejsze wątpliwości, czy rzeczywiście trybunał jest sądem wolnym od wpływów politycznych - komentuje dr Babić. - Jak bowiem osoby skazane w pierwszej instancji na 24 (Gotovina) i 18 lat (Markacz), w drugiej zostają całkowicie oczyszczone z zarzutów? Jest to największy zwrot w 18-letniej historii trybunału - mówi politolog.

Ostrożniejszy w ocenie wyroku jest Adam Balcer dyrektor programu z fundacji demosEUROPA - Centrum Strategii Europejskiej. - Muszę przyznać, że osobiście spodziewałem się wyroku skazującego. Sąd podejmuje jednak decyzje na podstawie dowodów przedstawionych przez prokuraturę, która musi jednoznacznie udowodnić winę. Po prostu tej winy nie udało się udowodnić, co wynika ze specyfiki zajęcia Krajiny - uważa ekspert.

- Operacja Burza została przeprowadzona jak Biltzkrieg i olbrzymia większość Serbów, obawiając się - niebezpodstawnie - odwetu, uciekła, a nie została wypędzona przez Chorwatów. Z drugiej strony Chorwaci nie stworzyli warunków umożliwiających powrót większości serbskich uchodźców - wyjaśnia Balcer i dodaje, że choć po zajęciu Krajiny dochodziło do zbrodni na serbskich cywilach, w jego opinii, nie była to zaplanowana eksterminacja miejscowej ludności.

- Można mówić o odpowiedzialności pośredniej i na niższym poziomie dowódczym. Wojsko chorwackie zbyt długo nie zapewniało na tych terenach warunków bezpieczeństwa dla Serbów. (...) Niektórzy chorwaccy dowódcy tolerowali zbrodnie niektórych swoich żołnierzy, a inni, na różnych szczeblach, zachęcali do nich. Ale to nie jest tak klarowna odpowiedzialność sprawcza po stronie chorwackich elit państwowych i najwyższej kadry dowódczej i skala oraz zaplanowanie, jak w przypadku ludobójstwa w Srebrenicy popełnionego przez bośniackich Serbów. (...) Mordów, plądrowań dokonywały też chorwackie jednostki paramilitarne i zwykli bandyci. Krajina stała się wtedy "dzikim zachodem" - mówi Balcer. - Można się spotkać z opiniami, że wszystkie strony konfliktów w byłej Jugosławii popełniły zbrodnie wojenne. To prawda, ale ważna jest przecież skala. Odpowiedzialność serbska, z czym Serbowie mają bardzo duży problem, jest większa niż innych narodów, w tym Chorwatów. Ci ostatni oczywiście też mają problem z przyznaniem się do
zbrodni i przedstawiają się przeważnie tylko jako ofiary w tym konflikcie, a w najlepszym wypadku uznają zbrodnie za przejaw samoobrony - ocenia ekspert.

Hamulec pojednania?

Jeszcze niedawno chorwackie i serbskie władze próbowały jednak odłożyć na bok przeszłość i doprowadzić do zbliżenia między krajami. W 2010 r. Vukovar, chorwackie miasto niemal całkowicie zniszczone w serbskim ostrzale, odwiedził ówczesny prezydent Serbii Boris Tadić. Mówiono wtedy o przełomie i o tym, że Chorwacja, która już 1 lipca 2013 r. podpisze traktat akcesyjny do UE, stanie się wsparciem dla starającej się o wejście do europejskiej wspólnoty Serbii.

Teraz decyzja o uniewinnieniu chorwackich generałów - choć zapadła w Hadze, a nie w Zagrzebiu - może negatywnie wpłynąć na stosunki między sąsiadami. - Dla Serbów jest to skandal, dla Chorwatów sprawiedliwość dziejowa. Położy się na pewno cieniem na relacjach dwustronnych. Oba kraje oskarżają się o ludobójstwo przed międzynarodowym trybunałem sprawiedliwości i jeszcze niedawno mówiło się, że jest szansa, by te dwa wnioski wycofać. Teraz jest to bardzo mało prawdopodobne - uważa Balcer.

Również dr Babić podkreśla, że decyzja sądu apelacyjnego może mieć poważne konsekwencje dla całego regionu Bałkanów i naruszy proces pojednania między krajami. Według politologa, ostatni wyrok to woda na młyn osób wierzących, że trybunał w Hadze jest sądem antyserbskim. - Ich stanowiska będą się radykalizować. Być może w przyszłych wyborach w Serbii i Republice Serbskiej (część Bośni i Hercegowiny - przyp.) poważnym graczem na scenie politycznej staną się bardziej radykalne opcje. Uchodźcy (z Chorwacji), którzy tam mieszkają, to poważny elektorat - komentuje dr Babić.

Emerytura generałów

Tymczasem gen. Gotovina po powrocie na Bałkany zdążył już udzielić wywiadu serbskiej gazecie "Kurir", w którym... wezwał chorwackich Serbów, którzy uciekli z kraju w trakcie operacji "Burza", do powrotu do domów. - Są obywatelami Chorwacji, to ich ojczyzna, tak samo jak moja - stwierdził generał, którego cytuje serwis BalkanInsight.

Czy generał, witany w kraju jak bohater, zdecyduje się wykorzystać swoje społeczne poparcie i z dawnego żołnierza zostanie politykiem? Obaj eksperci w to wątpią. - Gotovina i Markacz stali się częścią historii chorwackiej, jakakolwiek kariera polityczna w ich wypadku byłaby dużym błędem. Tym bardziej, że wcześniej też nie pchali się do polityki i życia medialnego. Gotovina jest par excellence żołnierzem, nie sądzę, by próbował teraz wykorzystać swoje wpływy - mówi dr Babić.

- Wydaje się, że na razie chce odpocząć - dodaje Balcer.

Małgorzata Pantke, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)