Unia ma konstytucję. Podwójna większość lepsza od Nicei
Po 9 miesiącach burzliwych negocjacji,
poprzedzonych prawie półtorarocznymi pracami Konwentu
Europejskiego, przywódcy 25 państw Unii Europejskiej przyjęli w
piątek wieczorem na szczycie w Brukseli tekst Traktatu
Konstytucyjnego dla UE.
19.06.2004 | aktual.: 19.06.2004 07:14
Premier Marek Belka szczycił się tym, że jako jedyny przywódca "do ostatniej sekundy" walczył o polskie postulaty, w tym o deklarację wprowadzającą mechanizm umożliwiający odwlekanie decyzji państwom reprezentującym 26,25% ludności UE. Zdaniem premiera, daje to Polsce mocniejsza pozycję od Traktatu z Nicei, nawet jeżeli nowa konstytucja ogranicza możliwości całkowitego blokowania decyzji przez Polskę.
Belka zapewnił, że jedynym niespełnionym postulatem było wpisanie do preambuły traktatu odwołania do Boga lub do chrześcijaństwa (jest wzmianka o "dziedzictwie religijnym" Europy).
Traktat musi być w najbliższych miesiącach do końca zredagowany, przetłumaczony na języki oficjalne i podpisany. Potem zostanie poddany ratyfikacji, która może się okazać jeszcze bardziej dramatyczna od rokowań nad jego treścią. W co najmniej jednej trzeciej państw członkowskich odbędą się referenda, zapewne także w Polsce, chociaż Belka nie chciał zdeklarować się w tej sprawie w piątek wieczorem.
Wszyscy przywódcy podkreślali na swoich końcowych konferencjach prasowych, że uzgodnienie unijnej konstytucji jest wspólnym sukcesem Unii i indywidualnym każdego z ich krajów. Jedynym zgrzytem był brak zgody w sprawie następnego przewodniczącego Komisji Europejskiej. Kadencja obecnego przewodniczącego, Romano Prodiego, upływa z końcem października. Belka pochwalił się, że nie dopuścił do wyboru kandydatów, którzy z naszego punktu widzenia nie byli najlepsi. Nie chciał podać nazwisk, ale niemal w tym samym momencie prezydent Francji Jacques Chirac ogłosił, że premier Belgii Guy Verhofstadt nie jest już kandydatem na szefa KE.
W sali prasowej panowało przekonanie, że Polska była, obok Wielkiej Brytanii i Włoch, jednym z krajów, które odmówiły poparcia Verhofstadtowi ze względu na jego sprzeciw wobec interwencji w Iraku i próby budowania osobnego sojuszu wojskowego z Francją i Niemcami.
Z rywalizacji o fotel przewodniczącego zrezygnował też brytyjski komisarz Chris Patten, na którego Polska patrzyła przychylniejszym okiem. W najbliższych tygodniach przywódcy muszą zebrać się ponownie aby wyznaczyć następce Prodiego przed debatą zaplanowaną w tej sprawie przez Parlament Europejski na 20-22 lipca.
Uchwalona konstytucja nie odbiega zasadniczo od projektu przyjętego przed rokiem przez Konwent Europejski. Jej zaletą jest to, że zbiera w jednym tekście wszystkie dotychczasowe traktaty unijne w sposób możliwie spójny, przejrzysty, łatwiejszy do zrozumienia dla obywatela. Częścią konstytucji stała się też Karta Praw Podstawowych.
Przywódcy zatwierdzili też w końcu nowy system podejmowania decyzji w Radzie UE podwójną większością państw i obywateli, zdefiniowaną jako co najmniej 55% państw reprezentujących co najmniej 65% liczby ludności. Do zablokowania decyzji potrzeba więc będzie ponad 45% państw lub 35% ludności zamieszkującej co najmniej cztery państwa. Polska wywalczyła "hamulec bezpieczeństwa" umożliwiający odwlekanie decyzji przez "rozsądny czas" przez państwa zamieszkałe przez co najmniej 26,25% unijnej ludności.
W zakresie sprawiedliwości i spraw wewnętrznych, polityki zagranicznej czy walutowej do podjęcia decyzji niezbędna będzie 72% państw zamieszkanych przez co najmniej 65% ludności.
Cały ten nowy system głosowania wejdzie w życie 1 listopada 2009 roku, po pięciu latach obowiązywania Traktatu Nicejskiego, który zacznie funkcjonować 1 listopada 2004 roku.
Polska należała też do licznej grupy, w większości mniejszych, krajów, które wywalczyły utrzymanie do 2014 roku zasady, że każde państwo członkowskie ma prawo desygnować jednego komisarza - członka Komisji Europejskiej. Początkowo ich liczba miała być zredukowana już w 2009 roku.