ŚwiatUnia Europejska to dobro, a nie koryto

Unia Europejska to dobro, a nie koryto

Minister Radosław Sikorki wystąpieniem w Berlinie wywołał histerię wśród części prawicy i ona trwa, także w czwartek w sejmie. Ale może zapoczątkował dyskusję, nad tym co w Unii robimy i powinniśmy robić. Takiej dyskusji nie było, gdy aspirowaliśmy do UE, ani po wstąpieniu do niej - pisze Waldemar Kuczyński w Wirtualnej Polsce.

Waldemar Kuczyński

15.12.2011 | aktual.: 21.12.2011 11:36

Zacznę od czegoś osobistego. Należę do pokolenia, które rodziło się, gdy trwała II wojna światowa, a powalona Polska, po raz kolejny rozdarta była między obce potęgi. Potem jedna z nich rozbiwszy drugą narzuciła nam swój okropny porządek prawie na pół wieku i nikt nie mógł temu zapobiec, a my już najmniej. Moje pierwsze 50 lat życia nie odbiegające od typowego dla całego pokolenia jest doświadczaniem skutków Europy złożonej z wyizolowanych państw, całkowicie suwerennych. To samo dotyczy ludzi z innych krajów w tej części kontynentu. Dla mnie suwerenność państwa nie ma nic wspólnego z Zosią Samosią i przestrzegam przed takim na nią patrzeniem. Suwerenni to nie znaczy sami, bo to droga do utraty suwerenności.

Rok 1989 odczuwam, jako cud. Od początku miał dwie nadzieje; wolność w Ojczyźnie i szansa na dołączenie jej do Wspólnoty Europejskiej. Nie po to, by dostawać stamtąd pieniądze, choć proszę bardzo. Po to, by wszedłszy we wielką demokratyczną wspólnotę i oddając jej dobrowolnie część suwerenności przestać być państwem izolowanym i łupem dla silniejszych od nas. Dla mnie Unia jest nade wszystko, bardziej niż NATO, wsparciem bezpieczeństwa Polski, jej trwania, jako niepodległe państwo dające obywatelom wolność. Będąc w Unii Europejskiej nie boję się imperialnego pomrukiwania Rosji, ani jakichś hitlerowskich resztek za Odrą, ani prawicowych zamordystów w Polsce. Poza Unią bałbym się tego wszystkiego.

Nie ma nic złego w tym, że państwa w Unii dzielą suwerenność między nią i siebie. Nadużyciem jest zrównywanie odbierania państwu suwerenności z jej dobrowolnym przekazaniem na rzecz wspólnego przedsięwzięcia. To są sytuacje z przeciwnych, wrogich sobie, światów i tylko w złej woli można je utożsamiać. Właśnie po to, by nie wrócić do Europy, w której odbierano suwerenność, tworzona jest od 60 lat Europa dobrowolnie podzielonych suwerenności, wykonywanych dla wszystkich i przez wszystkich. Unia Europejska, jako wsparcie naszej niepodległości i wolności jest wartością, a nie narzędziem, które się wykorzystuje i odkłada.

Unia jest dobrem, naszym i wspólnym. Nawet jeżeli część społeczeństw, które ją tworzą, znużona obecnym kryzysem zaczyna potrzeć na Unię, jak na niewygodę i ciężar. My tak strasznie doświadczeni przez Europę w której bez żadnych skrępowań najsilniejsi mogli wyczyniać co chcieli ze słabszymi, powinniśmy zrobić co tylko można, by to dzieło trwało i prosperowało. Unia to nie koryto do wychłeptania czy, jak się mówi, wyciskana brukselka. To określenie jest nie tylko głupie, ale i żenujące przez swoje dziadostwo i chytrość menela.

Unia Europejska, przeżywa najcięższy kryzys od powstania; płynie przez porohy. Wielu wróży, a są i mający nadzieję, że się roztrzaska i przepłyną jedynie belki opatrzone flagami narodowymi. Nie wierzę w to. Za Unią stoi ogromny kapitał pracy pokoleń Europejczyków i wspaniałe wyniki w przemianie kontynentu. Żaden polityk nie weźmie na siebie roli Herostratesa. Nie ma powrotu do zbałkanizowanej Europy, także dlatego, że każdy kraj dzisiejszej Unii zapłaciłby za to wielkim pogorszeniem życia obywateli. Rozpad Unii wywołałby ciężki i długi kryzys realnej gospodarki krajów członkowskich, a nie tylko kryzys zaufania kręgów finansowych. Zmierzamy więc ku przesileniu, bolesnemu, lecz nie ku katastrofie. Skutkiem będzie zmieniony kształt Unii i strefy euro, a nie powrót do „przeżytych kształtów”, powtarzając za Adamem Asnykiem.

Waldemar Kuczyński specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
kryzysunia europejskadebata
Zobacz także
Komentarze (169)