Ulubiony kongresmen Putina i Macierewicza przegrał wybory. Niespodzianka w Kalifornii
Przez prawie trzy dekady był nie do ruszenia. Aż do teraz. Dana Rohrabacher, polityk znany z sympatii do Władimira Putina i współpracy z Antonim Macierewiczem stracił swój mandat. To jedna z największych niespodzianek wtorkowych wyborów.
Dana Rohrabacher przez lata budził kontrowersję ekscentrycznymi wypowiedziami i nieustannie podkreślanym podziwem dla Władimira Putina. Ale w swoim mocno republikańskim okręgu w hrabstwie Orange na przedmieściach Los Angeles był niezniszczalny, co dwa lata notując zwycięstwa nad rywalami z dwucyfrową przewagą. Jego passa zakończyła się we wtorek, kiedy przewagą niecałych trzech tysięcy głosów pokonał go Republikanin i krytyk Donalda Trumpa Harley Rouda.
Rohrabacher, jeden z najbardziej entuzjastycznych zwolenników prezydenta w Kongresie, padł ofiarą niepopularności Trumpa i "niebieskiej fali", dzięki której Demokraci zdołali zdobyć tradycyjnych bastionów prawicy. 71-letni polityk wieńczy w ten sposób długą polityczną karierę sięgającą administracji Ronalda Reagana, dla którego pisał przemówienia. Ale najprawdopodobniej nie będzie żegnany z sympatią. Ze względu na swoje jawnie prorosyjskie sympatie, był outsiderem nawet we własnej partii.
Agenturalne podejrzenia
- Myślę, że jest u nas dwóch ludzi, którym płaci Putin: Rohrabacher i Trump. Słowo daję - powiedział w 2016 roku nagrany na "taśmie prawdy" lider republikańskiej większości w Kongresie Kevin McCarthy. Tłumaczył później, że był to żart. Ale żart nie wziął się znikąd, bo postawa polityka wobec przywódcy na Kremlu od dawna budziła niesmak i wątpliwości w Kongresie.
Jak wspominał sam Rohrabacher, jego związki z Putinem sięgają wczesnych lat 90., kiedy Putin odwiedził Waszyngton w jako członek rosyjskiej delegacji. Jak przyznał, Putin zrobił na nim wrażenie, pokonując go w siłowaniu się na ręce w jednym z waszyngtońskich barów. Od tej pory utrzymywał stale prorosyjskie poglądy: usprawiedliwiał rosyjską inwazję na Gruzję w 2008 roku, krytykował działanie NATO na Bałkanach, okazywał zrozumienie dla aneksji Krymu i jako jedyny w Kongresie głośno sprzeciwiał się sankcjom przeciwko Rosji. W 2012 roku FBI ostrzegało go, że rosyjski wywiad starał się pozyskać go do współpracy jako agenta wpływu. Ale ostrzeżenie nie zmieniło nastawienia Republikanina. W 2016 spotkał się z działającą w USA rosyjską aktywistką Marią Butiną, która - jak się później okazało - była agentką Kremla. M.in. z tego tytułu Rohrabacher zyskał w Waszyngtonie przydomek "ulubionego kongresmena Putina".
Przyjaciel Orbana i Macierewicza
Ale kongresmen z Kalifornii kultywował tez inne zagraniczne kontakty. Na przykład z Viktorem Orbanem, którego regularnie bronił w Kongresie przed krytyką w Waszyngtonie. Twierdził na przykład, że administracja Obamy robiła "znacznie gorsze rzeczy" niż Orban. Organizował też wysłuchania w Kongresie, w ramach których przemawiali wynajęci przez Budapeszt lobbyści.
Rohrabacher miał też kontakty z Polską. Po katastrofie smoleńskiej, to właśnie do niego zwrócił się Antoni Macierewicz z prośbą o wsparcie dla umiędzynarodowienia śledztwa. Ale spotkań było więcej. W 2016 roku polityk jako członek delegacji Kongresu spotkał się z przedstawicielami polskich władz - oprócz Macierewicza, także ówczesnym szefem MSZ Witoldem Waszczykowskim, a później z Jarosławem Kaczyńskim, z którym - jak stwierdził - rozmawiał "o tym, jak trudna jest demokracja". Rok później rozmawiał z nim zastępca Macierewicza z MON Tomasz Szatkowski. Do spotkań tych doszło mimo ostrzeżeń ze strony polskiej ambasady w Waszyngtonie, przestrzegającej przed wątpliwą reputacją polityka w USA.
Jak przewiduje były oficjel Departamentu Stanu Tyson Barker, odejście Rohrabachera i utrata republikańskiej kontroli nad Izbą Reprezentantów może podziałać ożywczo na kontakty z Europą. Ale niekoniecznie musi to się wiązać z korzyściami dla rządu w Warszawie. Jako przewodniczący podkomisji ds. Europy, Rohrabacher blokował bowiem próby "deliberacji Izby na temat działań USA w najważniejszych sprawach dotyczących relacji z Europą, w tym (...) erozji demokracji w Polsce i na Węgrzech".
Porażka Rohrabachera nie jest jedyną niespodzianką tych wyborów. W Kansas - jednym z najbardziej republikańskich bastionów - wyścig o posadę gubernatora wygrała zdeklarowana lesbijka o indiańskich korzeniach Sharice Davids. W New Jersey, w okręgu będącym domeną Republikanów od prawie czterech dekad wygrał urodzony w Polsce Demokrata Tomasz Malinowski. Zaś w Minnesocie mandat w Kongresie uzyskała Ilhan Omar, z pochodzenia Somalijka, która przybyła do USA jako uchodźća. Wraz z inną muzułmanką - Rashidą Tlaib z Michigan - będzie pierwszą kobietą wyznającą islam w amerykańskim parlamencie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl