Prokremlowska agencja TASS, powołując się na Służbę Wywiadu Zagranicznego Rosji (SWR), podaje przekłamane informacje, że Kijów przygotowuje się rzekomo do zainscenizowanych działań dywersyjnych na terytorium Polski. Ukraińcy mają wykorzystać do tego grupy dywersyjne, w których skład mają wejść Rosjanie i Białorusini. Po złapaniu przez polskie służby, mają oni twierdzić, że działali na polecenie Moskwy i Mińska. Co więcej, akcja ta ma być rzekomo przygotowana we współudziale z polskim wywiadem. "Kijów liczy na to, że uda mu się zachęcić kraje europejskie do udzielenia Rosji możliwie najostrzejszej odpowiedzi, najlepiej militarnej” - czytamy w oświadczeniu SWR.
- Czy przekazując takie propagandowe informacje, Rosja chce odwrócić uwagę od jakichś swoich planów? Jak czytać takie doniesienia? - z takim pytaniem Paweł Pawłowski, prowadzący program "Newsroom WP", zwrócił się do swojego gościa ppłk. rez. Macieja Korowaja, analityka wojskowego z Defence24.
- Propaganda, jest celowana zarówno na zewnątrz, jak i do wewnątrz, czyli do pokazania pewnej aktywności, pokazania, że nas się boją. Rosyjskie władze muszą walczyć z tym syndromem afgańskim, który jest niebezpieczny dla Rosji, który się gdzieś tam w tej chwili buduje - odparł ekspert, mówiąc o nastrojach pod koniec radzieckiej interwencji w Afganistanie, która de facto przyczyniła się do upadku ZSRR.
- Z drugiej strony chodzi o podtrzymanie inicjatywy. Zachód widzi, że Rosja nie osiąga swoich celów politycznych poprzez działania militarne, ale za to może oddziaływać poprzez wszelkiego rodzaju działania propagandowe. To ma zasiać wśród nas wątpliwość, ma też odwracać uwagę od rosyjskich problemów. Tego typu komunikaty zawsze będą miały na celu utrzymanie inicjatywy w wojnie informacyjnej oraz zaburzać naszą percepcję dotyczącą tego, jaka jest Rosja i z jakimi problemami się mierzy - stwierdził ppłk Maciej Korowaj.