Ukraińska baza wojskowa w Perewalnem
Tu też zawisła rosyjska flaga
Tu też zawisła rosyjska flaga - zdjęcia
Kiedy Rosjanie wkroczyli na Krym, za jeden z pierwszych celów obrali sobie bazę wojskową w miejscowości Perewalne. Po niespełna trzech tygodniach blokady przypuścili szturm. Kilka godzin później było już po wszystkim. Nad bazą zawisła rosyjska flaga, żołnierze ukraińscy musieli się wynosić.
Aneta Wawrzyńczak, Konrad Żelazowski z Krymu dla WP.PL
Kilka godzin później było już po wszystkim. Tu też zawisła rosyjska flaga
30 kilometrów na południe od Symferopola. Na zdjęciu była już baza ukraińskiej brygady obrony wybrzeża w miejscowości Perewalne. 2 marca została otoczona przez umundurowanych żołnierzy bez odznaczeń.
Kilka godzin później było już po wszystkim. Tu też zawisła rosyjska flaga
2 marca, po otoczeniu bazy przez niezidentyfikowanych żołnierzy (nikt nie miał jednak wątpliwości, że to Rosjanie), zastępca dowódcy jednostki, ppłk Walerij Bojko wydał oświadczenie, że Ukraińcy nie poddadzą się. Blokada bazy trwała niespełna trzy tygodnie. Po tym czasie Rosjanie przejęli jednostkę. Nikt nie odniósł obrażeń.
Kilka godzin później było już po wszystkim. Tu też zawisła rosyjska flaga
Obecnie w bazie stacjonuje rosyjskie wojsko. Dziennikarze nie mają wstępu na jej teren, ale przed bramą można robić zdjęcia i nagrywać wideo. Pytamy, czy możemy fotografować sprzęt wojskowy? - Tak, to nie nasze - mówi rosyjski żołnierz, pilnujący wjazdu do bazy. To pojazdy ukraińskiej armii, zostawione tu po szturmie. Są one teraz systematycznie wywożone. W drodze bazy natknęliśmy się na konwój ciężarówek, wiozących czołgi.
Kilka godzin później było już po wszystkim. Tu też zawisła rosyjska flaga
Tuż przy wjeździe do bazy stoi mała cerkiew. To tu służył ojciec Iwan. Duchowny o silnie proukraińskich poglądach, który wspierał i pomagał żołnierzom z zablokowanej jednostki. Dostarczał im jedzenie, prał ubrania. Przez wiele dni był szykanowany i zastraszany przez rosyjskich żołnierzy, którzy oskarżali go o ekstremizm i "wspieranie faszystów i banderowców".
Kilka godzin później było już po wszystkim. Tu też zawisła rosyjska flaga
Cerkiew jest zamknięta. Pytamy rosyjskich żołnierzy, co stało się z duchownym. - Wiemy tylko, że wyjechał - odpowiadają. Po jakimś czasie jeden z nich podchodzi do nas. Staje plecami do bramy wjazdowej, po cichu dyktuje telefon komórkowy do ojca Iwana. Okazało się, że 18 marca, po 17 latach pobytu na Krymie, ojciec Iwan wrócił do rodzinnego Kijowa. - Było zbyt niebezpiecznie - powiedział reporterom WP.PL.
Aneta Wawrzyńczak, Konrad Żelazowski z Krymu dla WP.PL