Ukraińscy weterani wprowadzą blokadę Donbasu. To może być duży problem dla Kijowa
Weterani wojny w Donbasie ogłosili początek blokady handlowej terytoriów okupowanych przez Rosję i wspieranych przez nią separatystów - podaje portal Liga.net. To odwet za wstrzymywanie akcji wymiany jeńców. Operacja odbywa się bez zgody władz w Kijowie, co zwiastuje duże kłopoty.
O rozpoczęciu akcji poinformował w poniedziałek były dowódca batalionu ochotniczego "Ajdar" Walentin Liholit. To spełnienie postawionego 16 grudnia ultimatum przez grupę weteranów z batalionów. Żołnierze zapowiedzieli wówczas, że jeśli w ciągu tygodnia "terroryści" z tzw. Ługańskiej i Donieckiej Republiki Ludowej nie zwolnią wszystkich przetrzymywanych jeńców z Ukrainy, ustanowią blokadę obejmującą wszystkie okupowane przez nich terytoria. Jak tłumaczył Liholit ma to oznaczać niewpuszczanie na teren ciężarówek z przemysłowymi ilościami kluczowych surowców: metalu, węgla, drewna, a także alkoholu i papierosów. Zapowiedział jednak, że blokada nie będzie obejmować pojedynczych cywilów.
Organizatorzy zapowiedzieli, że akcja będzie prowadzona nie tylko na wschodzie Ukrainy, ale też w Kijowie. Na majdanie niepodległości ma stanąć namiot, gdzie zgłaszać się mogą ochotnicy chcący wziąć udział w blokadzie.
Inicjatywa żołnierzy ma związek z przedłużającymi się rozmowami na temat wymiany jeńców. W poniedziałek władze w Kijowie zapowiedziały jednostronne zwolnienie 15 bojowników separatystów. Tymczasem prorosyjscy rebelianci przetrzymują 58 żołnierzy ukraińskich i mimo wywieranej presji i obietnic nie zostali jeszcze zwolnieni. Weterani domagają się ponadto uwolnienia Ukraińców przetrzymywanych na terytorium Rosji, którzy nie widnieją na oficjalnych listach więźniów.
Akcja weteranów nie została uzgodniona z ukraińskimi władzami. Stawia to Kijów w problematycznej sytuacji. Wsparcie nielegalnej akcji naraża go na odwet ze strony Rosji i negatywną reakcję ze strony mieszkańców Donbasu oraz Zachodu. Jej potępienie może sprowokować konflikt wewnętrzny i dodatkowo zwiększyć i tak kipiącą frustrację Ukraińców.
- To wszystko może doprowadzić do dużych problemów. Wszystko zależy od tego, jak zareagują władze centralne - mówi WP Jewhen Worobiow, ukraiński politolog.
To sytuacja podobna do prowadzonej w zeszłym roku blokady Krymu przez krymskotatarskich aktywistów wspieranych przez ochotników i działaczy "Prawego Sektora". Przez kilka tygodni blokowali oni wjeżdżające na Krym ciężarówki z jedzeniem i, doszło także do wysadzenia linii energetycznych, co odcięło półwysep od prądu na ponad tydzień. W obliczu tej akcji rząd w Kijowie poparł i zinstytucjonalizował blokadę, choć wycofał się z niej po niecałym miesiącu, po tym jak Rosja odpowiedziała podobną blokadą.