Ukraińcy trafiają do "obozów przejściowych". Wywożą ich m.in. na Syberię
Część Ukraińców, która została zmuszona do wyjazdu do Rosji, trafia do "obozów przejściowych". Ci, którzy mogą, uciekają albo okrężną drogą wracają do ojczyzny.
Serwis Hromadske przekazał, że jeszcze przed rozpoczęciem pełnowymiarowej wojny przeciwko Ukrainie rosyjskie władze zaczęły "ewakuację" do Rosji mieszkańców części obwodu donieckiego i ługańskiego w Donbasie, niebędących pod kontrolą władz w Kijowie.
Skala tego zjawiska jednak wzrosła, kiedy to Władimir Putin bezpodstawnie zaatakował Ukrainę. Wtedy zaczęto wywozić do Rosji także mieszkańców okupowanych miast i wsi, np. Mariupola. Prowadząc ostrzały miejscowości i tzw. zielonych korytarzy ewakuacyjnych de facto zmuszano mieszkańców do wyjazdu do Rosji - podał zagraniczny serwis.
Ukraińcy trafiają do "obozów przejściowych"
Teraz okazuje się, że część osób, które znalazły się na terytorium Rosji, trafia do tzw. punktów przejściowych. Z szacunków ukraińskich obrońców praw człowieka wynika, że w Rosji znajduje się najpewniej około 500 takich miejsc.
"Nie znamy dokładnej liczby tych punktów. Najpierw mówiono o 700, później o 490. Ostatnio widziałam w rosyjskich mediach liczbę 9,5 tys. Ale nie można w to wierzyć. To za duża liczba (...). Są na całym terytorium Federacji Rosyjskiej i na anektowanym Krymie" - przekazała Alona Łuniowa z Centrum Praw Człowieka ZMINA.
Z kolei była rzeczniczka praw człowieka Ludmyła Denisowa poinformowała, że nowe punkty pojawiają się prawie codziennie, bo wciąż trwają deportacje Ukraińców.
Zobacz też: Papież wobec Putina? To może być jego usprawiedliwienie
Doniesienia o "obozach przejściowych". Dwa typy
Z informacji portalu Hromadske wynika, że "punkty przejściowe" można podzielić na dwa typy. Pierwszy z nich to obozy przeznaczone do krótkiego pobytu - zazwyczaj są zlokalizowane w pobliżu granicy z Ukrainą - np. w Taganrogu. Najczęściej trafiają tam osoby, które przeszły "filtrację" i które rosyjskie władze planują wysłać dalej - do punktów, w jakich będą mieszkać i pracować.
Natomiast drugi rodzaj tych punktów znajduje się np. w miastach Astrachań, Tuła, Rostów nad Donem, Penza. Serwis podaje, powołując się na doniesienia brytyjskich mediów, że obozy dla Ukraińców są na Sachalinie, Syberii, Wyspach Kurylskich. Często takie punkty organizowane są w szkołach, na salach gimnastycznych.
Ukraińcy uciekają z Rosji
"W naszym punkcie przejściowym było do 250 osób - mężczyzn i kobiet. Można powiedzieć, że mi się poszczęściło - mieszkałem w pokoju o powierzchni trzech metrów kwadratowych z dwoma mężczyznami. Ale były osoby, które spały na korytarzach na parterze (...). Dawali do jedzenia makaron z kotletem, zupę ze śmietaną (...)" - przekazał 25-letni Jarosław, który uciekł z Mariupola na Łotwę. Zanim jednak znalazł się w tym kraju, przeszedł tzw. filtrację, przesłuchania, był na Krymie, w Petersburgu i Estonii.
To tylko jedna z wielu historii osób, które uciekły po deportacji z Rosji np. do państw bałtyckich albo okrężną drogą wróciły do Ukrainy.
Aktualnie nie wiadomo, ile dokładnie osób zostało wywiezionych przez Rosjan ani ilu Ukraińców zmuszonych było do wyjazdu z Ukrainy przez Rosję. Wcześniej prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski mówił o 500 tys. Ukraińców deportowanych do oddalonych regionów rosyjskich.