Ukraińcy rozszyfrowali Rosjan. Ujawnili, co oznaczają tajemnicze symbole
Jeszcze zanim rozpoczęła się inwazja Rosji na Ukrainę, na pojazdach wojskowych należących do rosyjskiej armii dostrzeżono różnego rodzaju symbole. Po kilku dniach walki Ukraińcom udało się je rozszyfrować.
Inwazja Rosji na Ukrainę rozpoczęła się w nocy ze środy na czwartek (23/24 lutego), ale wojska rosyjskie gromadziły się w pobliżu ukraińskiej granicy i na Białorusi od kilku tygodni. Wtedy też dostrzeżono, że na części z nich znajdują się tajemnicze symbole - m.in. litery Z i V. Wielu zastanawiało się, jakie jest ich prawdziwe znaczenie i na ile pomagają one Rosjanom w prowadzeniu walk.
Ukraińcy rozszyfrowali Rosjan. Ujawnili, co oznaczają tajemnicze symbole
Gwardia Narodowa Ukrainy poinformowała w niedzielę, że udało się jej ustalić, co oznaczają symbole na rosyjskich pojazdach wojskowych. "Z" oznacza "siły wschodnie", "Z" w kwadracie to "siły z Krymu", "O" to "siły z Białorusi", "V" to "piechota morska", "X" to "Czeczeńcy", natomiast "A" to "siły specjalne".
Jeszcze zanim rozpoczęła się wojna na Ukrainie, eksperci zwracali uwagę, że oznaczenie pojazdów może być sposobem Rosjan na to, by podczas walki nie ostrzelać własnych żołnierzy. Inni twierdzili, że maszyny przydzielono do konkretnych zadań, a symbole na nich umieszczone mają ułatwić zarządzanie w terenie.
Aric Toler, reporter portalu śledczego Bellingcat, zwracał uwagę na to, że Rosjanie nigdy wcześniej nie stosowali takich oznaczać i przewidywał, że może to nieuchronnie świadczyć o rozpoczęciu wojny na Ukrainie. Jak widać, czas przyznał mu rację.
Natomiast rosyjska gazeta "Wzgliad" jeszcze kilka dni temu bagatelizowała umieszczenie specjalnych znaków na pojazdach należących do rosyjskiej armii. Twierdziła, że zgodnie z przepisami, maszyny bojowe sił zbrojnych muszą posiadać numery taktyczne i znaki identyfikacyjne. Podkreślała, że w trakcie walk nie są one zbytnio widoczne.
Gazeta informowała, że sami wojskowi nie wiedzą, co oznaczają symbole na pojazdach, "a przynajmniej tak twierdzą publicznie" - napisała.
Czytaj też:
