Ukraińcy potwierdzają odwrót wagnerowców. Podstęp Rosjan?
Wygląda na to, że zgodnie z zapowiedzią Jewgienij Prigożyn wycofuje swoje oddziały z Bachmutu. W ich miejsce wchodzą siły samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej i regularne jednostki rosyjskiej armii. Jednak zdaniem USA, będąca w odwrocie grupa najemników, wróci wzmocniona i przegrupowana.
Bitwa o Bachmut jeszcze się nie skończyła, ale walczący Ukraińcy donoszą, że obserwują wycofujących się z miasta najemników z grupy Wagnera, pisze "The Washington Post".
Odwrót wagnerowców z Bachmutu zapowiedział kilka dni temu Jewgienij Prigożyn. W najnowszym raporcie amerykański Instytut Badań nad Wojną (ISW) - na podstawie doniesień ukraińskiej strony - wskazuje, że operacje ofensywne sił rosyjskich w mieście i wokół niego faktycznie zostały znacząco zredukowane.
Wojska ukraińskie zajęły pozycje na wzniesieniach na północ i południe od Bachmutu, kontrolują też pozycje na południowo-zachodnich przedmieściach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosyjskie radary bez szans. Brawurowy atak pilota Su-25
Prawdopodobnie jednak, jak ocenia ISW, najemnicy Prigożyna wycofują się w celu przegrupowania.
Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy, Ołeksij Daniłow, oświadczył, że najemnicy Wagnera wycofują się z Bachmutu i "przegrupowują się w kolejnych trzech lokalizacjach".
ISW podejrzewa natomiast, że rosyjskie dowództwo może być w trakcie przerzucania do Bachmutu sił samozwańczej tzw. Donieckiej Republiki Ludowej, które mają zastąpić będących w odwrocie najemników Wagnera.
Jednocześnie, jak czytamy w amerykańskim raporcie, Rosjanie najwyraźniej wzmacniają flanki wokół Bachmutu przy pomocy regularnych jednostek swojej armii, przerzucanych m.in. z linii Kreminna-Swatowe na granicy obwodów charkowskiego i ługańskiego. Potwierdzać to mają ustalenia brytyjskiego wywiadu.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski