Ukraińcy czekają na zgodę Waszyngtonu. Wtedy zobaczylibyśmy ataki w samej Rosji

Można było zapobiec rosyjskiej ofensywie pod Charkowem? Tak twierdzi Oleksandr Łytwynenko, sekretarz ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego, gdyby nie ograniczenia. - USA powinny znieść wydany Ukrainie zakaz używania amerykańskiej broni do ataków na cele w Rosji - powiedział dziennikowi "The Financial Times" .

Czy Ukraina rozpocznie ataki na terytorium Rosji? Proszą o zgodę
Czy Ukraina rozpocznie ataki na terytorium Rosji? Proszą o zgodę
Źródło zdjęć: © Facebook | Sztab Generalny Ukrainy
Tomasz Molga

22.05.2024 17:48

Według nieoficjalnych doniesień amerykańskich mediów Ukraina zwróciła się do Białego Domu z prośbą o zniesienie ograniczeń w używaniu amerykańskiej broni do celów zlokalizowanych na terytorium federacji rosyjskiej. Jak podaje "The Wall Street Journal", powołując się na własne źródła, wniosek został złożony w zeszłym tygodniu i nadal jest rozpatrywany.

Zarazem ukraińscy politycy rozpoczęli publiczną debatę wokół tego poufnego wątku relacji z sojusznikami. Istnieniem takiego zakazu tłumaczą bezkarność rozpoczęcia rosyjskiego ataku w kierunku Charkowa po 10 maja. Wojska rosyjskie zdobyły kilka wiosek i niszczą miasto Wołczańsk. - Widzieliśmy, jak ich żołnierze siedzieli kilometr lub dwa kilometry od granicy w Rosji i nie mogliśmy nic z tym zrobić - komentowała Oleksandra Ustinova, szefowa komisji ds. broni i amunicji w ukraińskim parlamencie.

Tych samych argumentów użył Oleksandr Łytwynenko (niedawno mianowany ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego), mówiąc mediom, że ograniczenie nałożone na armię ukraińską jest "całkowicie niesprawiedliwe" i należy je znieść. - Użycie rakiet dalekiego zasięgu i innej broni dostarczanej przez USA do ataków na rosyjskie składy broni, węzły logistyczne i rafinerie ropy naftowej może udaremnić ponowną ofensywę Moskwy. Pomogłoby utrzymać linie obrony - przekonywał w wywiadzie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Cele w Rosji

Ukraiński urzędnik powiedział, że jeszcze przed rozpoczęciem 10 maja ofensywy na granicy obwodu charkowskiego zgromadzono tam około 50 tys. rosyjskich żołnierzy. Zgrupowanie stanowiłoby idealny cel. Gdyby Ukraina była w stanie uderzyć z wyprzedzeniem, rosyjskie wojska nie przekroczyłyby granicy.

- Ukraina ma prawo bronić się, wybierając cele w Rosji, i to na całej głębokości terytorium kraju. Mają takie możliwości. Stworzyli rozwiązania na bazie rakiet Neptun oraz bezzałogowców własnej konstrukcji, pozwalające na ataki sięgające kilkaset kilometrów od granicy. Widzimy przecież uderzenia w rosyjskie rafinerie - komentuje dla WP gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca wojsk lądowych w Polsce.

- Podejrzewam, że upublicznienie dyskusji wokół domniemanej zgody, to w rzeczywistości jakiegoś rodzaju gra propagandowa ukraińskich polityków, wprowadzanie fałszywych, mylących wątków. Ja w to za bardzo nie wierzę. Chyba że dyskusja to wynik ostrożności Amerykanów obawiających się jakiejś kolizji politycznej z Rosją - dodaje gen. Skrzypczak.

Dalekosiężna broń w rękach Ukraińców. Czy będzie atak na terenie Rosji?

Amerykańskie stanowisko w sprawie ataków celów w Rosji jest zagmatwane. Nieoficjalne doniesienia wskazują, że USA przekazały Ukrainie zestawy rakiet ziemia-ziemia i inne systemy uzbrojenia ATACMS pod warunkiem, że nie zostaną one użyte do ataku na terytorium Rosji. Ukraina miała się zgodzić. Warunek ten miał na celu zmniejszenie ryzyka przekształcenia się wojny w bezpośrednią konfrontację Stanów Zjednoczonych z Rosją.

Podczas wizyty w Kijowie sekretarz stanu Anthony Blinken oświadczył jednak, że Ukraina "powinna móc samodzielnie decydować, jak bronić swojej wolności w wojnie z Rosją". Później prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przekazał agencji Reutera, że jego współpracownicy omawiają tę kwestię z Waszyngtonem, ale rozmowy te jak dotąd nie przyniosły "niczego pozytywnego". Tłumaczył też, że ukraińskie uderzenia będą miały charakter obronny.

Tymczasem rosyjskie Ministerstwo Obony twierdzi, jakoby już codziennie powstrzymywało jakieś ataki rakietami ATACMS. Rosjanie nie skomentowali doniesień podawanych przez stronę ukraińską, że w nocy 19 maja trzy rakiety tego systemu uderzyły w nabrzeże w Sewastopolu. Zatonął zacumowany tam rosyjski okręt rakietowy. Inny z ataków systemami dalekiego zasięgu miał trafić bazę wojskową w Dołżańsku (na terenach okupowanych w obwodzie ługańskim).

Bitwa o Charków. Gen Skrzypczak komentuje jej stan

Generał Skrzypczak odniósł się do sprawy obrony Charkowa. Podkreślił, iż nie przewiduje "większego dramatu dotyczącego ukraińskiej obrony miasta". - Rosyjski atak został zatrzymany cztery dni temu. Wbrew doniesieniom mediów, stało się to na przygotowanych i dobrze obsadzonych liniach obrony. Ukraińskim dowódcom nie można tutaj niczego zarzucić - ocenił.

Były dowódca wojsk lądowych wrócił również uwagę na ryzyko, że Charków może znaleźć się w zasięgu rosyjskiej artylerii. Miasto już jest ostrzeliwane z użyciem rakiet i dronów. - Ostrzał artyleryjski to będzie główny problem, miasto byłoby pustoszone, systematycznie zamieniane w kupę gruzów - przewiduje gen. Skrzypczak.

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie