Ukraina: zeznania rzekomych dywersantów z Krymu mogły być wymuszone
• Na Ukrainie wciąż analizowane są zeznania rzekomych dywersantów z Krymu
• Mieli oni, według rosyjskich służb, organizować zamachy terrorystyczne na półwyspie
• Zdaniem ekspertów Rosjanie mogli sprokurować dowody, a zeznania wymusić siłą
• Informacje o rzekomych dywersantach jeszcze bardziej zachwiały relacjami między krajami
14.08.2016 18:09
Jedną z trzech osób, które przyznają się do winy na filmie rozpowszechnionym przez rosyjskie służby, jest Jewhen Panow. Na prezentowanym nagraniu jego twarz nosi ślady pobicia. Ponadto, zdaniem ekspertów, mógł on być przez Rosjan duszony za pomocą plastikowej torby nakładanej na głowę. Świadczyć ma o tym opuchlizna na twarzy i ciężki oddech Panowa. Ukraińskie media zwracają też uwagę, że zeznania Panowa są wielokrotnie montowane.
Ukraińska telewizja Hromadskie dotarła poza tym do Wołodymyra Serdiuka - to on, według zeznań, miał zwerbować Panowa do pracy w ukraińskim wywiadzie. Serdiuk powiedział, że zna rzekomego dywersanta z czasów wspólnej służby, ale nigdy nikogo nie werbował i nie służy już w armii od roku. A w 37. batalionie, o którym mówi Panow, pełnił funkcję wojskowego psychologa.
Jak wskazują eksperci, zaprezentowane przez Rosjan nagrania to prawdopodobnie wymuszone siłą zeznania, w które przetrzymywany przez Rosjan Ukrainiec wplótł kilka szczegółów ze swojej przeszłości.
Kilka dni temu Rosja oskarżyła Ukrainę o próbę dywersji i planowanie ataków terrorystycznych na Krymie. To wywołało zaostrzenie i tak napiętych ukraińsko-rosyjskich stosunków.
Informacjom FSB o planowaniu ataków zaprzeczyły kategorycznie ukraińskie ministerstwo obrony i wywiad wojskowy, który według Moskwy miał organizować dywersję. Prezydent Petro Poroszenko oświadczył natomiast, że rosyjskie oskarżenia to fantazje i cyniczny pretekst do dalszych militarnych gróźb wobec Kijowa.