Ukraina ruszy na Krym? "To oczko w głowie Putina". Nowy scenariusz dla armii

Jeden z najwybitniejszych amerykańskich wojskowych przekonuje: Ukraina może wkrótce wyzwolić Krym. Eksperci w rozmowie z Wirtualną Polską wskazują jednak, że Ukraińcy muszą się teraz skupić na innych celach. Armia rosyjska bowiem nie próżnuje, a zagrożeń jest wiele. Desant na Krym mimo to nie jest całkiem wykluczony.

Ukraina przeprowadzi desant na Krym? Głosy w USA wskazują, że to realne
Ukraina przeprowadzi desant na Krym? Głosy w USA wskazują, że to realne
Źródło zdjęć: © East News | East News
Michał Wróblewski

"HIMARS-y wkrótce będą strzelały z Chersonia. Podejścia na Krym są w zasięgu. To osłabi rosyjską obronę, podczas gdy 'lewe skrzydło' kontrofensywy zajmie Mariupol i Melitopol do stycznia. Następnie rozpocznie się decydująca faza kampanii - wyzwolenie Krymu" - napisał na Twitterze gen. Ben Hodges, były dowódca sił lądowych USA w Europie.

W opinii naszych rozmówców - wojskowych i analityków sytuacji w Ukrainie - podejście to jest jednak zbyt optymistyczne. Jak twierdzą generałowie i pułkownicy, Ukraina nie będzie miała dość sił i środków, by w najbliższych miesiącach przeprowadzić desant na Krym. Kluczowe w tym kontekście są ruchy armii rosyjskiej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kluczowa północ Ukrainy. "Muszą jej bronić"

- Byłbym bardzo, bardzo ostrożny w formułowaniu takich hipotez - mówi Wirtualnej Polsce gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych RP.

I wyjaśnia: - Prawdą jest, że inicjatywę strategiczną posiadają w tej chwili Ukraińcy. Kierunek południowy nie jest jednak dziś kluczowy, zwłaszcza że Ukraińcy mają problemy w rejonie Donbasu, gdzie armia rosyjska nieustannie szturmuje ten rejon - i to na szerokim froncie, od Siewierska, przez Bachmut, Awdijiwkę i dalej – wskazuje gen. Skrzypczak.

- Po drugie - mówi - nie zapominajmy, że granica Ukrainy to nie tylko południe. Nie tylko Mariupol, Zaporoże i Krym. Kluczowa jest północ. W jego ocenie to najwrażliwsza dziś część Ukrainy - granice północna i północno-wschodnia. - Tam, gdzie grupują się silne, nowe odwody armii rosyjskiej, w rejonie Kurska, na północ od Biełgorodu - tłumaczy były dowódca Wojsk Lądowych RP.

Gen. Skrzypczak przekonuje, że Rosja chce wymusić zmianę frontu armii ukraińskiej z południowego i wschodniego na północny i północno-wschodni. - Tym bardziej że tam Rosjanie nie mają większych przeszkód terenowych przed sobą, rejon jest nieizolowany, a front jest szeroki - tłumaczy rozmówca Wirtualnej Polski.

Wojskowy uważa, że status Krymu w najbliższych miesiącach się nie zmieni. - Obawiam się, że to zagrożenie z punktu widzenia Rosji jest bardzo mało prawdopodobne. Ukraińcy będą mieli ważniejsze cele strategiczne. Ta wojna szybko się bowiem nie skończy, więc byłby ostrożny, stawiając tezy o zapędach na Krym. Ukraina musi przede wszystkim bronić niezdobytych regionów, zwłaszcza na północy. Nie zapominajmy też o bardzo ciężkich walkach w rejonie Donbasu - tłumaczy gen. Skrzypczak.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Sił i środków może zabraknąć

Pułkownik Maciej Matysiak, ekspert fundacji Stratpoints i były wiceszef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, również ocenia, że desant na Krym jest o tyle mało prawdopodobny, że wciąż spore zasoby w tym rejonie ma rosyjska marynarka wojenna i okręty podwodne.

Z drugiej zaś strony rozmówca WP zauważa, że bezwzględna - dla obu stron - w tym przypadku byłaby logistyka. - Ona z punktu widzenia Ukrainy jest kluczowa. Amunicja, transport, paliwa, żywność. Bez tego nie da się walczyć - wskazuje płk Matysiak.

Ekspert podkreśla, że Ukraińcy będą podejmować działania na tych kierunkach, które są i będą dla nich najbardziej efektywne i dadzą największą skuteczność.

Z drugiej jednak strony należy uważnie obserwować ruchy Rosjan. - Oni będą teraz starać się zadać Ukraińcom dotkliwe straty, wykorzystując choćby przeszkodę wodną. Armia rosyjska dalej będzie podejmować działania wyniszczające Ukrainę. Z drugiej strony to Ukraina jest dziś zainteresowana parciem na Rosję - wskazuje były wiceszef SKW.

Płk Matysiak - jak inni polscy eksperci - uważa, że wyzwolenie Krymu w najbliższej przyszłości jest bardzo mało prawdopodobne. - Teoretycznie jest to możliwe, ale moim zdaniem to zbyt optymistyczne podejście. Jest zbyt wiele niewiadomych dotyczących tego, jak potoczy się sytuacja. Z punktu widzenia taktycznego i operacyjnego, zasięg oddziaływania Ukraińców zwiększył się po przesunięciu frontu i oni mogą w tej chwili dokonywać ataku na linie zaopatrzenia Krymu - z wyjątkiem Mostu Krymskiego [jednego z najbardziej dziś strzeżonych miejsc na świecie – red.] wszystkie przeprawy są już w ich zasięgu. Ale czy Ukraińcy, bo do tego jest potrzeba duża liczba grup bojowych, są w stanie uzyskać możliwość przemieszczania się po lądzie i de facto sforsowania Dniepru? Trudno dziś to powiedzieć - zauważa ekspert Stratpoints.

Wskazuje, że wiele będzie zależeć od dostaw sprzętu z USA. Chodzi tu głównie o HIMARS-y, których Amerykanie - zaznacza rozmówca WP - nie mają nieskończonej liczby.

Zasięg HIMARSÓW
Zasięg HIMARSÓW© WP | WP

Do tego dochodzi fakt, iż nielegalnie zagarnięty przez Rosję w 2014 roku Krym dla Władimira Putina jest miejscem szczególnym. - To jego oczko w głowie. Dla społeczeństwa rosyjskiego również. To jest kwestia nie tylko prestiżu, ale także kontrolowania sporej części Morza Czarnego, czyli podejścia do Odessy, i w pełni kontrolowania Morza Azowskiego - tłumaczy płk. Maciej Matysiak.

I zastanawia się: - Nie wiem, czy Rosjanie, gdyby mieli wybierać, nie woleliby stracić Donbasu zamiast Krymu.

Sygnał dla Zachodu

Kolejny rozmówca Wirtualnej Polski gen. Roman Polko, były dowódca GROM stwierdza, że naturalnie Ukraińcom zależy dziś na tym, by pokazać zachodniej opinii publicznej - przede wszystkim Amerykanom - że są zdolni do odzyskiwania kolejnych zagarniętych przez okupanta terenów. - Ukraińcy podejmują dziś działania zabezpieczające, które dadzą im możliwość operowania na Morzu Czarnym. Kluczową ofensywą byłaby ofensywa na Zaporoże, Mariupol i Melitopol. Tylko od tej strony można byłoby ruszyć na Krym, dlatego to cel strategiczny - wskazuje gen. Polko.

Jednocześnie były dowódca GROM przyznaje, że gen. Hodgens w swojej opinii przede wszystkim wskazał jeden z głównych celów Ukrainy, ale nie stwierdził jednoznacznie, że jest on realny. - Pozytywne myślenie jest ważne, Ukraina musi pokazywać, że stać ją na wiele odważnych ruchów. To sygnał dla Zachodu. Jeśli Ukraina szybko nie odbije własnych terenów, to Zachód będzie coraz bardziej zmęczony tą wojną - mówi gen. Polko.

Jak dodaje wojskowy, przy odpowiednim wsparciu Zachód powinien zachęcać Ukrainę do odważnych działań. Desant na Krym jest dziś jednak zbyt odległą perspektywą.

Gen. Mirosław Różański, były dowódca generalny Rodzajów Sił Zbrojnych i prezes fundacji Stratpoints, podkreśla przy tym, że Krym i tak będzie jednym z głównych celów strategicznych dla Ukrainy. - Kwestia odzyskania Krymu będzie priorytetem - wskazuje wojskowy.

Jak dodaje ekspert, to m.in. dlatego Rosjanie mogli wycofać się z Chersonia, by kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy rosyjskich - w razie potrzeby - mogło zostać skierowanych w okolice Krymu.

Płk Maciej Matysiak w rozmowie z WP twierdzi, że obecnie "odwetowo Ukraina może zrobić to, na co pozwoli administracja prezydenta Joe Bidena". - Ukraińcy mogą liczyć na dostawy broni dalekozasięgowej, czyli HIMARS-ów. Ukraińcy są szkoleni także w zakresie wykorzystania amunicji o wiele większego zasięgu od HIMARS-ów, czyli pocisków ATACMS, które zwiększyłyby zasięgi do 300 km. Ukraińcy nie otrzymaliby HIMARS-ów, gdyby Stany Zjednoczone uznały, że nie mogą atakować ścisłego terytorium Rosji - dodaje.

- Gdyby Ukraina się na to zdecydowała, to nawet środkami lufowymi czy własnymi samolotami może niszczyć cele na terenie Rosji. Węzły komunikacyjne, stacje kolejowe, elektrownie, zgrupowania wojsk - wskazuje rozmówca WP.

Płk Matysiak podkreśla przy tym, że wiąże się to z jedną, ryzykowną kwestią: - Oznaczałoby to zwiększenie poparcia dla Putina w społeczeństwie rosyjskim. Ofiary ludzkie bowiem są wtedy nieuniknione, ponieważ nie zawsze wszystko trafia w cel. Ludność cywilna w Rosji zostałaby najprawdopodobniej również pokrzywdzona na skutek ukraińskich ataków.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wojnarosjaukraina
Wybrane dla Ciebie