Kubeł zimnej wody. "Putin nie słabnie. Ktoś na Kremlu zaczął myśleć"
- Przypadek Chersonia nie jest dowodem na to, że Putin słabnie, tylko że ktoś na Kremlu zaczął myśleć. A to jest jeszcze groźniejsze. Gdyby Putin słabł, zachowywałby się w sposób nieracjonalny. Jak Hitler. Wycofanie się z Chersonia było racjonalną decyzją dowódców rosyjskich - mówi Wirtualnej Polsce prof. Daniel Boćkowski, ekspert ds. bezpieczeństwa z Uniwersytetu w Białymstoku. Gen. Stanisław Koziej przekonuje jednak, że Putin może robić kolejne kroki w tył. - Bo zostanie do tego przez Ukraińców zmuszony - twierdzi były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
12.11.2022 19:55
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ
- Cele specjalnej operacji wojskowej można osiągnąć nie tylko militarnie, ale również w drodze pokojowych negocjacji - stwierdził w piątek 11 listopada rzecznik prasowy Władimira Putina Dmitrij Pieskow.
Słowa te kremlowski propagandzista wypowiedział po wycofaniu rosyjskiej armii z Chersonia i wyzwolenia miasta przez armię ukraińską.
Rosyjska propaganda w tej sprawie wyraźnie zmienia ton. Przykład? Kremlowski propagandysta Władimir Sołowjow jeszcze niedawno żądał pociągnięcia generałów do odpowiedzialności na froncie. Teraz zmienił narrację: komentując wycofanie się z Chersonia, mówił, że trzeba szanować decyzje dowódców.
W piątek 11 listopada żołnierze wywiesili flagę Ukrainy w centrum Chersonia. Z kolei sztab generalny ukraińskiej armii potwierdził wyzwolenie 12 miejscowości na kierunku chersońskim. Ale tych miejscowości jest znacznie więcej. - Dziś mamy dobre wieści z południa. Liczba flag ukraińskich powracających na należne im miejsce w ramach trwającej operacji obronnej to już dziesiątki. Wyzwolono 41 miejscowości. Dziękujemy wszystkim naszym bohaterom, dzięki którym to było możliwe - przekazał prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
Nie da się ukryć, że Ukraińcy czują się dziś silniejsi. Widać to także po oficjalnych komunikatach. "Wszelkie próby przeciwdziałania Siłom Zbrojnym Ukrainy będą udaremnione. Każdy żołnierz rosyjski, który stawi opór, zostanie zlikwidowany" - napisano w oświadczeniu HUR, które cytuje agencja Interfax Ukraina.
Jakie znaczenie dla wojny ma wyzwolenie Chersonia? I czy to oznaka, że Putin dziś słabnie i można zmusić go do wycofania się z zaplanowanych przez Kreml działań?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gen. Koziej: Putin więcej może nie ugrać
- Rosja przegrywa bitwę nad dolnym Dnieprem. Traci szansę na jakąkolwiek inicjatywę strategiczną na najważniejszym strategicznie odcinku tej wojny, czyli na kierunku południowym. Rosja, kosztem swoich szans na przyszłość, zdecydowała się przejść do defensywy na Dnieprze, by móc przerzucić siły na inne kierunki - wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską prof. gen. Stanisław Koziej, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego i ekspert Fundacji Pułaskiego.
Jak przekonuje nasz rozmówca, niewykluczona jest kolejna ofensywa ukraińska - z rejonu Zaporoża, w kierunku Krymu, na wybrzeże Morza Azowskiego. To mogłoby oznaczać odcięcie Krymu od Rosji.
Gen. Koziej przyznaje, że Rosja traci impet. - Kreml maskuje informacyjnie swoją porażkę. Tak można zinterpretować oświadczenie Pieskowa. Im częściej tłumaczą, że to było "planowe", tym bardziej przyznają się do klęski. Ale to sygnał przede wszystkim do własnego narodu, by utrzymać morale w armii - podkreśla były szef BBN.
Odnosząc się do słów rzecznika Putina o tym, że "cele specjalnej operacji wojskowej można osiągnąć nie tylko militarnie, ale również w drodze pokojowych negocjacji", gen. Koziej mówi, iż jest to "podchwycenie pojawiających się w przestrzeni medialnej informacji, jakoby Amerykanie byli zainteresowani jakąś formą negocjacji, by przerwać wojnę".
- W związku z tym myślę, że propaganda rosyjska, której Pieskow jest głównym wyrazicielem, chce u opinii publicznej na Zachodzie podtrzymać myśl, że oto pora już kończyć tę wojnę, że nie ma co Ukrainie już za bardzo pomagać i męczyć się dla niej. Celem tej informacyjnej salwy Kremla jest osłabianie woli społeczeństwa zachodniego, by wspierać Ukrainę - przekonuje prof. Stanisław Koziej.
Z drugiej strony to - zdaniem naszego rozmówcy - to także sygnał do strony ukraińskiej, że "warto rozmawiać". - Na Kremlu rośnie przekonanie, że Rosja nic więcej w tej wojnie może nie ugrać. Putinowi może zależeć na tym, by utrzymać obecne zyski - mówi były szef BBN.
Gen. Koziej przyznaje, że Putin może wykonywać kolejne kroki w tył. Zdaniem byłego szefa BBN jest to jednak celowa taktyka - raz wzmagać kryzys, innym razem się cofać, by móc coś uzyskać. Tak - zdaniem gen. Kozieja - mogło być z umową zbożową z Ukrainą, z której Putin najpierw się wycofał, a następnie - po rozmowach z prezydentem Turcji Erdoganem - znów do niej wrócił.
Prof. Boćkowski: Działania ukraińskie będą bardzo trudne
Nieco mniejszym optymistą jest kolejny rozmówca Wirtualnej Polski, prof. Daniel Boćkowski, ekspert od spraw terroryzmu i bezpieczeństwa z Uniwersytetu w Białymstoku.
- Politycznie jest to ważny symbol, bo Chersoń został zajęty przez Rosjan na samym początku wojny. Był jednym z większych miast, które nie pozostawało pod kontrolą Ukrainy. Rosjanie zdobyli to miasto bez żadnych strat. Strat nie poniosła także armia ukraińska, która odpuściła. Miało to ogromne znaczenie - podkreśla rozmówca WP.
Prof. Boćkowski zauważa też, że Chersoń nie został zniszczony. - Dlatego teraz najprawdopodobniej zostanie celem rosyjskich rakiet. Obawiam się, że Chersoń zostanie zniszczony przez Rosjan tak jak większość ukraińskich miast. Rosjanie będą chcieli się zemścić - przyznaje ekspert. Dodaje, że "Chersoń jest symbolem odzyskiwania Ukrainy, którą Rosjanie zagarnęli".
Z punktu widzenia wojskowego - podkreśla prof. Boćkowski - nie ma zbyt wielu dobrych wiadomości. - Dalsze działania ukraińskie na tym kierunku, biorąc pod uwagę przeszkodę wodną, jaką jest Dniepr, będą bardzo, bardzo ciężkie, jeżeli nie niemożliwe. Niemniej to sukces Ukrainy, bo umacnia morale armii ukraińskiej - mówi profesor Uniwersytetu w Białymstoku.
Jak ekspert odczytuje słowa rzecznika Pieskowa o tym, że Rosja jest gotowa przystąpić do negocjacji? - To nie jest sygnał do Ukrainy, bo z nią Kreml rozmawiać nie chce. Chce rozmawiać z Zachodem. Rosja uwielbia kreować się na tę stronę, która najbardziej pragnie "pokoju", "dialogu". To oczywiście kłamstwo, wystarczy wsłuchać się w to, co mówi Zacharowa [rzeczniczka MSZ Rosji - przyp. red.]. Ona powtarza, że Ukraina musi przyjąć do wiadomości, że wszystkie tereny zagarnięte przez Rosję już będą do Rosji należeć - mówi prof. Boćkowski.
Putin wcale nie słabnie
Były dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich Adam Eberhardt ocenił na Twitterze, że "wyzwolenie Chersonia to przełomowy moment wojny". "Putin jest nie tylko upokorzony utratą stolicy regionu, który rzekomo anektował, ale przede wszystkim utracił przyczółek na prawobrzeżnej Ukrainie - kres planów zajęcia Odessy (i odcięcia Ukrainy od morza) oraz Mołdawii" - napisał Eberhardt.
Czy opinię tę podziela prof. Daniel Boćkowski? Bynajmniej. - Po pierwsze: to, że Rosja nie jest w stanie zdobyć Odessy, jest wiadome od dawna. Po drugie: operacyjnie Rosjanie zachowują się racjonalnie. Po trzecie: Putin nie został upokorzony. I wcale nie słabnie. Przypadek Chersonia nie pokazuje, że Putin słabnie, tylko że ktoś na Kremlu zaczął myśleć. A to jest jeszcze groźniejsze. Gdyby Putin słabł, zachowywałby się w sposób nieracjonalny. Jak Hitler. Wycofanie się z Chersonia było racjonalną decyzją dowódców rosyjskich - mówi Wirtualnej Polsce ekspert.
Rosyjski dyktator Władimir Putin nie odniósł się na ten moment do ogłoszonego wycofania się rosyjskich oddziałów z Chersonia.
Przypomnijmy, że Chersoń został zajęty przez wojska rosyjskie na początku marca, krótko po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę 24 lutego. Była to jedyna stolica obwodu, którą Rosjanom udało się wziąć pod kontrolę.
Czytaj też:
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski