"Na początek do 50 km i Krym". Generałowie: czas na odwet na Rosji
Przed Ukrainą stoi potężny dylemat - wskazują eksperci w rozmowie z Wirtualną Polską. Generał Mirosław Różański i pułkownik Maciej Matysiak przekonują, że Ukraina nie powinna biernie przyglądać się kolejnym rosyjskim zmasowanym atakom rakietowym, m.in. na stolicę kraju. - Wspierana bronią z Zachodu Ukraina powinna przejść do ofensywy - mówią. Podpowiadają, w jaki sposób ukraińska armia powinna wziąć odwet.
Nasilają się ataki rakietowe na Ukrainę. Rosjanie - mimo pozornych sygnałów o tym, że są gotowi do rozmów z USA - w poniedziałek przeprowadzili zmasowany atak na największe miasta Ukrainy, w tym Kijów. Z rozbrajającą szczerością Władimir Putin przyznał, że rakietowy ostrzał był odwetem za sobotni atak na Flotę Czarnomorską.
Sytuacja u naszych sąsiadów jest coraz trudniejsza. Nadchodzi zima, a Rosjanie - na rozkaz Kremla - atakują krytyczną infrastrukturę energetyczną w Ukrainie. Konsekwencje będą tragiczne: brak wody, prądu, ciepła. Rosjanie atakują również węzły komunikacyjne, co może być przeszkodą dla tak bardzo potrzebnego w okresie zimowym transportu humanitarnego z krajów Zachodu.
- Rosja dąży do tego, by Ukraina stała się państwem upadłym. Szczególnie w tym okresie to działanie Rosji jest obliczone na doprowadzenie do kryzysu egzystencjalnego społeczeństwa ukraińskiego. Niszczenie ujęć wodnych, elektrowni - to wszystko składa się na ten cel - podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Mirosław Różański, prezes Fundacji Bezpieczeństwa i Rozwoju Stratpoints.
Ta sytuacja bardzo niepokoi analityków śledzących sytuację na froncie. Zastępca dyrektora Ośrodka Studiów Wschodnich Wojciech Konończuk napisał na Twitterze, że "od dawna nie ma wątpliwości, że celem Rosji jest zniszczenie źródeł dostaw energii i ciepła, aby wywołać kryzys humanitarny". Kilka dni temu sam prezydent Zełenski poinformował, że Rosjanie już zniszczyli lub uszkodzili 40 proc. ukraińskiej infrastruktury energetycznej.
"Ukraińska obrona powietrzna jest coraz skuteczniejsza, ale wszystkich rosyjskich rakiet nie jest w stanie zbijać" - zauważa Wojciech Konończuk. A ataki będą trwały. "Import energii z UE nie jest opcją, bo jest jej za mało. Rosja liczy, że złamie opór Ukraińców (nie złamie) i spowoduje kolejną wielką falę uchodźstwa" - zauważa wiceszef OSW.
Co może zrobić Ukraina? Zdaniem byłego wiceszefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego pułkownika Macieja Matysiaka, muszą się zdecydować, co wybrać - czy skupić się na ochronie dużych miast, osiedli, ochronie ludności cywilnej, czy na infrastrukturze energetycznej, krytycznej.
- To jest bardzo trudny wybór, ale moim zdaniem Ukraina musi skupić się dziś na infrastrukturze krytycznej - mówi Wirtualnej Polsce ekspert.
Czas na odwet Ukraińców?
Eksperci od wojskowości oraz pułkownicy i generałowie, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że Ukraina ma pewne możliwości odwetowe. I nie powinna biernie przyglądać się kolejnym atakom Rosjan na infrastrukturę krytyczną. Zwłaszcza, że Kijów niezmiennie otrzymuje duże wsparcie militarne z Zachodu.
"To niestety główny cel Rosji. Zniszczyć Ukrainę jako państwo, podmiot gospodarczy i ekonomiczny. Zwycięstwa, w tym zdobycie Chersonia, tego nie zrekompensują. Należy robić to samo z infrastrukturą krytyczną Rosji, na początek tak do 50 km od granicy. Plus Krym" - napisał na Twitterze gen. Jarosław Stróżyk, ewidentnie wskazując, że czas na ruch ze strony armii ukraińskiej.
Płk Maciej Matysiak w rozmowie z WP twierdzi, że na ten moment "odwetowo Ukraina może zrobić to, na co pozwoli administracja prezydenta Joe Bidena". - Ukraińcy mogą liczyć na dostawy broni dalekozasięgowej, czyli HIMARSÓW. Ukraińcy są szkoleni także w zakresie wykorzystania amunicji o wiele większego zasięgu od HIMARSÓW, czyli pocisków ATACMS, które zwiększyłyby zasięgi do 300 km. Ukraińcy nie otrzymaliby HIMARSÓW, gdyby Stany Zjednoczone uznały, że nie mogą atakować ścisłego terytorium Rosji - dodaje.
- Gdyby Ukraina się na to zdecydowała, to nawet środkami lufowymi czy własnymi samolotami, może niszczyć cele na terenie Rosji. Węzły komunikacyjne, stacje kolejowe, elektrownie, zgrupowania wojsk - wskazuje rozmówca WP.
Ale płk Matysiak podkreśla, że wiąże się to z jedną ryzykowną kwestią: - Oznaczałoby to jednak wzmożenie społeczeństwa rosyjskiego i zwiększenie poparcia dla Putina. Ofiary ludzkie bowiem są wtedy nieuniknione, ponieważ nie zawsze wszystko trafia w cel. Ludność cywilna w Rosji zostałaby najprawdopodobniej również pokrzywdzona na skutek ukraińskich ataków.
Były szef SKW wskazuje jednak, że "Ukraińcy mogą bez ograniczeń atakować tereny okupowane przez Rosję po 2014 r., z Krymem włącznie".
Zaprzestać politycznej poprawności
Podobną opinię wyraża w rozmowie z nami gen. Mirosław Różański, prezes Fundacji Bezpieczeństwa i Rozwoju Stratpoints. - Ukraina nie walczy dziś jedynie o własną suwerenność, ale o bezpieczeństwo całej Europy. Jeśli Rosja to starcie wygra, to jej celem będą kolejne kraje, w tym Polska - podkreśla nasz rozmówca.
Jak przekonuje, "jedynym remedium, żeby uchronić się przed taką perspektywą, to zadanie maksymalnych strat Rosji". - Z jednej strony w wymiarze militarnym, ale także gospodarczym. Jeśli spojrzymy na obecną sytuację, to mamy kumulację uderzeń i ataków wymierzonych w społeczeństwo ukraińskie. Pozostaje otwartym pytanie, na które trzeba odpowiedzieć: czy należy zaprzestać pewnej politycznej poprawności i liczyć się jedynie z tym, jak zareaguje Rosja, jeśli zostanie przeciwko niej użyty sprzęt z krajów zachodnich? Moim zdaniem nie. To już mamy za sobą - przyznaje gen. Różański.
Jak twierdzi szef fundacji Stratpoints, mówienie dzisiaj o tym, że Ukraina nie może oddziaływać na teren Rosji środkami dostarczonymi przez Zachód, jest "obarczone pewną hipokryzją". - Jeżeli chcemy pokonać Rosję, to powinniśmy przyjąć formułę ofensywną. Najlepszą obroną jest atak i nie zabraniajmy tego Ukrainie. Ona może bronić się i atakować jednocześnie. Ukraina ma możliwości odwetowe, które mogłaby zastosować - mówi generał.
Nasz rozmówca przyznaje, że Ukraina ma czym atakować, ale wskazuje też zagrożenia ze strony Rosji.
- Wiemy, że do Ukrainy zostały dostarczone systemy artyleryjskie, w tym polskie Kraby, oraz systemy rakietowe. Dostarczony sprzęt cechuje się wysoką precyzją rażenia, jak chociażby pociski Excalibur, które z dokładnością do dwóch metrów trafiają cel. Systemy te jednak mają ograniczony zasięg, jeśli mówimy o zagrożeniu, jakie stanowi lotnictwo strategiczne Rosji, bazujące w odległości kilkuset kilometrów i operujące znad własnego terytorium. Zagrożeniem są także rosyjskie okręty wystrzeliwujące rakiety Kalibr. Ukrainę należy wyposażyć w środki zdolne do niszczenia takich zagrożeń - wskazuje w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Różański.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski