Zełenski proponuje rozwiązanie. Wśród krajów wymienia Polskę
- Wojska krajów partnerskich Ukrainy mogłyby pomagać w strącaniu rosyjskich rakiet, tak jak stało się w przypadku zachodniego wsparcia dla Izraela podczas ataku Iranu - oświadczył prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w wywiadzie dla brazylijskich mediów, cytowanym w sobotę przez media ukraińskie.
Zełenski powiedział, że gdyby lotnictwo Francji, Niemiec, Polski, Wielkiej Brytanii czy innych krajów, które jest podrywane podczas rosyjskich ataków rakietowych, "strącało pociski lecące na Ukrainę, ale mogące też przylecieć na terytoria państw trzecich, jak już się zdarzało w przypadku Polski czy Rumunii, to byłby tylko wdzięczny".
- Jeśli padną pod naszym adresem takie propozycje, to czemu nie - oświadczył prezydent.
Wzmocnienie granic
Oprócz tego, w ocenie Zełenskiego, sojusznicy Ukrainy mogliby wzmocnić ochronę swoich granic. - Rosja stale grozi przekroczeniem granicy Ukrainy od strony Białorusi. Zagraża również granicom Białorusi z Polską i krajami bałtyckimi. Białoruś nie ma bowiem kontroli nad wojskami Federacji Rosyjskiej, znajdującymi się na białoruskim terytorium - podkreślił prezydent.
- Pozytywnie odnosimy się do wzmocnienia tych granic. Jeśli jest możliwość ich wzmocnienia, to wspaniale i dla nas, i dla Polski - oznajmił.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ataki na bazy w Rosji? "Nie tylko prawo, ale obowiązek Ukrainy"
Zełenski wyjaśnił kwestię wypowiedzi Macrona
Zełenski zaznaczył przy tym, że nie słyszał od prezydenta Francji Emmanuela Macrona propozycji wprowadzenia francuskich wojsk na terytorium Ukrainy.
Pod koniec lutego Macron zadeklarował, że pokonanie Rosji jest niezbędne dla zagwarantowania bezpieczeństwa w Europie. Dodał również, że w przyszłości nie należy wykluczać wysłania zachodnich sił lądowych do Ukrainy.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski