Ukradł księdzu samochód. "Spotkała go kara boska"
Zaskakujący finał kradzieży samochodu księdza z Nielubia na Dolnym Śląsku. Duchowny chodził po kolędzie i nie wiedział, że pijany złodziej dojechał jego toyotą do wielkopolskiego Wolsztyna. Tam utknął na przejeździe i wpadł w ręce policji, co lokalni internauci nazwali "karą boską".
Do kradzieży doszło na terenie miejscowości Nielubia w okolicach Głogowa, gdzie ksiądz odwiedzał wiernych w ramach wizyt duszpasterskich. 35-latek zabrał toyotę z ulicy i pojechał do odległego o ponad 50 kilometrów Wolsztyna. To tam pechowo zakończył przejażdżkę.
Ukradł księdzu toyotę. Policyjny pościg
Jego jazda wzbudziła podejrzenia innych kierowców. "Zachowanie wskazywało, że może znajdować się pod wpływem alkoholu. Zgłoszenie pochodziło od innego uczestnika ruchu, który widząc poczynania nieodpowiedzialnego kierowcy zadzwonił na numer alarmowy 112" - wyjaśniają policjanci z Wolsztyna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Buchnie ciepłem, ale co dalej? Mamy najnowszą prognozę
Mundurowi zauważyli srebrną toyotę na trasie między Wroniawami a Wolsztynem, ale kierowca nie zatrzymał się na wezwania i zaczął uciekać.
"Funkcjonariusze podjęli pościg za uciekinierem, który z dużą prędkością skręcił w ul. Inwestycyjną. Po kilkuset metrach wjeżdżając na przejazd kolejowy stracił panowanie nad pojazdem, wpadł w poślizg i zawisł na torowisku - relacjonują mundurowi.
Czytaj też: Wybuch paczki pod lupą śledczych. Nowe informacje
W aucie niespodzianka
Po zatrzymaniu okazało się, że w toyocie jest też pasażerka: 25-letnia mieszkanka Głogowa. Oboje byli nietrzeźwi, a 35-latek nie miał prawa jazdy. Szybko też wyjaśniło się, że samochód został niedawno skradziony w sąsiednim województwie.
Mężczyzna stanie przed sądem. Grozi mu kara nawet 10 lat więzienia, ale mieszkańcy komentują na wielkopolskich portalach, że "35-latka już spotkała kara boska".
Źródła: policja, epoznan,pl
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie klikając TUTAJ