Ujawniliśmy działania szefostwa PGE. Lawina komentarzy w sieci

Wirtualna Polska ustaliła, czym zajmowało się szefostwo PGE po objęciu stanowisk po poprzednikach. Wśród nich były wymiana samochodów dla członków zarządu i remont ich gabinetów. W mediach społecznościowych już jest lawina komentarzy.

Ujawniliśmy działania szefostwa PGE. Lawina komentarzy w sieci
Ujawniliśmy działania szefostwa PGE. Lawina komentarzy w sieci
Źródło zdjęć: © East News
Katarzyna Bogdańska

Jeszcze przed opublikowaniem materiału, po przesłaniu w toku przygotowań pytaniach, adwokat reprezentująca PGE wysłała pismo do prezesa WP oraz redaktora naczelnego, w którym wskazała, że nasza publikacja będzie mogła zostać uznana za naruszenie dóbr osobistych spółki i jej przedstawicieli. Zasugerowała, że sprawa może skończyć się w sądzie.

"Z podobnych metod korzystali przez osiem lat przedstawiciele i nominaci władzy PiS. Zamiast odpowiedzi na pytania dziennikarzy - grożenie procesem. Czasy się zmieniają, metody niekoniecznie. Tylko pogratulować najwyższych standardów" - pisze w swoim komentarzu redaktor naczelny Wirtualnej Polski Paweł Kapusta.

"To miał być dość zwyczajny tekst o tym, że prezesi PGE wymienili sobie samochody służbowe, wskazując konkretne modele, i wyremontowali gabinety. I po pytaniach Pawła Figurskiego zaczęła się jazda - straszenie pozwem, wywiady osłonowe w innych mediach, kłamstwa" - ujawnia dziennikarz Wirtualnej Polski Patryk Słowik, współautor materiału "Bizancjum w PGE. Drogie samochody, remont gabinetów i straszenie sądem".

"Gdy wysłaliśmy do PGE pytania o nowe auta i remont zadzwonił rzecznik i zapewnił, że w kolejnym tygodniu otrzymamy odpowiedzi. Traf chciał, że w międzyczasie redakcje Super Expressu i nowoczesnaflota.pl zaproponowały PGE wywiady o autach i remoncie. Ach ten dziennikarski nos" - komentuje Paweł Figurski, dziennikarz Wirtualnej Polski, współautor artykułu.

W mediach społecznościowych szybko pojawiła się lawina komentarzy

"Społeczeństwo zmaga się z rosnącymi rachunkami za prąd, tymczasem zarząd PGE wydaje setki tysięcy złotych na skórzane fotele i najdroższe auta. Gdy dziennikarze wysyłają pytania, to są straszeni pozwami. Brawo dla byłego wiceministra skarbu" - napisał na platformie X dziennikarz Marcin Dobski.

"Mega rachunki dla Polaków, a wypasione bryki dla kolegów Rafała Trzaskowskiego w zarządzie PGE. Wymowne" - napisał Andrzej Śliwka z PiS.

"Taki luksusowy samochód sprawił sobie Prezes Grupy PGE, co ujawnili dziennikarze Wirtualnej Polski. Auto kosztowało 750 000 zł. I specjalnie w tym celu zmieniono przepisy wewnętrzne w PGE, bo za czasów poprzedników zakup tak drogich aut był niemożliwy" - napisał inny polityk PiS Michał Moskal.

"Cierpisz z powodu cen prądu? Ale nie przeszkadza to prezesowi spółki energetycznej PGE, który musi korzystać z samochodu za 750 tysięcy. Członkowie zarządu nie mogą skromniej - korzystają z aut wartych 400 tysięcy. Do tego miliony na remonty gabinetów, żeby były odpowiednio ekskluzywne. Najlepsze jest to, że w PGE na takie bizantyńskie standardy nie pozwalała polityka wewnętrzna… Więc ją zmieniono" - skomentował Piotr Muller, odnosząc się do informacji WP, ujawnionych w tekście.

Bartłomiej Wróblewski z PiS pisze krótko: "Skandal. Bizancjum w PGE. A ty Polaku płać za prąd 75 proc. więcej jak dotychczas".

"Wymagamy, aby przedmiotem najmu były samochody marki audi". To jest wręcz niewiarygodne. Włos się jeży na głowie, jak się czyta o polityce zakupowej i remontowej nowej ekipy w PGE" - pisze reporter WP Paweł Buczkowski.

"Orient… skoro Bizancjum" - kpi Sławomir Cenckiewicz.

Źródło artykułu:WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (41)