Ujawnił aferę obyczajową w PiS. Oficer CBA ma nadal certyfikat ABW
Jak ustaliła Wirtualna Polska, były oficer CBA Wojciech J., który ujawnił, że jest seks-taśma z politykiem PiS i zawiadomił prokuraturę o niedopełnieniu obowiązków przez szefa Biura Ernestę Bejdę, podczas swojej pracy w Biurze miał wystawiony przez ABW certyfikat bezpieczeństwa. W kontekście próby jego zdyskredytowania, to symboliczny dokument.
10.04.2019 | aktual.: 10.04.2019 15:56
Przypomnijmy, chodzi o ujawnioną przez Radio Zet aferę z byłym agentem CBA Wojciechem J. Pod koniec marca złożył on do prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry i premiera Mateusza Morawieckiego zawiadomienie dotyczące przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez szefa CBA Ernesta Bejdę.
Jak wynika z zawiadomienia, w Biurze rzekomo zatuszowano skandal obyczajowy z udziałem ważnego polityka PiS z Podkarpacia. W dokumencie mowa jest o marszałku Sejmu Marku Kuchcińskim. Zarówno polityk, jak i Kancelaria Sejmu zaprzeczają doniesieniom. Nagranie miało być zdeponowane w sejfie Wojciecha J., ale - według funkcjonariusza - w tajemniczych okolicznościach zniknęło. Z kolei kierownictwo CBA twierdzi, że żadnego nagrania nie było. I również złożyło zawiadomienie do prokuratury ws. fałszywego oskarżenia.
Tymczasem, jak ustaliła Wirtualna Polska - Wojciechowi J., w listopadzie 2016 roku wydano przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego poświadczenie bezpieczeństwa dostępu do informacji niejawnych. Oficer otrzymał m.in. poświadczenia bezpieczeństwa o klauzuli "NATO Cosmic Top Secret” (najwyższa klauzula tajności w NATO) oraz "Tres Secret UE/Eu Top Secret” (najwyższa klauzula tajności w Unii Europejskiej).
Certyfikat bezpieczeństwa wydany przez ABW to gwarancja, że jej posiadacz daje rękojmię zachowania tajemnicy. Podczas postępowania sprawdzającego taka osoba weryfikowana jest w wielu źródłach – oficjalnych rejestrach, jak np. Krajowy Rejestr Karny, urzędach skarbowych, w materiałach operacyjnych różnych służb, ale także na forach prywatnych i w mediach społecznościowych. Analizowana jest dokładnie sytuacja rodzinna i prywatna funkcjonariusza, np. czy występują okoliczności pozwalające ją szantażować lub wywierać na nią presję, czy osoba nie cierpi na chorobę psychiczną.
Wojciech J. odszedł ze służby w maju 2018 roku. Dopiero 21 listopada ub. roku wszczęto postępowanie zmierzające do odebrania poświadczeń. Według przepisów, wszczęcie postępowania oznacza, że funkcjonariusz nie ma już dostępu do informacji niejawnych.
W ostatnich dniach, zastępca koordynatora ds. służb specjalnych Maciej Wąsik twierdził, że były agent CBA zataił w procesie rekrutacji fakt, że leczył się psychiatrycznie między 2012 a 2016 r. - Zatajenie takiego faktu nie może skutkować wydaniem poświadczenia bezpieczeństwa - oświadczył. Jak dodał, Wojciech J. korzystał też ze zwolnienia z pracy od psychiatry, było to ponad 100 dni zwolnienia.
Adwokat Wojciecha J. - mec. Beata Bosak - Kruczek zaprzecza. - W czasie procesu rekrutacji oraz później gdy już później pełnił służbę Wojciech J. podlegał rutynowym badaniom przez lekarzy psychiatrów w szpitalu MSWiA, którzy nie potwierdzili u niego żadnych zaburzeń psychicznych - mówi WP mec. Bosak - Kruczek.
Przypomnijmy, że po tym, jak Wojciech J. poinformował swojego bezpośredniego przełożonego naczelnika wydziału w CBA Marka Ś. o fakcie istnienia nagrania z politykiem PiS w agencji towarzyskiej, została mu odebrana broń służbowa i wszczęto postępowanie sprawdzające. Zakończyło się ono odejściem ze służby i cofnięciem uprawnień wydanych przez CBA. Certyfikat ABW formalnie nadal jest w posiadaniu Wojciecha J.
O komentarz do sprawy poprosiliśmy Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a także rzecznika ministra, koordynatora ds. służb specjalnych. - Postępowania sprawdzające oraz kontrolne postępowania sprawdzające są przeprowadzane w oparciu o przepisy ustawy z dnia 5 sierpnia 2010 r. o ochronie informacji niejawnych. Artykuł 72 ustawy zawiera zamknięty katalog podmiotów uprawnionych do dostępu do akt postępowań. W związku z powyższym informacje te nie mogą zostać podane do publicznej wiadomości ze względu na ograniczenia prawne - informuje Wirtualną Polskę Stanisław Żaryn, rzecznik ministra Mariusza Kamińskiego.
Wcześniej zarówno koordynator ds. służb specjalnych i CBA zaprzeczało, że "tuszowanie afery obyczajowej" miało w ogóle miejsce. - CBA poddało weryfikacji list byłego funkcjonariusza Biura na temat rzekomego „tuszowania” postępowania w sprawie dotyczącym posła PiS i okazało się, że nie ma faktów, które popierają te tezy – mówił Stanisław Żaryn.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl