PolitykaUjawniamy kulisy organizacji miesięcznic. Były szef BOR: Był duży bój z ochroną Kaczyńskiego

Ujawniamy kulisy organizacji miesięcznic. Były szef BOR: Był duży bój z ochroną Kaczyńskiego

Podczas miesięcznic ochroniarze prezesa PiS wydawali dyspozycje borowcom, a marsze bez udziału Andrzeja Dudy i Beaty Szydło były objęte ochroną BOR w stopniu przysługującym jedynie prezydentowi i premierowi – ustaliła WP. – Snajperzy zamiast chronić prezydenta byli wysłani na miesięcznice – mówi nasz informator.

Ujawniamy kulisy organizacji miesięcznic. Były szef BOR: Był duży bój z ochroną Kaczyńskiego
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell
Grzegorz Łakomski

10.05.2018 | aktual.: 10.05.2018 07:18

Czwartkowa miesięcznica po raz pierwszy odbędzie się bez marszu Krakowskim Przedmieściem. O udziale policji w zabezpieczaniu tych uroczystości napisano wiele. Wirtualna Polska ujawnia kulisy operacji Biura Ochrony Rządu, poprzednika powstałej na początku tego roku Służby Ochrony Państwa.

Byli funkcjonariusze BOR i obecni SOP w rozmowie z WP zwracają uwagę, że 10-ego każdego miesiąca na Krakowskim Przedmieściu o względach bezpieczeństwa nie decydował tylko BOR, chroniący najważniejszych polityków, ale też Grom Group, prywatna firma chroniąca Jarosława Kaczyńskiego.

"Wykonałem polecenie i odsunąłem się, jakby ktoś wniósł bombę"

Były oficer BOR: - Są uznawani za bóstwa, bo są blisko prezesa PiS i sami taki mit wytwarzają. Nawet politycy PiS się ich boją, choć sam prezes nie ma z ochroną jakiś bliskich relacji.

Oficer SOP: - Podczas miesięcznic rządzili ludzie z Grom Group. Kierownictwo BOR dało nam do zrozumienia, że mamy ich słuchać. Potrafili nakazać, byśmy wpuszczali za barierki ludzi bez sprawdzenia pirotechnicznego. Co mieliśmy robić? Wykonałem polecenie i odsunąłem się na bezpieczną odległość, jakby ktoś wniósł bombę.

Były funkcjonariusz BOR: - Wszyscy w BOR wiedzieli, że mamy działać tak, by nie było spięć z ochroną prezesa. Pawlikowski (ówczesny szef BOR – przyp. WP) też o to dbał, by nie było problemów.

Gen. Pawlikowski: Był o to duży bój, bo niestety próbowali mocno ingerować

Gen. Andrzej Pawlikowski, który był szefem BOR latach 2006-07 i 2015-2017, w rozmowie z Wirtualną Polską przyznaje, że ochrona Jarosława Kaczyńskiego chciała mieć dużo do powiedzenia, ale zaprzecza, by wydał borowcom polecenie słuchania dyspozycji ochroniarzy prezesa PiS.

- Realizując ustawowe zadania formacji ochronnej i czując ciężar odpowiedzialności za ich realizację nie pozwalałem, by firma prywatna ingerowała w zadania służby państwowej, co niejednokrotnie było przedmiotem sporu z niektórymi politykami – wyjaśnia.

Pawlikowski pytany, czy dotarło do niego, że funkcjonariusze BOR wykonywali polecania Grom Group, w tym dotyczące wstrzymania sprawdzeń pirotechnicznych odpowiada:

- Niejednokrotnie po tego rodzaju incydentach w rozmowach z właścicielami Grom Group” wyrażałem oburzenie zaistniałymi sytuacjami wyjaśniając im, że nie mają prawa ustawiać funkcjonariuszy BOR. Był o to duży bój, bo niestety próbowali mocno ingerować w działania ochronne służb państwowych.

Miesięcznice ważniejsze, niż prezydent i premier

W opinii naszych rozmówców efektem uznania miesięcznic za priorytetowe były problemy z ochroną najważniejszych polityków.

Oficer SOP: - Miesięcznice to był priorytet. Grupy przygotowujące wizyty premier i prezydenta w okolicach 10-ego były często poszkodowane, bo musiały oddawać ludzi.

- To miało realny wpływ na bezpieczeństwo?

- Podczas jednej z wizyt krajowych Andrzeja Dudy snajperzy BOR, rozmieszczani zwykle na dachach, zamiast chronić prezydenta byli wysłani na miesięcznice. Dostaliśmy snajperów z policji, ale było ich mniej – przyznaje nasz informator.

- Miesięcznice miały ochronę BOR na poziomie prezydenta, premiera i koronowanych głów, choć Szydło pojawiała się rzadko. Krakowskie Przedmieście było sprawdzane jak tzw. miejsce czasowego pobytu jednej z najważniejszych osób. Decyzję o tak wysokim stopniu ochrony może podjąć tylko minister spraw wewnętrznych – mówi były funkcjonariusz BOR.

Były szef BOR Mirosław Gawor ocenia, że taki stopień zabezpieczenia nie był konieczny w przypadku, gdy na Krakowskim Przedmieściu nie pojawiła się premier, czy prezydent. – Jeśli w miesięcznicy brali udział mniej ważni politycy objęci ochrona BOR, to ta ochrona powinna wystarczyć – wyjaśnia w rozmowie z WP.

Mariusz Błaszczak wzmacnia ochronę

Gen. Pawlikowski tłumaczy, że w zabezpieczeniu miesięcznic brało udział ok 50-70 funkcjonariuszy BOR. Dodaje, że czasie, gdy był szefem Biura (do stycznia 2017 r.) ochrona nie była wzmocniona przez ówczesnego szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka.

- Jednak po moim odejściu zauważyłem, że forma ochronna została wzmocniona, a funkcjonariuszy było znacznie więcej. Według mnie minister podjął decyzję o wzmocnieniu zabezpieczenia uroczystości zapewne na podstawie analizy informacji o mogących wystąpić zagrożeniach, które uzyskał – mówi Pawlikowski.

Przyznaje, że zaangażowanie funkcjonariuszy pracujących nad przygotowaniem wizyt prezydenta i premier w zabezpieczenie miesięcznic powodowało komplikacje.

- Takie sytuacje występują. Od kilku lat występują braki kadrowe w formacji. Stąd funkcjonariusze mają sporo nadgodzin. Kiedyś funkcjonariusz oddawał się służbie państwu i nie brał pod uwagę nadgodzin. Teraz jest inaczej – dodaje były szef BOR.

SOP zamiast komentować grozi procesem

O komentarz poprosiliśmy rzeczniczkę SOP Annę Gdulę-Bombę, która odpowiedziała, że „twierdzenia o rzekomym wydawaniu poleceń funkcjonariuszom Służby Ochrony Państwa przez prywatne osoby, mogą być zakwalifikowane jako godzące w dobre imię funkcjonariuszy oraz formacji”.

„W związku z tym, uprzejmie informujemy, że rozważymy wtedy wystąpienie na drogę prawną” – napisała rzecznika SOP.

Do czasu publikacji tekstu na nasze pytania nie odpowiedzieli Mariusz Błaszczak, który do stycznia kierował MSWiA oraz nadzorujący SOP (a wcześniej BOR) wiceszef resortu Jarosław Zieliński.

Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także
Komentarze (1137)