Funkcjonariusz SOP: Nic się nie zmieniło. W końcu dojdzie do kolejnego Smoleńska

Poza nazwą nic się nie zmieniło. W końcu dojdzie do kolejnego Smoleńska – mówi Wirtualnej Polsce funkcjonariusz SOP o incydencie z udziałem limuzyny prezydenta. Według naszych informacji odejście ze służby rozważają najbardziej doświadczeni kierowcy.

Funkcjonariusz SOP: Nic się nie zmieniło. W końcu dojdzie do kolejnego Smoleńska
Źródło zdjęć: © PAP
Grzegorz Łakomski

Samochód prezydenta we wtorek w Krakowie najechał na betonowy separatoroddzielający torowisko od jezdni i na nim zawisł.

- Wjechali na separator, bo chcieli ominąć korek. Trasa nie była sprawdzona jak trzeba. Nie powinni się zatrzymywać i przeprowadzać prezydenta do innego samochodu na środku ulicy. To było zagrożenie dla bezpieczeństwa. Poza tym w warunkach zimowych powinniśmy korzystać z kilku pancernych samochodów terenowych, ale prezydent nie lubi nimi jeździć – przyznaje w rozmowie z WP funkcjonariusz Służby Ochrony Państwa.

"Nikt nie wyciągnął wniosków z wypadków, do których dochodziło w BOR"

Według niego zastąpienie nową służbą krytykowanego wcześniej za liczne kolizje drogowe Biura Ochrony Rządu nie wpłynęło na lepsze przestrzeganie procedur. - Poza nazwą nic się nie zmieniło. Nikt nie wyciągnął wniosków z wypadków, do których dochodziło w BOR. Dalej wszystko działa na słowo honoru. W końcu dojdzie do kolejnego Smoleńska – ocenia funkcjonariusz.

Wyjaśnia, że nieprzestrzegane jest rozporządzenie szefa MSWiA z 2004 roku dot. czasu służby funkcjonariuszy. Zgodnie z nim czas pracy kierowcy nie powinien przekroczyć 12 godzin. Jak ujawniła Wirtualna Polska- kierowca premier Beaty Szydło nie miał prawa usiąść za kierownicą jej samochodu w czasie feralnego przejazdu, podczas którego w lutym zeszłego roku doszło do wypadku w Oświęcimu. - Przez jakiś czas po Oświęcimiu było lepiej, ale teraz wszystko jest po staremu. Pracujemy ponad normę i wyrabiamy nadgodziny - przyznaje nasz rozmówca.

Z SOP może wielu doświadczonych funkcjonariuszy

Według naszych źródeł zbliżonych do SOP odejść może wielu doświadczonych funkcjonariuszy, którym nie odpowiadają warunki finansowe w nowej formacji. Jej dowództwo przedstawia byłym borowcom propozycję pozostania w SOP i daje na podjęcie decyzji 2 tygodnie.

- Nowe warunki są znacznie gorsze. Wysokość uposażenia jest niby ta sama, ale składa się ono z podstawy i dodatku, który będzie można obniżyć. Dlatego większość kolegów, którzy mają co najmniej 15 lat służby (co umożliwia przejście na emeryturę – przyp. WP.) odejdzie – tłumaczy nasz rozmówca.

Zaznacza, że odejście rozważa duża część najbardziej doświadczonych kierowców, którzy jeździli z najważniejszymi politykami. - Zastąpią ich młodsi ze znacznie mniejszym doświadczeniem. Wszyscy teraz robią uprawnienia do kierowania samochodami. Kwity będzie miał każdy. To będzie wypożyczalnia samochodów – dodaje.

Jarosław Zieliński: warunki w nowej służbie nie są gorsze

Wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński wyjaśniał w rozmowie z Wirtualną Polską, że po likwidacji BOR propozycję przejścia do SOP ma otrzymać ok. 90 proc. funkcjonariuszy. Według ministra nadzorującego SOP nie ma obawy, że funkcjonariusze będą odchodzić, bo warunki w nowej służbie nie są gorsze. Zieliński dodał, że będzie mniej stanowisk kierowniczych, bo nowa struktura będzie bardziej płaska.

O incydencie z udziałem prezydenckiej limuzyny jako pierwsze poinformowało radio RMF FM. Według ustaleń reportera kierowca prezydenckiej limuzyny zeznał, że się zagapił, a gdy jechał przez centrum Krakowa, rozpętała się gwałtowna śnieżna burza, co znacznie ograniczyło mu widoczność.

Rzeczniczka SOP Anna Gdula – Bomba wyjaśniała w komunikacie, że samochód, w którym została uszkodzona opona „samodzielnie dojechał do miejsca kontroli technicznej”, a „poziom bezpieczeństwa osób ochranianych nie został obniżony”.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (656)