Ujawniamy kulisy głośnej konferencji w Toruniu. "Zrzutka dla o. Rydzyka i wzmocnienie Szyszki"
”Zrzutka do kopert” dla ojca Rydzyka i komunikat "prosimy o niezawodne wytypowanie i wydelegowanie przedstawicieli” – Wirtualna Polska ujawnia kulisy konferencji zorganizowanej przez resort środowiska, na którą do Torunia "dobrowolnie” przyjechało 8 tys. leśników i myśliwych. "Chodziło o politykę i wzmocnienie Jana Szyszki” – przyznają. Imprezę miały relacjonować tylko sprzyjające rządowi media. Nam udało zdobyć zaproszenie od jednego z gości specjalnych.
Odręczne podpisy ojca Tadeusza Rydzyka i ministra Szyszki, cytat Jana Pawła II i orzeł w tle – tak wygląda zaproszenie dla najważniejszych gości konferencji "Jeszcze Polska nie zginęła – wieś”.
Informator, który otrzymał je od jednego z nich, wyznacza spotkanie w piątek wieczorem w przydrożnym barze na wylotowej trasie z Warszawy. Prosi, by nie ujawniać nawet, z jakiego rejonu Polski jest osoba, której nazwisko widnieje na zaproszeniu. - To zaproszenie VIP. Ich liczba była ograniczona. Musi pan pasować ubiorem do towarzystwa. Zielona lub brązowa marynarka – wyjaśnia, podając kopertę.
- Na wszelki wypadek lepiej też niech pan nie wjeżdża samochodem na parking podziemny pod halą w Toruniu, bo mogą sprawdzać numery tablic – dodaje.
Toruń, sobotnie przedpołudnie. Z autokarów przez halą wysiada grupa kilkudziesięciu mężczyzn w zielonych mundurach. W Arenie Toruń trwa msza św. rozpoczynająca konferencję. Przy wejściu, którego pilnują strażnicy leśni, robi się zamieszanie. Część uczestników konferencji mija się w drzwiach. Wchodzę bez problemu.
"Ze względu na wagę konferencji prosimy o wydelegowanie przedstawicieli"
Hala sportowa jest wypełniona po sam dach. Niebieska bieżnia lekkoatletyczna kontrastuje z zielenią mundurów. Dominuje jaśniejszy odcień. To pracownicy Lasów Państwowych. Ciemnozielone mundury noszą myśliwi. W sumie na swoistym wiecu poparcia dla ministra środowiska jest ponad 8 tys. ludzi.
Gości wita prezydent Torunia Michał Zaleski. - Jest jeden dzień w roku, gdy ta sala zapełnia się do ostatniego miejsca. To święto Radia Maryja – mówi uroczystym tonem.
Jak się udało tym razem wypełnić halę? Na to pytanie odpowiada dokument Polskiego Związku Łowieckiego, do którego dotarła Wirtualna Polska. W komunikacie władz PZŁ podkreślono, że ”ze względu na wagę poruszanych zagadnień” koła łowieckie są proszone ”o niezawodne: wytypowanie i wydelegowanie przynajmniej dwóch przedstawicieli do udziału w Konferencji” (pisownia oryginalna – red.).
”Uczestnicy Konferencji powinni przyjechać w strojach organizacyjnych lub w strojach z akcentem myśliwskim” – zaznaczono w komunikacie PZŁ.
Zrzutka do koperty dla o. Rydzyka, który dużo może"
Według naszych informatorów zbliżonych do Lasów Państwowych analogiczne instrukcje dostali leśnicy. – Zwykle takie polecenia były wydawane ustnie, by nie zostawiać śladu. Z każdego nadleśnictwa miało być po 10 osób – mówi jeden z naszych rozmówców. - Ta sobota była w Lasach normalnym dniem pracy, bo odrabialiśmy 2 maja, kiedy dostaliśmy wolne. Do wyboru było albo siedzieć w pracy, albo wyjechać w delegację – dodaje inny.
O takiej "spontanicznej" akcji pisał serwis Oko.press, który ujawnił, że dyrekcja Lasów Państwowych przeznaczyła na toruńską konferencję 120 tys. zł. Zdaniem naszych rozmówców grosza nie szczędzili też myśliwi. – Koledzy, którzy jechali do Torunia robili zrzutkę do koperty. Ojciec Rydzyk dużo może, więc warto się wykazać porządnym datkiem – mówi jeden z nich.
Szef resortu środowiska na konferencji nie musi się jednak obawiać trudnych pytań, bo na konferencji mają być tylko dziennikarze o. Rydzyka i media narodowe. Rzeczniczka Lasów pytana przez WP o możliwość udziału mediów w konferencji mówi, że potrzebne jest zaproszenie i dodaje, że decyzja w tej kwestii należy do Ministerstwa Środowiska. Resort pytany przez jedno z głównych mediów branżowych, czy może wysłać dziennikarzy, nawet nie odpowiedział.
"Analiza ideologicznych podstaw animalizacji człowieka"
Tematyka dotycząca Lasów Państwowych, które były głównym sponsorem, była poruszona tylko w trwającym 20 minut wystąpieniu ich szefa. Inne dotyczyły Kościoła, wsi i łowiectwa.
- To wyglądało na program napisany na kolanie przez studentów. Mogli się bardziej postarać i chociaż wybrać nieco bardziej przemyślane tematy – mówi nam jeden z członków PZŁ.
Konferencję rozpoczyna wystąpienie o ”filozoficznej analizie ideologicznych podstaw animalizacji człowieka i humanizacji zwierząt i drzew”. Kościół i przyroda, rola wsi w walce o Polskę, leśnictwo i łowiectwo i Kościół dla polskiej wsi – to tematyka kolejnych.
- Wieś była często tematem dla artystów. Szlachta przypomniała sobie o chłopach dopiero w trakcie konfliktów zbrojnych. Przełomem był XVIII wiek, gdy nastąpiło uwłaszczenie chłopów – peroruje jeden z prelegentów. Trzy panie w mundurach leśniczek na tle hali robią sobie selfie, puszczając mimo uszu kolejną uwagę prelegenta, który zauważa, że inteligencja nie rozumiała wsi.
"Resortowe dzieci" i "Poznajmy pacierz"
Wychodzi też jeden z myśliwych, który relacjonuje przez komórkę, co usłyszał w Toruniu. – Chyba jestem błogosławiony - rzuca ze śmiechem.
Przy wyjściu jest coraz więcej ludzi. Zamiast siedzieć na wykładzie ”Wieś i jej rola w społeczeństwie polskim”, wolą skosztować pierników. W holu do dwóch stoisk z toruńskimi przysmakami ustawia się długa kolejka.
- Skąd pani przyjechała? – zagaduje stojącą przed nim kobietę leśnik. – Ze Śląska, musieliśmy wstać o 4 rano. Powiedzieli mi, żebym pojechała na konferencję, ale nie wyjaśnili, czego dotyczy. Nawet program było ciężko znaleźć wcześniej w Internecie. Pewnie chodziło o to, by się nie zjechali ekoterroryści – zastanawia leśniczka.
Dużym zainteresowaniem cieszy się też stoisko z książkami. Może dzięki dobrze dobranym do charakteru wydarzenia tytułom. Obok ”Resortowych dzieci”, ”Żołnierzy wyklętych” są: ”Orędzie z nieba”, ”Poznajemy pacierz” i książki przyrodnicze.
"Z tą wycinką drzew to przesada. Masę u nas wycięli"
Największy tłum gromadzi się przed halą. – Czekamy jeszcze na wystąpienie Tomaszewskiego (dyrektora lasów państwowych – red.) i będziemy ruszać. Jesteśmy 20 godzin na nogach – żali się brodaty leśnik, zaciągając się papierosem. – Z tą wycinką drzew to przesada. Masę drzew wycieli u nas w Lublinie – dodaje z niesmakiem.
Więcej zrozumienia dla wycinki, za którą jest krytykowany Jan Szyszko, ma Beata Szydło. W imieniu premier list do uczestników konferencji odczytała szefowa jej kancelarii Beata Kempa. - Dla kierowanego przeze mnie rządu sprawy polskiej wsi i polskich lasów to jedno z zadań o strategicznym znaczeniu – napisała szefowa rządu.
Jeszcze mocniej wsparł ministra dyrektor generalny Lasów Państwowych Konrad Tomaszewski: - Te filary, na których opiera się suwerenność naszej ojczyzny, a więc Kościół, leśnictwo, rolnictwo i łowiectwo, pozostają tymi filarami w sposób zintegrowany, a wszelkie próby rozbrojenia tych filarów skończą się tragicznie – ostrzegał w wypowiedzi dla telewizji Trwam. Według relacji tej telewizji wnioski z konferencji trafią do resortu środowiska i staną się ”podstawą polityki rządu”.
Poseł PiS: "To była pokazówka"
Jan Szyszko może się czuć jak gwiazda nie tylko w telewizji o. Rydzyka. W przerwach konferencji otacza go szczelny wianek ludzi, którzy chcą sobie z nim zrobić zdjęcie. - Jestem wśród przyjaciół. Szczęść Boże i darz bór! – rzuca na koniec konferencji ze sceny rozanielony minister.
Polityk PiS: - To była pokazówka. Szyszko chciał pokazać siłę Radia Maryja, leśników i myśliwych. Chciał udowodnić, że nie jest taki, jak go obsmarowano w ”Uchu prezesa”, gdzie nienawidził wszystkiego, co żyje. On na swój sposób jest za ochroną przyrody.
Jeden z myśliwych: - Szyszko z pomocą o. Rydzyka chciał pokazać, że jest mocny i dać odpowiedź na krytykę wywołaną przez wycinkę drzew i polowanie na bażanty – ocenia w rozmowie z WP.
O. Rydzyk: "Nie wyrzucajcie ministra z rządu. Karawana jedzie dalej"
Głos ze sceny zabiera też ojciec Rydzyk, który zwraca się do bohatera dnia: - Niech się pan nie podda. Karawana jedzie dalej. Jest z nami Beata Kempa. Nie wyrzucajcie z rządu pana ministra, nie dopuszczajcie do tego – apeluje pół żartem pół serio ojciec dyrektor.
Sobotnie popołudnie. Stacja benzynowa przy trasie toruńskiej. Na parkingu przy busie kilku leśników rozlewa wino do plastikowych kubków. Warto było jechać do Torunia? – pytam. – Oczywiście, że nie – odpowiada jeden z nich. I dodaje: - Nic istotnego o leśnictwie tam nie padło. Liczyła się tylko polityka.