Uderzył z impetem w przystanek autobusowy. "Ten kierowca stanowił realne zagrożenie"

Wsiądzie do kolejnego auta i spowoduje katastrofę - eksperci i miejscy aktywiści zgodnie twierdzą, że policja pobłażliwie potraktowała kierowcę, który w niedzielę zdemolował przystanek autobusowy w Warszawie. - Poszli na skróty. Ten kierowca stanowił realne zagrożenie. Powinien stracić prawo jazdy - komentuje Marek Konkolewski, były inspektor policji i znawca w zakresie ruchu drogowego.

.Uderzył z impetem w przystanek autobusowy. "Ten kierowca stanowił realne zagrożenie"
Źródło zdjęć: © Facebook
Mateusz Dolak

Do niebezpiecznego zdarzenia doszło w niedzielę około godziny 13 na Wale Miedzeszyńskim, czyli jednej z dróg wyjazdowych z Warszawy w kierunku Otwocka. Jak pisaliśmy, czerwony, sportowy chevrolet wjechał w przystanek autobusowy i totalnie go zdemolował.

- Kierowca samochodu był trzeźwy. Otrzymał mandat - przyznał w rozmowie z Wirtualną Polską Rafał Rutkowski z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji. Portal tvnwarszawa.pl podał, że jego wysokość wyniosła 5 tysięcy złotych.

Tuż po zdarzeniu, w mediach pojawiło się nagranie z kamery samochodowej, która zarejestrowała przejazd sportowego samochodu i moment kolizji z przystankiem.

Doskonale widać na nim, jak sportowe auto mknie pasem rozbiegowym, a następnie próbuje włączyć się do ruchu. Wtedy samochód wpada w poślizg, kosi latarnię i ląduje na przystanku autobusowym, totalnie go demolując. Nagranie kończy się w momencie, gdy świadkowie zdarzenia biegną, by udzielić pomocy kierowcy.

Chevrolet zdemolował przystanek. Policja nie zabrała prawa jazdy

- Ktoś, kto rozpędza się w mieście w taki sposób, demoluje infrastrukturę miejską i uderza w miejsce, gdzie mogli stać ludzie, nie powinien ponieść tylko kary finansowej. Sprawa powinna trafić do sądu, żeby sąd orzekł, czy taki kierowca nie powinien stracić uprawnień i zostać odesłany na kurs sprawdzający - komentuje Łukasz Zboralski redaktor naczelny portalu brd24.pl zajmującego się bezpieczeństwem w ruchu drogowym.

- Nasze prawo nie ma przepisów, które powinny okiełznać tych najgorszych na drogach. W Niemczech potrafią skazać za wypadek jak za morderstwo. Oni mają konkretne zapisy, które pozwalają skazać za nielegalne wyścigi. I nie chodzi o wyścig z chorągiewką, tylko brawurową jazdę po publicznej drodze, która uznawana jest za nielegalne wyścigi - dodaje.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"10 ofiar mniej". Policyjne statystyki długiego weekendu

Podobnego zdania jest były inspektor policji Marek Konkolewski. - Policjanci ewidentnie poszli na skróty. Mandat karny to najmniej sformalizowany sposób postępowania w sprawach o wykroczenia. W tej konkretnej sytuacji trzeba byłoby sporządzić wniosek do sądu w celu ukarania kierowcy. On stworzył realne zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu drogowego. Sąd mógłby orzec nawet 30 tysięcy grzywny - mówi ekspert od ruchu drogowego.

Jak dodaje, policjanci powinni zabrać prawo jazdy kierowcy.

Jaka kara dla kierowcy?

- Rozumiem, że są wyższe mandaty i finalnie nikomu nic się nie stało. Ale na nagraniu widać, jak spada latarnia. Ona mogłaby uderzyć rowerzystę, który jechał obok. W Chorzowie 25-latek za zabranie tramwaju i jazdę nim trafił do aresztu. Nie mówię, żeby aresztować kierowcę z Wału Miedzeszyńskiego, ale dlaczego nikt nie zabrał mu prawa jazdy? Przecież on wsiądzie do innego samochodu i nadal może stanowić zagrożenie. Wypadków na drogach w Warszawie nie brakuje. Pamiętamy przecież Froga, czy porsche z Marszałkowskiej, które śmiertelnie potrąciło w nocy pieszego - dodaje z kolei Marcin Chlewicki, miejski aktywista i wiceprzewodniczący Miasto Jest Nasze.

Zapytaliśmy Komendę Stołeczną Policji, dlaczego policjanci postanowili ukarać kierowcę tylko mandatem, czy widzieli nagranie z kamery samochodowej, oraz jak swoje zachowanie tłumaczył kierowca. Do momentu publikacji tego artykułu, nie dostaliśmy odpowiedzi.

Co ciekawe, w niedzielę w rozmowie z telewizją TVN24, Marek Gajcy z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej określił zachowanie kierowcy jako "szczyt bezmyślności". - Był to szczyt bezmyślności, braku umiejętności, braku przewidywania. Kierowca nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze - powiedział policjant.

Jak udało nam się ustalić, naprawa infrastruktury, którą zniszczył kierowca, kosztować może nawet 45 tysięcy złotych - 40 tysięcy to zakup i wymiana przystanku na nowy, a 5 tysięcy to koszt nowej latarni. Rzecznicy ZDM, ZTM i zarządu zieleni podkreślili w rozmowie z WP, że wszystko pokryje ubezpieczenie.

Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Będzie inaczej niż w ostatnich godzinach. Co czeka nas w pogodzie?
Będzie inaczej niż w ostatnich godzinach. Co czeka nas w pogodzie?
Prowokacja Korei Północnej podczas wizyty Hegsetha na granicy
Prowokacja Korei Północnej podczas wizyty Hegsetha na granicy
Próbowali uciec z lubelskiego więzienia. Akcja jak z filmu
Próbowali uciec z lubelskiego więzienia. Akcja jak z filmu
Działo się w nocy. Najważniejsze wydarzenia
Działo się w nocy. Najważniejsze wydarzenia
Ukraiński atak dronowy odciął prąd 16 tysiącom Rosjan
Ukraiński atak dronowy odciął prąd 16 tysiącom Rosjan
Chińskie samochody zaleją polskie drogi
Chińskie samochody zaleją polskie drogi
Zmarła Diane Ladd, była trzykrotnie nominowana do Oscara
Zmarła Diane Ladd, była trzykrotnie nominowana do Oscara
Czy Rosja i Chiny potajemnie testują broń jądrową? CIA potwierdza
Czy Rosja i Chiny potajemnie testują broń jądrową? CIA potwierdza
"Ameryka zwariowała". Marcin Wrona napisał o koszmarze córki
"Ameryka zwariowała". Marcin Wrona napisał o koszmarze córki
Udaremniony zamach terrorystyczny w USA. Zarzuty dla powiązanych z Państwem Islamskim
Udaremniony zamach terrorystyczny w USA. Zarzuty dla powiązanych z Państwem Islamskim
Rumunia pozyskuje holenderskie F-16. Kupili je za 1 euro
Rumunia pozyskuje holenderskie F-16. Kupili je za 1 euro
Białoruś zastrzega gotowość do misji pokojowej w Ukrainie
Białoruś zastrzega gotowość do misji pokojowej w Ukrainie