Ucierpieli również niewinni. Kontrowersje po zamachach na Hezbollah
Dziesiątki zabitych i setki rannych. Tak wygląda obraz prawdopodobnej zemsty Izraela na bojownikach Hezbollahu. Wybuchały nie tylko pagery, ale i elektronika. Zapytaliśmy ekspertów, co sądzą o takiej formie atak. Nie ukrywają, że wątpliwości etycznych w tym kontekście nie mają.
Seria wybuchów przeszła przez Libię i Syrię we wtorek. Wybuchło łącznie ponad 3 tys. pagerów, w których wcześniej umieszczono ładunki wybuchowe na etapie produkcji. Według oficjalnych danych izraelski wywiad wiedział wcześniej, że trafią do rąk członków Hezbollah, wrogiej Izraelowi organizacji wspieranej przez Iran. Zginęło kilkanaście osób, w tym dziecko stojące przy swoim ojcu, a rannych zostało ponad 4 tys., czyli znacznie więcej niż było urządzeń.
Ataki powtórzono w środę, w dziesiątkach miejsc eksplodowała też inna elektronika.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Toczy się wojna"
O zdanie na temat tej akcji pytamy Jarosława Kociszewskiego, dziennikarza, eksperta od spraw Bliskiego Wschodu, absolwenta nauk politycznych na uniwersytecie w Tel Awiwie i Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie. Jak zauważa, zdarzało się, by za pomocą tak małych urządzeń dokonywano zamachów. Jako przykłady podaje Unabombera, Teda Kaczynskiego, który w USA wkładał bomby do przesyłek pocztowych. Inny to zamach na przywódcę Hamasu w latach 90-tych, który zginął od wybuchu telefonu komórkowego.
Za główną nowość w tym przypadku uważa zinfiltrowanie łańcucha dostaw organizacji terrorystyczny, bo - jak podkreśla - za taką prawo europejskie uważa ramię zbrojne Hezbollahu.
- To było wysłanie bomb w ręce bardzo konkretnych ludzi - przekonuje. - Mówimy o bardzo, bardzo ukierunkowanym, dobrze wymyślonym, nowatorskim podejściu, co pokazuje, że można bardzo osłabić tę organizację, niekoniecznie bombardując całe miasto - wyjaśnia.
- Mówi pan o ukierunkowanym ataku, a na filmach widzimy, że bomby w pagerach wybuchały na przykład w sklepie. Nikt nie wybiera miejsca, w którym ta bomba wybuchnie, więc może ucierpieć jakieś dziecko lub osoba postronna - zauważamy.
- W każdej wojnie może ucierpieć osoba postronna - odpowiada Jarosław Kociszewski. - Tutaj mówimy o niesłychanie ukierunkowanym ataku, bardzo, bardzo precyzyjnym. Mam na myśli "wbicie się" w dostawę urządzeń przeznaczonych dla członków konkretnej organizacji i zaatakowanie członków tej konkretnej organizacji. Nie ma żadnych etycznych wątpliwości co do tego. To są ludzie, których można by było równie dobrze bombardować z powietrza z użyciem bomb lotniczych czy rakiet, bo toczy się wojna i wtedy ofiar by było znacznie, znacznie więcej. I też byłoby to zgodne z prawem międzynarodowym. Na tym to właśnie polega, że jest to niesłychanie ukierunkowane i precyzyjne działanie, które pozwoliło zaatakować i skutecznie wprowadzić chaos w szeregach wroga, absolutnie minimalizując straty wśród ludności cywilnej - kontynuuje.
Niebezpieczeństwo nowych technologii
Tak jednoznaczny w etycznej ocenie zamachów nie jest Marek Dukaczewski, generał brygady Sił Zbrojnych RP, w przeszłości szef Wojskowych Służb Informacyjnych. Nie ma wątpliwości, że opinia międzynarodowa może skrytykować tę metodę za narażenie niewinnych ludzi.
- Te pagery nie były ukierunkowane na to, by eliminować bojowników Hezbollah - albo konkretnych, albo w ogóle wszystkich posiadających to urządzenie – zwraca uwagę. - W razie przypadkowego wybuchu lub np. uruchomienia po konkretnym połączeniu, użytkownik pagera mógł być w tłumie ludzi, mogły się więc zdarzyć ofiary cywilne. Nie po raz pierwszy zresztą - podkreśla.
Generał nadmienia, że służby izraelskie już wcześniej sięgały po urządzenia elektroniczne, by eliminować swoich wrogów za pomocą eksplozji. Nigdy nie wydarzyło się to jednak na taką skalę.
- Mówimy nie tylko o zabitych, ale też o tysiącach rannych. Choćby ludziach, którzy stracili wzrok – mówi. - To oczywiście zmienia skalę, ale też przy okazji uświadamia nam wszystkim, jak te nowe technologie, z których korzystamy, mogą zostać "udoskonalone" i wykorzystywane przeciwko różnym ludziom.
Nie wiadomo, co dalej
Nasi rozmówcy nie chcą przesądzać, co teraz wydarzy się w konflikcie Izraela z Hezbollahem. Zwłaszcza, że sytuacja z pagerami nie została jeszcze do końca wyjaśniona.
- Obecnie nawet nie wiemy, czy ta detonacja była przypadkowa czy wykonana chirurgicznie - zauważa Marek Dukaczewski - Dlatego trudno powiedzieć, jakie będą dalsze działania Hezbollahu. Na razie możemy tylko ocenić, że skuteczność działania służb izraelskich jest duża - dodaje.
- Cała ta historia była zaskakująca, więc nie bardzo wiadomo, czego możemy się spodziewać. Być może Hezbollah zdecyduje się na odwet, a być może Izrael podejmie decyzję o operacji lądowej, bo jednak bardzo osłabił Hezbollah - komentuje Jarosław Kociszewski.
Po południu było wiadomo już więcej. Izrael poinformował o atakach na Liban.
Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski