Ubodzy Koreańczycy z północy zmuszeni do karmienia partyjnych budowlanych. Sąsiedzka straż rekwiruje zapasy
Na obszarach wiejskich prowincji Yanggang w Korei Północnej zwykli obywatele musieli wziąć na swoje barki obowiązek wyżywienia robotników budowlanych, zmobilizowanych do pracy przez partię. Komisarze reżimu i sąsiedzkie komitety chodzą po domach i zabierają cierpiących na nieustający niedostatek pożywienia rolnikom ostatnie zapasy ryżu. Północ zapewne znów przetrwać będzie musiała klęskę głodu na tak wielką skalę, jak w latach 90.
Koreańczycy w kraju Kim Dzong Una są ograbiani przez partię ze skromnych rolniczych zbiorów. Ryż, którego plony kolejny rok są dość ubogie z uwagi na niekorzystną aurę od kwietnia do lipca, w czasie dojrzewania upraw, znów nie trafi do spiżarni gospodarzy.
Jak dowiedział się "Daily NK", południowokoreańska gazeta podająca informacje z Północy, zaczerpnięte z własnych, tajnych źródeł, znów rekwirowana jest żywność. - Ryż był już zabierany w Sinuiju na początku tego miesiąca w celu wyżywienia zespołów członków partii, którzy wyjechali do prowincji Yanggang, aby budować tam domy na obszarach wiejskich. Teraz mieszkańcy okolic są ponownie zobowiązywani do ofiarowania żywności, co wywołuje niezadowolenie - ustaliła gazeta na podstawie doniesienia informatora z prowincji Północny Pyongan.
Przedstawiciele iminban, czyli jednostek straży sąsiedzkiej poinstruowali w pierwszych dniach sierpnia każdą rodzinę w Sinuiju, że znów będzie konieczne przekazanie dwóch kilogramów ryżu dla członków partii, pracujących w wiejskich zespołach budowlanych. Rodziny, które nie mają takich zapasów, będą zmuszone zapłacić ekwiwalent, czyli 10 tysięcy KPW (won północnokoreański) w gotówce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Halo Polacy". Tak wygląda życie w Seulu. "Mieszka tu połowa całej populacji Korei"
Po egzekwowaniu tego deputatu, wyznaczonego przez kierownictwo kraju, przywódca jednej z jednostek iminbanu wdał się w bójkę z mieszkańcami. Rolnicy byli zdesperowani. Niektóre rodziny nie miały ani ryżu, ani pieniędzy, doszło do aktów przemocy.
Ubodzy Koreańczycy z północy zmuszeni do karmienia partyjnych budowlanych. Sąsiedzka straż rekwiruje zapasy
- Są tacy, którzy jakoś sobie radzą. Ale wiele biednych rodzin od miesięcy nie widziało nawet miski ryżu. Są zestresowani za każdym razem, gdy partia każe im przekazać darowiznę. Kłótnia wybuchła, bo szef jednostki zachowywał się obcesowo, choć znał sytuację materialną ludzi - podał informator "Daily NK".
Do tych "darowizn" zmuszani byli też mieszkańcy prowincji North Hamgyong. - Obecne czasy są tak trudne, że ludzie często mówią, że umarliby szczęśliwi, gdyby tylko mogli się najeść do syta - podał współpracownik gazety.