PolitykaTVP uderza w Polski Ład. "Raz na jakiś czas zimny prysznic każdemu się przyda"

TVP uderza w Polski Ład. "Raz na jakiś czas zimny prysznic każdemu się przyda"

"Wiadomości" TVP po raz pierwszy skrytykowały tzw. Polski Ład. To sztandarowy program PiS, firmowany przez Mateusza Morawieckiego. Premier dostał cios od telewizji publicznej. Za wiedzą i akceptacją prezesa Jacka Kurskiego.

Mateusz Morawiecki nie jest ulubieńcem Jacka Kurskiego
Mateusz Morawiecki nie jest ulubieńcem Jacka Kurskiego
Źródło zdjęć: © PAP | PAP
Michał WróblewskiSylwester Ruszkiewicz

"Okazało się, że są spore niedociągnięcia"; "są tacy, którzy otrzymali niższe pensje mimo zapowiedzi"; "nie radzą sobie nawet księgowi"; "składki nie odliczymy już od PIT"; "były błędne działania".

To nie twierdzenia formułowane przez polityków opozycji. To przekaz telewizji Jacka Kurskiego.

Te i inne określenia w negatywnym świetle stawiające tzw. Polski Ład kilkukrotnie pojawiały się w głównym wydaniu "Wiadomości" 7 lutego. Nie przypadkiem - kilka godzin wcześniej kierownictwo PiS z prezesem Jarosławem Kaczyńskim na czele przyjęło rezygnację ministra finansów Tadeusza Kościńskiego i obarczyło go współodpowiedzialnością za fiasko sztandarowego programu firmowanego przez Mateusza Morawieckiego.

Kościński to wieloletni znajomy premiera - jeszcze z czasów pracy w bankowości. Obydwu polityków skrytykowała publiczna telewizja, i to we flagowym programie informacyjnym. - Widzowie mogli się zdziwić - komentuje rozmówca z obozu władzy.

Inny dorzuca: - Na pewno stoi za tym "Kura". Takich materiałów nie puszcza się bez jego zgody.

Rozmówca na wylot znający korytarze TVP też jest podobnego zdania: - Od czasu do czasu Jacek Kurski pozwala sobie na afront wobec premiera i nikt mu z tego powodu kłopotu nie robi. Przeciwnie, czasem jest to w obozie władzy wręcz mile widziane. Zimny prysznic każdemu się przyda.

Złe intencje są czytelne

Osoby znające kulisy zgrzytów na szczytach władzy twierdzą, że prezes Kurski nie musi konsultować wszystkich materiałów swoich reporterów z Nowogrodzką. - Robi, co chce i co uważa za słuszne - mówi jego znajomy.

Za słuszne telewizja publiczna uznała zadanie ciosu szefowi rządu i zdymisjonowanemu ministrowi finansów za błędy w tzw. Polskim Ładzie. - Trzeba było uzasadnić czymś decyzję o odejściu ministra. Krytyczny materiał był naturalny - mówi polityk PiS.

Inny: - Kierownictwo telewizji wyczuwa nastroje panujące na Nowogrodzkiej. Jeśli poszedł taki materiał o 19:30, to właśnie taki miał pójść.

Europoseł Adam Bielan bagatelizuje sprawę. - Mamy w Polsce wolne media. To, że TVP krytykuje rząd, to nie jest nic złego - mówi Wirtualnej Polsce.

Krytyczne wobec premiera lub jego ludzi materiały w "Wiadomościach" emitowane były kilkukrotnie. TVP uderzała choćby w Kancelarię Premiera m.in. za zamieszczanie reklam w krytycznych wobec rządu mediach. Ostro traktowała też jednego z najbliższych ludzi premiera, szefa PFR Pawła Borysa, odpowiedzialnego za tarcze antykryzysowe.

"Złe intencje zawsze są bardzo czytelne" - komentował premier Morawiecki, odnosząc się do materiałów TVP.

Nie jest też tajemnicą, że dawniej telewizja publiczna ograniczała czas i liczbę wystąpień szefa rządu na antenie. Wywoływało to stanowcze reakcje ze strony otoczenia premiera, które miało pretensje do ludzi Jacka Kurskiego za "wycinanie" Morawieckiego z transmisji TVP. - "Kura" niewiele sobie z tego robił - wspomina rozmówca z obozu władzy.

Dwuznaczna scena z Macierewiczem

W ostatnich godzinach szeroko komentowana jest także wyemitowana przez "Wiadomości" scena z udziałem Mateusza Morawieckiego i Antoniego Macierewicza, która błyskawicznie rozeszła się w mediach społecznościowych. - No, nie jest to najkorzystniejszy obrazek dla premiera - nie ukrywa polityk PiS.

Chodzi o moment, w którym premier wygląda tak, jakby chciał… "wyskoczyć" na byłego szefa MON z pięściami. - Ktoś z produkcji chyba musiał widzieć, że źle to wygląda. Premier zrobił śmieszną minę, a jednak dali to do serwisu, choć nie musieli - zauważa nasz rozmówca.

Pytani przez nas o sytuację z Macierewiczem współpracownicy premiera Mateusza Morawieckiego zapewniają jednak, że do żadnej scysji nie doszło. - Macierewicz po prostu pytał o coś premiera. Premier nie dosłyszał i tym gestem, który tylko wyglądał na gest złości, poprosił o powtórzenie - mówi nam osoba z otoczenia premiera.

Nieoficjalnie nasi rozmówcy przyznają jednak, że w ostatnim czasie to na premiera, w związku z zamieszaniem w sprawie Polskiego Ładu, posypały się największe gromy z obozu dawnego Porozumienia Centrum, związanego z kierownictwem PiS. - W polityce, tym bardziej wewnątrzpartyjnej, nie ma sentymentów. Premier, który był twarzą Polskiego Ładu, nie ma mocnego zaplecza w PiS, by odpierać ataki. A zdymisjonowany minister finansów Tadeusz Kościński, wiceministrowie Jan Sarnowski i Piotr Patkowski, którzy w resorcie przygotowywali nowe przepisy podatkowe, to ludzie kojarzeni z szefem rządu. Ich błędy idą na konto premiera - mówi nasz rozmówca z otoczenia Jarosława Kaczyńskiego.

Sylwester Ruszkiewicz, Michał Wróblewski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (749)