Tutaj zamiast wyborów będzie plebiscyt. Wyborcy dostaną kartę tylko z jednym nazwiskiem
Wybory w Wojkowicach można już uznać za rozstrzygnięte. Na kartach do głosowania znajdzie się tam tylko jedno nazwisko. Niewielka miejscowość w woj. śląskim jest jedną z 420 w Polsce, gdzie zarejestrowano jednego kandydata na wójta, burmistrza lub prezydenta. - Kto z nim wyjdzie, przegra - twierdzą w rozmowach z WP mieszkańcy, tłumacząc sobie brak rywala dla urzędującego burmistrza.
19.03.2024 | aktual.: 02.04.2024 10:37
Nawet w najbliższym sąsiedztwie Wojkowice znane są głównie z aresztu śledczego. A do największych atutów miasteczka należy to, że szybko można z niego dojechać do każdego większego miasta w woj. śląskim. Do Katowic na przykład samochodem w 15 minut. Jest też taniej, jeśli chodzi o rynek nieruchomości.
Roboty drogowe i światła wahadłowe na najbardziej ruchliwej drodze prowadzącej do (umownego raczej) centrum miasta, to jednak znak, że w 8,5-tysięcznych Wojkowicach coś się dzieje. Jak słyszymy od miejscowych, nie tylko przed wyborami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Fajnie byłoby stworzyć miasto kompaktowe"
Kanalizacja, nowy komisariat, centrum przesiadkowe, uprzątnięty park i ostatnie szlify na budowie centrum handlowego - to ostatnie sukcesy Wojkowic. Podpisuje się pod nimi urzędujący drugą kadencję burmistrz.
- Fajnie byłoby stworzyć miasto kompaktowe, gdzie jest wszystko, gdzie fajnie się mieszka, żyje i pracuje - mówi o swoich ambicjach w rozmowie z Wirtualną Polską Tomasz Szczerba.
Burmistrz dodaje: - Zaczęliśmy budowę 51 mieszkań na wynajem z opcją dojścia do własności, pierwszą w historii miasta. Ze złożonych wniosków widać, że połowa to nasi mieszkańcy, a połowa osoby z Siemianowic Śląskich, Piekar Śląskich, Bytomia, Katowic. Mieszkańcy to nasz fundament i podstawa, bez nich możemy sobie wymyślać cuda, ale ktoś musi z tego korzystać, musi być kasa na utrzymanie tych "wspólnych marzeń".
Szczerba może być niemal pewny, że wkrótce rozpocznie trzecią kadencję i doczeka końca wspomnianej inwestycji. W Wojkowicach wyborcy, którzy pójdą głosować, dostaną kartkę tylko z jego nazwiskiem. Niewielka miejscowość jest jedną z 420 w Polsce, gdzie zarejestrowano jednego kandydata na wójta, burmistrza lub prezydenta.
Cztery lata temu było tu tak samo. Wówczas opowiedziało się za młodym burmistrzem blisko 87 proc. mieszkańców. Jeśli negatywnych głosów byłoby więcej, o wyborze decyduje rada miasta, a w radzie większość ma stronnictwo Szczerby.
"Nie ma odważnego, żeby się z nim zmierzyć"
Rozmawiamy o tym z mieszkańcami. - Nie ma odważnego, żeby się z nim zmierzyć. Młody chłopak, ale dużo robi, wystarczy się rozejrzeć - mówi pan Andrzej, który do Wojkowic wrócił po wielu latach spędzonych w Dąbrowie Górniczej. - Dzieci na swoim, matulą trzeba się zająć. Wróciłem na stare śmieci. Ale podoba mi się. Dużo się zmieniło, na lepsze - dodaje mężczyzna.
- Kto z nim wyjdzie, przegra - opinię o porażce potencjalnego rywala podziela pani Ola. Rozmawiamy w popularnej lokalnej pizzerii. - Cieszę się, że rządzi Tomek, fajnie Wojkowice zmienia - dodaje. Z burmistrzem jest na "ty", bo w tym niewielkim mieście wszyscy się znają.
- Mieszkam tu od urodzenia. Do szkoły chodziłam w Bytomiu, tam kojarzyli Wojkowice tylko z zakładem karnym, ale mi to nie przeszkadza. Teraz wszyscy kojarzą nas z naszym burmistrzem, takiego ze świecą szukać - uważa.
- Mieszkam tu dopiero od trzech lat, ale dostrzegam zmiany, które nastąpiły w tym czasie. Zagospodarowanie przestrzeni, park, place zabaw - mówi pani Dominika, która spaceruje z małym dzieckiem w wózku. - Przeprowadziłam się z Katowic, a pochodzę z Zabrza. Na pewno jest ciszej i spokojniej. Czy lepiej niż w Zabrzu? Tak, zdecydowanie. Czy lepiej niż w Katowicach? Niekoniecznie - ocenia.
- Z drugiej strony są rzeczy, które należy poprawić. Na moim osiedlu wymieniono nawierzchnię, ale można złapać się za głowę na sposób jej wykonania. Mamy problem z miejscem w żłobku, musimy zapisać dziecko do prywatnej placówki w sąsiedniej miejscowości, bo tu nie ma szans, żeby się dostać; jest za mało miejsc. Dojazdy? Pracuję w Katowicach, a nawet przyspieszonym autobusem jedzie się 40 minut - wymienia.
- Burmistrz jest już dwie kadencje, ogarnął kilka rzeczy. Wcześniej, przed nim, nie było takich fajnych miejsc - mówi pan Paweł i wskazuje na centrum przesiadkowe, pobliską restaurację i park. - Fajnie zrobiony, wszystko utrzymane w czystości, a tu przecież było kompletne dziadostwo - przypomina sobie.
"W samorządach partii powinno być jak najmniej"
Tomasz Szczerba, rocznik '87, burmistrzem jest od 2014 r. Nie jest członkiem partii politycznej, choć formalnie pozostaje sekretarzem Ruchu Samorządowego Tak! Dla Polski w woj. śląskim. W Wojkowicach od 2010 r. startuje z własnego komitetu. - W samorządach partii powinno być jak najmniej - mówi w rozmowie z WP.
W wyścigu o fotel burmistrza rywala nie ma. Na zmiany nie zanosi się również w radzie miejskiej. Dominują kandydaci z komitetu Szczerby. Kontrkandydatów jest zaledwie kilku. To zresztą opozycja bardziej teoretyczna.
- Praktycznie wszyscy fajnie się zachowali i przyszli zapytać, czy mogliby startować z mojego komitetu. Po rozmowach ze swoimi radnymi, którzy wyrazili chęć ponownego startu, wróciłem do tych osób i powiedziałem, że przepraszam, ale nie ma takiej możliwości. Zasugerowałem, że powinni założyć własne komitety. Pytali nawet, czy nie mam nic przeciwko - opowiada nam burmistrz.
Potwierdza to Katarzyna Małysza, obecna radna stronnictwa Szczerby. - Zależało mi na starcie w moim okręgu, bo mieszkam tu od 60 lat, tu są moi sąsiedzi. Z komitetu pana burmistrza nie było takiej możliwości, więc ustaliłam, że będę kontrkandydatką, ale nie ma tu żadnych złych emocji, nie ma żadnego konfliktu - mówi.
Wśród zaledwie kilku osób, które burmistrza nie pytały o zgodę, jest Wojciech Piotrowski, który startuje z własnego komitetu. - Do rady miejskiej kandyduję, bo uważam po prostu, że jestem lepszym kandydatem - mówi krótko w rozmowie z WP.
Szczerba: zakład karny to atut i miejsca pracy
Burmistrz Wojkowic cieszy się też popularnością w sieci. Jego publiczny profil na Facebooku śledzi 54 tys. osób. Dzieli się tam miejskimi aktualnościami, ale nie unika też bardziej osobistych treści czy memicznych postów spod znaku "smacznej kawusi".
W realu popularność zyskał rezygnując z auta służbowego i kierowcy, ale też z wyboru zastępcy. Szczerba przekonuje, że to nie zagranie pod publiczkę.
- Brak zastępcy burmistrza przez 9 lat i 3 miesiące to jest kwota 1,44 mln zł, a brak kierowcy to 480 tys. zł. Oszczędności to 1,9 mln zł - to jest kasa, która została w budżecie i mogliśmy przeznaczyć na wkłady własne do inwestycji - wylicza.
Pytamy, czy miastu nie doskwiera sprawa aresztu. - Zakład karny nam nie ciąży. To był nawet taki gamechanger, jeśli chodzi o budowę parku handlowego. Firma, która buduje park, brała pod uwagę penitencjariuszy - ludzie przyjeżdżają, są widzenia, jest ruch. Dzięki temu powstaje to miejsce, gdzie będzie całodobowa piekarnia, kawiarnia, sieciówka odzieżowa, drogeria, sklep ze sprzętem elektronicznym, dyskont i market budowlany. W sumie zatrudnionych będzie tam blisko 300 osób.
Areszt to atut Wojkowic? - To jest atut i my go wykorzystujemy. Do tego dochodzą prace społeczne. W każdym roku te osoby pomagają nam przy porządkowaniu parku, grabieniu liści, sprzątaniu ulic. Jest też pomysł rozbudowy, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, będziemy mieć największy zakład karny w Polsce, na ponad 1,8 tys. osób.
Paweł Pawlik, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: pawel.pawlik@grupawp.pl