Tusk zaskoczył Dudę. "Nauczył się narzucać swoją narrację"
Donald Tusk podczas spotkania na Radzie Gabinetowej zaskoczył prezydenta, zmieniając bieg spotkania. Mimo że - jak zapowiadał Andrzej Duda - miała być to m.in. dyskusja o CPK, premier zaczął mówić o Pegasusie. - Tusk nie miał większych problemów z odnalezieniem się w realiach - komentuje dla WP prof. Rafał Chwedoruk.
We wtorek, zgodnie z zapowiedzią Andrzeja Dudy, zwołana została Rada Gabinetowa. Prezydent zaplanował, że dyskusja będzie dotyczyła m.in. Centralnego Portu Komunikacyjnego, energetyki jądrowej oraz modernizacji armii.
Tymczasem Donald Tusk zaskoczył Dudę. W odpowiedzi na słowa prezydenta o kluczowych inwestycjach wyciągnął temat nielegalnych podsłuchów przy pomocy oprogramowania Pegasus.
- Mam ujawniony dokument, który jest do pana dyspozycji, który potwierdza zakup i korzystanie w sposób legalny i nielegalny z Pegasusa - oświadczył Tusk. Jak dodał premier, dokument "potwierdza to, czego najbardziej się obawialiśmy: z inicjatywy CBA zwrócono się o sfinansowanie zakupu Pegasusa z Funduszu Sprawiedliwości".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kołodziejczak ostro o Kaczyńskim. "Niech nie robi z siebie sieroty"
Ponadto Tusk ujawnił powody, dla których Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wydała negatywną opinię dla budowy małych reaktorów atomowych przez spółkę Orlen Synthos Green Energy. - Te dokumenty znajdowały się na biurku prezesa Jarosława Kaczyńskiego i premiera Mateusza Morawieckiego. Według mojej wiedzy pan prezydent nie był o nich informowany - mówił Tusk.
"Tusk nie miał problemów z odnalezieniem się w realiach"
Prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską, że "pomysł z Radą Gabinetową, z perspektywy interesów Andrzeja Dudy jako polityka był dobrym pomysłem". - I udał się w tym sensie, że pojawił się w przestrzeni publicznej - ocenia.
- Natomiast cała reszta była bardzo trudna do przeprowadzenia, choćby dlatego, że Rada Gabinetowa raczej w swoim zamyśle ma służyć trochę innym celom niż dyskusje o inwestycjach. Czasami bardzo dyskusyjnych, prowadzonych przez poprzednie rządy - podkreśla.
Wyjaśnia, że sama Rada Gabinetowa wywodzi się jeszcze z czasów kohabitacji różnych rządów z prezydentem Lechem Wałęsą, który próbował dominować na scenie politycznej. - Później, w ramach konstytucji, uporządkowano to nieco i ograniczono - dodaje, zaznaczając, że teraz Rada służy komunikowania się z opinią publiczną.
- Jeśli spojrzeć na to w takiej szerokiej skali, że Andrzej Duda dotarł do opinii publicznej, że pojawił się w mediach jako samodzielny gracz, to w porządku. Natomiast w istocie - jeśli spojrzymy sobie na szczegóły, na ten poziom mikro, na choćby casus Pegasusa - pokazuje, że Donald Tusk nie miał większych problemów z odnalezieniem się w realiach Rady Gabinetowej - podkreśla ekspert. - Można się zastanawiać, czy długofalowo takie sytuacje nie będą pewną manifestacją bezsilności Andrzeja Dudy.
"Donald Tusk nauczył się narzucać swoją narrację"
Politolog dr hab. Anna Siewierska z Uniwersytetu Rzeszowskiego w rozmowie z Wirtualną Polską mówi, że "Donald Tusk nauczył się narzucać swoją narrację". - Przez lata to był największy błąd ówczesnej opozycji: jedynie reagowała na tematy wrzucane przez Prawo i Sprawiedliwość - ocenia.
- Teraz role się odwróciły, czego symbolicznym wręcz obrazem była wrzutka z Pegasusem na Radzie Gabinetowej. I to zdanie premiera, że "ma przekonanie, że prezydent nie miał wiedzy". Dał Andrzejowi Dudzie alternatywę: wyjść z twarzą lub bronić przegranej sprawy - dodaje.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski