"Pozdrawiamy pana Z." Po słowach Tuska rozległy się gwizdy

- Podkarpacie nie musi być pisowskim bastionem. Usłyszałem to już dzisiaj także w Lesku - stwierdził Donald Tusk na spotkaniu z mieszkańcami Rzeszowa. - Wierzę w to, że polityka nie musi być wojną, że nie musi być bastionów, fortów i frontów - dodał. Podczas wystąpienia wspomniał o billboardach z kandydatami PiS - Krzysztofem Sobolewskim i Zbigniewem Ziobrą. Sala zareagowała buczeniem i gwizdami.

Donald Tusk w Rzeszowie
Donald Tusk w Rzeszowie
Źródło zdjęć: © PAP
Violetta Baran

- Idziemy po zwycięstwo - stwierdził na spotkaniu z mieszkańcami Rzeszowa Tusk. - Idziemy po to, by rozwiązywać problemy ludzi - dodał. Opowiadał o swoim spotkaniu z mieszkańcami Leska i ich obawami o likwidację miejscowego szpitala.

- Nie można dopuścić do tego, by ludzie na Podkarpaciu czuli się wykluczeni, nie wystarczy obiecywać - stwierdził Tusk. Przypomniał w tym kontekście słowa Jarosława Kaczyńskiego, że Podkarpacie może stać się polską Bawarią. - Swoją drogą, że Kaczyńskiemu przyszło do głowy, żeby z Podkarpacia robić niemiecki land, bardzo ciekawa taka… Ale praktyka wygląda zupełnie inaczej - stwierdził Tusk.

- Ludzie, których spotykam mówią, "niech skończy się wreszcie władza, która wbrew zapewnieniom, wbrew obietnicom, ma pogardliwy stosunek, do tych który mieszkają z daleka od stolicy" - stwierdził.

Tusk o "zdolnej żonie" Krzysztofa Sobolewskiego

- Widziałem tych przedstawicieli władzy centralnej, jak tu do was jechałem, na billboardach. Niezliczona liczba billboardów, i kto pokazuje tam swoje słodkie oblicze? Pan Sobolewski. No, wiecie, jak ma się tak zdolną żonę, która zasiada w niezliczonej ilości rad nadzorczych spółek skarbu państwa, jak ją znajdą w jednej, to pojawia się w innej... - mówił Tusk. Sala odpowiedziała buczeniem.

- Z tych billboardów na ludzi patrzy z góry pan Sobolewski, albo pan Ziobro - mówił Tusk. Na sali rozległy się gwizdy. - Pozdrawiamy pana Z. Pod tym Z każdy odgadnie, czy imię, czy nazwisko, czy jakże uzasadniony pseudonim, nadany panu ministrowi - kontynuował lider PO, nawiązując do słynnej wypowiedzi Leszka Millera podczas posiedzenia sejmowej komisji śledczej ds. tzw. afery Rywina. "Jest pan zerem, panie Ziobro" - stwierdził wówczas Miller.

- Ja nie wiem, co państwo krzyczeli, czy chodziło o tytuł piosenki Lady Pank "Mniej niż zero"? - skomentował odgłosy dobiegające z sali lider PO.

- Jak patrzę na te billboardy, to myślę: panie Kaczyński, panie Morawiecki, tak, wy macie miliardy, ale my mamy miliony. Wy macie miliardy pieniędzy z tych spółek, z tych ośmiu lat władzy, a my mamy miliony serc i nie miejcie żadnej wątpliwości, co jest silniejsze - stwierdził Tusk.

Tuskobus ma nowego pasażera

Lider KO zaapelował też do wyborców Trzeciej Drogi i Lewicy. - Głosujcie na swoich, nie dajcie sobie wmówić, że wasze głosowanie nie ma sensu - stwierdził. - Głosujcie, idźcie wszyscy głosować na tych, do których macie zaufanie - powiedział Tusk.

- Wszyscy, którzy zastanawiają się, do zdecydowanych nie mówię, na kogo zagłosować, żeby skutecznie odsunąć PiS od władzy, to mówię: zagłosujcie na Koalicję Obywatelską, bo pierwszym warunkiem zwycięstwa jest zwycięstwo, żeby wygrać z PiS-em, trzeba być pierwszym - kontynuował.

Tusk opowiedział też o historii, która przydarzyła mu się w okolicach Krosna. - Do gospodarzy, u których byliśmy przyplątał się kot. Kot jest rudy. Nie miał właścicieli, więc podjęliśmy decyzję, że go przygarniemy - opowiadał lider PO. Przepraszał też, że spotkanie będzie trochę krótsze, ale "muszą iść z kotem do weterynarza". Zapowiedział też, że Rudy, bo tak prawdopodobnie będzie nazywał się kot, będzie im towarzyszył w kampanii.

Tusk wyjawia: wezmę udział w debacie w TVP

Pytany o to, czy weźmie udział w debacie wyborczej w TVP odparł, że weźmie w niej udział. - Mam nadzieję, że słyszy mnie pan Kaczyński. Jarosławie Kaczyński, może masz odwagę, chociaż do swojej telewizji, pod skrzydła swoich funkcjonariuszy, Rachoniów i innych tego typu pisowskich namiestników telewizji, stanąć do debaty ze mną? Ja będę o 18:00 w tej telewizji - zapewnił Tusk.

- Nie wiem, co teraz wykombinują, bo rzeczywiście zmienili prowadzących, zmienili godzinę tej debaty - stwierdził. Jak wiecie, Michała Kołodziejczaka nie wpuścili na debatę do telewizji publicznej, więc spodziewamy się bardzo różnych sztuczek, forteli, może agresji. Mam wrażenie, że będę szedł do tej telewizji nie sam, że pójdzie ze mną bardzo, bardzo dużo ludzi, żeby im właśnie do głowy nie przyszło np. nie wpuścić mnie do studia - kontynuował lider PO. Z dali padła propozycja, by wziął nowo przygarniętego kota. - Nie, to byłoby dla niego zbyt stresujące. To biorę na siebie - zapewnił Tusk.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1185)