Tusk sięgnie po bezwzględne metody, żeby przywrócić kraj do demokracji? "Rozpoczyna się unikalny eksperyment"
Liberalni politycy, którzy obejmują rządy po autorytarnych władzach, stają przed problemem: jak przywrócić demokrację nie sięgając po niedemokratyczne metody poprzedników. Co zrobi rząd Donalda Tuska?
"Zmiana rządu właściwie nie jest niczym nadzwyczajnym w ustroju demokratycznym. Problem polega jednak na tym, że Polska przestała być kryształową demokracją. Fakt, że rządy przejmuje teraz opozycja, nie zmienia tego faktu" – pisze niemiecki publicysta Klaus Bachmann w weekendowym wydaniu "Berliner Zeitung".
Autor tłumaczy, że przejęcie władzy od nacjonalistycznego i antyeuropejskiego obozu przez proeuropejski i liberalny rząd nie oznacza, że kraj automatycznie staje się demokracją. Nawet wybory nie są tutaj czynnikiem decydującym. Wybory – zaznacza Bachmann – odbywają się przecież w dyktaturach – w Wenezueli, Białorusi, Rosji czy Zimbabwe.
Kluczowe dla demokracji są instytucje
Fundamentem demokracji odróżniającym ją od systemów dyktatorskich są "instytucje, które nie pozwalają na to, żeby państwo uderzało samowolnie w swoich obywateli i które wskazują rządowi i parlamentowi granice ich władzy, jeżeli przekraczają swoje uprawnienia" – pisze Bachmann.
Zdaniem autora, w Polsce ten system nie działa. "Nad Wisłą rozpoczyna się bezprecedensowy na skalę światową eksperyment, który może być nauczką dla wielu innych krajów – demokratycznie wybrana koalicja partii demokratycznych próbuje przywrócić demokrację stosując niedemokratyczne metody" – czytamy w "Berliner Zeitung". PiS, od kiedy dostrzegł, że może przegrać wybory, okopał się i pozostawił następcom pole minowe, które zaczyna teraz falami wybuchać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co zrobić z upiorem? Spętać czy poszczuć?
Nowy rząd stoi przed dylematem – "czy stworzonego przez PiS państwowego upiora ma spętać, skazując się na bezsilność, czy też ma go nakarmić i poszczuć nim Prawo i Sprawiedliwość"? Tusk stoi przed wyborem – "może stać się bezsilnym władcą albo przywrócić demokrację niedemokratycznymi metodami".
Bachmann przedstawił obszernie aktualną sytuację w wymiarze sprawiedliwości i Narodowym Banku Polskim, zastrzegając, że zmiany zastanej przez nowy rząd sytuacji będą wymagać zgody prezydenta Andrzeja Dudy. Jak dodał, zwalniani urzędnicy rządu PiS, dzięki ostatnim decyzjom premiera Mateusza Morawieckiego, znajdą "spokojną przystań" – w Nadzorze Finansowym, Banku Narodowym, Trybunale Stanu czy też Sądzie Najwyższym, gdzie będą czekali na "lepsze czasy".
Węgry bez parasola ochronnego
Bachmann przewiduje, że nowy polski rząd zwinie parasol ochronny nad Węgrami. "Węgierski satrapa, który jest dużo bardziej uzależniony od funduszy unijnych niż PiS, znajdzie się w bardzo trudnej sytuacji" – pisze publicysta.
Jeżeli na Węgrzech dojdzie do zmiany rządu, to następca Viktora Orbana stanie przed podobnym dylematem co Polska – jak przywrócić demokrację nie sięgając po niedemokratyczne metody? Gdyby wybory w Turcji wygrał przedstawiciel opozycji Kemal Kilicdaroglu, miałby podobny problem.
"Oczywiście taki rząd może zastosować metody PiS-owskie i rozciąć węzeł gordyjski za pomocą miecza. Pod tym pozorem może ogłosić stan wyjątkowy i ograniczyć podstawowe wolności, rozbić wrogą partię i ją zdelegalizować, wywrzeć presję na sędziów i sądy, a także czołowym przedstawicielom pokonanych przedstawić ofertę nie do odrzucenia: ocalicie skórę, jeśli dostarczycie materiały obciążające na dawnych kumpli" – czytamy w "Berliner Zeitung".
Zagrożenie ustroju demokratycznego ze strony populistycznych, nacjonalistycznych i autorytarnych partii nie znika po przegranych wyborach. Państwo stworzone za pomocą ich machinacji, może działać bez żadnych hamulców. Pokusa, z którą muszą się zmierzyć następcy, żeby cały impet (tego państwa) skierować przeciwko dotychczasowej władzy, jest duża. Ale oznaczałoby to stałe upodabnianie się do nich" – pisze w konkluzji Klaus Bachmann.
"Sejmflix" z Hołownią w roli głównej
Niemiecka stacja telewizyjna MDR opublikowała w sobotę materiał poświęcony marszałkowi Sejmu Szymonowi Hołowni. "Polacy mają nowy hit rozrywkowy, który bije wszystkie rekordy popularności" – czytamy na stronie internetowej publicznego regionalnego nadawcy. Nowa platforma nazywana jest przez widzów "Sejmflixem", a jej gwiazdą jest Hołownia. Jego siłą jest szybki refleks. "W szarmancki, dowcipny i rozrywkowy sposób marszałek Sejmu sprowadza agresywnych posłów PiS na ziemię" piszą dziennikarze MRD.
Stacja zastrzega, że brylowanie Hołowni w mediach dobiegnie końca, gdy na scenę wkroczy nowy premier – Donald Tusk, który też jest politykiem "wagi ciężkiej".