Tusk podał skład rządu, PO zdecydowała o koalicji z PSL
Rada Krajowa PO zadecydowała o
wejściu w koalicję z PSL. Desygnowany na premiera Donald Tusk
podał niemal cały skład przyszłej Rady Ministrów, nie ma jeszcze
ostatecznej decyzji w sprawie resortów rozwoju regionalnego, pracy
i środowiska.
10.11.2007 | aktual.: 10.11.2007 14:50
Radosław Sikorski będzie w przyszłym rządzie ministrem spraw zagranicznych, Grzegorz Schetyna - szefem MSWiA, Katarzyna Hall - edukacji. Eurodeputowany Bogdan Klich zostanie szefem MON, a ministrem kultury Bogdan Zdrojewski. Szefem resortu nauki i szkolnictwa wyższego będzie europosłanka Barbara Kudrycka. Ministerstwem sprawiedliwości będzie kierował prof. Zbigniew Ćwiąkalski. Ministrem skarbu będzie Aleksander Grad, a finansów- Jacek Rostowski. Ministrem infrastruktury będzie Cezary Grabarczyk.
Tusk poinformował, że ma dwie "świetne kandydatki" na ministra rozwoju regionalnego, a być może jeszcze w sobotę zapadnie ostateczna decyzja. Media wymieniają nazwisko Elżbiety Hibner - wiceministra zdrowia a potem finansów w rządzie Jerzego Buzka.
Powiedział też, że nie zapadła jeszcze decyzja jak PO i PSL podzielą między siebie resorty pracy i środowiska, zapewnił, że Platforma ma kandydatów do obu tych ministerstw. W nieoficjalnych rozmowach politycy z kierownictwa PO mówią jednak, że Platforma nie odda PSL ministerstwa środowiska i chce, aby to ludowcy kierowali ministerstwem pracy.
Kandydatem PO na ministra środowiska jest prof. Marek Nowicki. Ministrem zdrowia z ramienia PO ma zostać Ewa Kopacz, a ministrem sportu - Mirosław Drzewiecki.
Sobotnia Rada Krajowa PO była rekordowo krótka, trwała niewiele ponad godzinę.
Stało się, zwyciężyliśmy- rozpoczęła jej posiedzenie prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski przekonywał, że Platformie potrzebny jest strategiczny sojusz z ludowcami, "partią głęboko zakorzenioną w polskich wsiach i miasteczkach, "nie bójmy się tego słowa, na polskiej prowincji". Przekonywał, że PO i PSL mogą sobie wzajemnie pomóc i pokazać Polakom, że możliwy jest "sojusz sił normalnych i umiarkowanych", a nie "koalicja sił rozwichrzonych".
Potem wystąpił desygnowany dzień wcześniej na premiera Donald Tusk, a zgromadzeni powitali go owacją na stojąco. O PSL mówił, że to partner, który różni się od PO, ale Platforma jest gwarantem, że "różnice nie muszą rodzić konfliktu". Zapewnił, że ludowcy będą szanowanym, partnerem koalicji, a PO będzie respektowała ich aspiracje. Chcemy współpracować dla dobra ojczyzny, z wiarą, że razem odbudujemy poczucie normalności i przyzwoitości w polskiej polityce - deklarował.
Po przemówieniu Tuska Rada jednogłośnie przegłosowała uchwałę o koalicji z PSL. Rada upoważniła w uchwale zarząd krajowy PO do podejmowania wszelkich decyzji związanych z umową koalicyjną.
Tusk mówił, że 21 października, w dniu wyborów parlamentarnych słowa "wolność i solidarność, znowu, jak w najpiękniejszych dniach roku 80, stały się słowami syntezą, fundamentami tego samego systemu wartości politycznych, które reprezentuje PO". Zaznaczył, że na przyszłość kluczowe dla Polski i dla PO jest "utrzymanie pozytywnego, mądrego napięcia między (...) wolnością a solidarnością". Jego zdaniem, przez ostatnie dwa lata rządy PiS "groziły zaprzepaszczeniem pięknej idei wartości takich jak wolność i solidarność".
Polacy mieli dosyć władzy, która życie publiczne, a w konsekwencji życie każdej rodziny poddała nieznośnemu dyktatowi fałszywych, agresywnych alternatyw. Ta ekipa doprowadziła do tego, że dowolna różnica w naszym życiu musiała zmieniać się w konflikt - powiedział lider Platformy.
Zwycięstwo PO - podkreślił Tusk - unieważniło "ponure alternatywy i dylematy polityczne, jakie straszyły Polaków przez ostatnie lata". To była alternatywa - albo Polska dalej będzie grzęzła w niemożności i korupcji rządzona przez dawny aparat komunistyczny, albo jedyną alternatywą jest władza dla radykałów spod znaku PiS, Samoobrony, LPR - uważa szef Platformy.
To był czarny sen, który na moment się spełnił. My unieważniliśmy tę alternatywę. (...) Polacy już nie będą musieli wybierać między korupcją a szaleństwem, nie będą musieli wybierać w przestrzeni narodowej między podległością a samotnością - dodał.
Przekonywał jednocześnie, że PO bierze władzę po to, aby "odbudować poczucie prawdziwej wspólnoty". Prawdziwa wolność i prawdziwa solidarność daje każdemu obywatelowi równe szanse - zaznaczył Tusk.
Wzywał działaczy Platformy, aby nie zapomnieli, że w polityce najważniejsze są wartości: umiar, zdrowy rozsądek, przyzwoitość. Podkreślił, że ostatnie dwa lata groziły zaprzepaszczeniem tych wartości, ale Polacy powiedzieli "nie" władzy, która "z konfliktu uczyniła swoje credo".
Tusk deklarował, że Platforma chce przywrócić Polakom dumę i satysfakcję z bycia Polakami i uwolnić ich od "klątw, które paraliżowały ich energię". Nie ma i nie będzie więcej konfliktu między wolnością, solidarnością, ludzie będą mogli liczyć na władze publiczne - obiecywał.
Wzywał ludzi Platformy, aby zawsze pamiętali, że solidarnościowy rodowód zobowiązuje ich do tego, aby "zawsze pamiętać o słabszych, nigdy nie ulegać sile i nigdy nie ulec pokusie, aby zło zwyciężać złem".
Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski zapowiadał z kolei, że w parlamencie nie będzie "świętych krów". Świętych krów, które podobno mają mieć prawo na łączenie - inaczej niż wszyscy inni - mandatu parlamentarzysty z pracą w organach administracji rządowej i samorządowej. Dla nas postawienie w sposób jednoznaczny takich samych wymogów w stosunku do nas, naszych partnerów i naszej konkurencji jest probierzem uczciwości w polityce - mówił Komorowski.
W piątek Tusk ma przedstawić prezydentowi skład Rady Ministrów, a tydzień później ma wygłosić w Sejmie expose.