Tusk o funduszu kościelnym i Kosiniaku-Kamyszu. "Wierny syn Kościoła"
O metodach finansowania Kościoła i pracach międzyresortowego zespołu pod wodzą Władysława Kosiniaka-Kamysza, mówił na piątkowej konferencji prasowej premier Donald Tusk. Padły dość jednoznaczne sugestie.
16.08.2024 | aktual.: 16.08.2024 13:28
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Likwidacja Funduszu Kościelnego to jeden ze 100 konkretów na pierwsze 100 dni rządów Koalicji Obywatelskiej. W tym celu powołany został międzyresortowy zespół, który ma się zająć kwestią finansowania Kościoła. Na jego czele stanął wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz.
O postępach prac i realizacji obietnicy mówił na piątkowej konferencji prasowej w Karczewie (woj. mazowieckie) premier Donald Tusk.
Antyklerykał i wierny syn Kościoła
- Mam wrażenie, że Kosiniak-Kamysz ma trochę mniej entuzjazmu do niektórych rozwiązań w porównaniu do mnie i wynika to pewnie z innego typu wrażliwości - zaczął enigmatycznie Tusk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podkreślił jednak, że "niezależnie od różnicy zdań" z szefem MON zmiany w metodach finansowania Kościoła nastąpią. - We wrześniu usiądziemy na posiedzeniu rządu i przyjmiemy jakiś wspólny wariant - zapewnił premier. Dodał przy tym, że gdyby był problem z ustaleniem jednego zdania, decydujący głos należy do niego, ponieważ zobowiązał się do wprowadzenia zmian.
Pod uwagę brany jest odpis od podatku, aby to "wierni decydowali, czy i w jakiej skali chcą finansować swoje kościoły".
- Mi nie chodzi o spektakularną wojnę. To nie chodzi o to, że teraz ja pokażę, jaki jestem antyklerykał, a Kosiniak-Kamysz - jaki to on jest wierny syn Kościoła - podkreślił Tusk. Jak dodał, chodzi o wyeliminowanie "patologicznego finansowania imperiów".
- Kościoły, a w szczególności jeden ojciec dyrektor, nie są od tego, żeby gromadzić jakieś gigantyczne kapitały i prowadzić wielkie biznesy - mówił premier.
Decyzje o niefinansowaniu "biznesów" o. Tadeusza Rydzyka zapadły zaraz po wygranych wyborach. "Ta sprawa już jest zamknięta" i będą rozliczać PiS za wszystko, co popłynęło do Rydzyka.