Myśli pan, że Donald Tusk faktycznie wraca do polskiej polityki, tak pan odebrał te jego słowa, ten wywiad?
Wie pan, ja myślę, że on cały czas to sonduje. To jest tak, że on już kiedyś był o krok od tego powrotu - pamiętamy kampanię
przed wyborami prezydenckimi i moment, kiedy się mówiło, że prawdopodobnie Donald Tusk będzie kandydatem Platformy
Obywatelskiej, po czym Tusk wystąpił i przyznał się, że zrobiono badania bardzo dokładne i stwierdził,
że ma za duży elektorat negatywny. Pytanie czy się od tego czasu, a było to w grudniu 2019 roku,
wiele zmieniło. Trudno mi powiedzieć.
A właśnie, panie profesorze, myśli pan, że coś faktycznie się w tym temacie zmieniło?
Wie pan, w tej sprawie mamy inny
sondaż, który był dosłownie pod koniec maja, gdzie zapytano Polaków, kogo widzieliby w roli lidera Platformy Obywatelskiej. I tam
Donald Tusk zajął drugie miejsce po Rafale Trzaskowskim. Trzaskowskiego widziało w tej roli 42%,
natomiast Tuska 21%, dało mu to drugie miejsce. No może nie jest to oszałamiający
wynik, ale jest to jakiś kapitał. Zwłaszcza, że Trzaskowski chyba nie chce zostać liderem Platformy, więc siłą rzeczy, gdyby tak było, że Trzaskowski
rzeczywiście nie chce po Borysie Budce, który ma w tym sondażu 4% poparcie, czyli właściwie się kompletnie
nie liczy, nie przejmie Platformy, to Donald Tusk jest pierwszy na liście.
Ale to kim miałby być Donald Tusk w tym wszystkim? Kandydatem
na prezydenta - może tak siebie widzi?
Nie, nie, nie, myślę, że nie. No wie pan, do wyborów prezydenckich mamy
4 lata, więc proponowałbym na razie nie obsadzać kandydatów do wyborów prezydenckich. Ja rozumiem, że w tej chwili toczy
się gra o to, kto ma kierować Platformą Obywatelską - czy dalej Borys Budka, czy ktoś nowy. To znaczy
albo Rafał Trzaskowski, albo właśnie Donald Tusk. I to się musi rozstrzygnąć moim zdaniem w tym roku,
bo inaczej Platforma za chwilę pod przewodnictwem Budki, jeśli ten trend się, który się zarysował
w ostatnich kilku miesiącach, się będzie kontynuował, to jesienią może być już wynik jednocyfrowych w sondażach. I to będzie już kompletna
katastrofa. I wygląda na to, że na razie nie ma innego pomysłu, żeby zatrzymać ten trend, jak zmienić lidera. No i teraz jest
pytanie: skoro Rafał Trzaskowski nie chce, to być może Donald Tusk się podejmie tej misji. Natomiast ja nie potrafię
powiedzieć, czy to rzeczywiście pozwoli Platformie odbić się. Ja tylko mogę powiedzieć, że historycznie mieliśmy już dwie tego typu
sytuację - słynny powrót Leszka Millera do przewodzenia SLD i powrót Waldemara
Pawlaka do przewożenia PSL-owi. Oba te eksperymenty nie przyniosły zadowalających wyników.
No fatalnie się skończyły, panie profesorze, oba te eksperymenty.
No właśnie, dokładnie.
Ale panie profesorze, bo co innego jest oczarować Polaków
i co innego jest być wysoko w sondażu, a co innego jest przekonać partyjnych kolegów do tego, że warto być liderem. Bo już słyszymy z Koalicji Obywatelskiej, że chyba
nie wszyscy na Tuska czekają.
Nie no, panie redaktorze, oczywiste jest,
że Platforma jest głęboko podzielona i na Tuska czeka tylko tam ta część tej partii,
która była blisko z nim do 2014 roku - a pamiętamy choćby wieloletnią wojnę Tuska ze Schetyną, który był
coraz bardziej marginalizowany. Na pewno frakcja Schetyny nie czeka. Ci, którzy dzisiaj związali swój los
z Borysem Budką, bo jest taka grupa w Platformie, jego najbliższego otoczenia, też nie będzie zachwycona tym, że straci tą uprzywilejowaną
pozycję przy liderze partii. No chyba, że Budka by się dogadał z Tuskiem, to wtedy może oni akurat nie. Ale na pewno schetynowcy
dalej nie będą z tego zadowoleni. Problem w tym, że nie da się moim zdaniem w Platformie wykrawać takiego lidera,
który będzie zadowalał wszystkich. Natomiast w moim przekonaniu dziś najmniejszy
opór budziłby Trzaskowski. To wynika moim zdaniem nie tylko w tych badań, o których mówiłem, ale generalnie z takiej opinii i z jego
wyników w wyborach prezydenckich. Szkopuł w tym, że z każdym tygodniem widać coraz bardziej, że Rafał Trzaskowski po prostu nie chce stanąć na czele
partii, której jest formalnie wiceprzewodniczącym. Jest to dość paradoksalna sytuacja, ale najwyraźniej on też nie wierzy w
to, że w Platformę da się tchnąć nowego ducha i myśli o jakimś nowym projekcie politycznym.
Ale panie profesorze, to podsumowując krótko, myśli pan,
że ten projekt Donald Tusk ma w ogóle rację bytu? No bo patrząc na przykład na konkurentów, Prawo i Sprawiedliwość wymieniało
te twarze: Beata Szydło, Andrzej Duda, Mateusz Morawiecki.
No tak, ale prezes był zawsze ten sam. Niech pan pamięta, że
tu jest inna sytuacja, bo tu chodzi o lidera partii.
Tu nie chodzi o kandydata na premiera, na prezydenta - tu można różne rzeczy robić, tak jak to robił PiS. Tu chodzi o lidera partii,
tego głównego decydenta, bo partie w Polsce są zbudowane na zasadzie wodzowskim. Wodzostwo Budki się nie powiodło,
jest coraz bardziej kontestowane. Donald Tusk oczywiście ma za sobą kapitał tych ogromnych sukcesów,
triumfów wielkości Platformy Obywatelskiej, ale zarazem ma silny opór.
Ma też kapitał
negatywny w postaci podwyżki wieku emerytalnego, którą można mu znów wypominać. Można likwidację części OFE wypominać.
Wracamy do tych samych tematów. Może to jest
paliwo dla prezesa Jarosława Kaczyńskiego i on wbrew pozorom czeka na to.
Z całą pewności. Ale żeby była jasność: ataki na Donalda
Tuska w mediach pro-rządowych trwają cały czas. Przez te wszystkie lata od kiedy on przestał być w polskiej polityce i tak jest permanentnie
atakowany na równi z aktywnymi politykami. Więc pod tym względem nic się nie zmieni. Natomiast jest pytanie, czy on jest rzeczywiście w stanie
tchnąć w Platformę nowego ducha - ja osobiście jestem sceptyczny, bo ja uważam, że Platforma powoli kończy swoją
misję w polskiej polityce. I tak naprawdę przyszłość dla Platformy leży w wejściu do jakiegoś szerszego projektu politycznego,
którego będzie częścią - bo to jest też tak, że ja nie mówię, że ona zniknie zupełnie. Ona ma ciągle potężne zasoby, zwłaszcza
w samorządach, i ponad 100 posłów. Natomiast mam wrażenie, że PiS-owi udało się na pewno skutecznie zdemolować
wizerunek Platformy jako partii nadającej się do rządzenia. Więc prawdopodobnie ten kto zostanie liderem
po Budce powinien myśleć o jakimś kongresie zjednoczeniowy m,zmianie nazwy, zbudowaniu jakiejś nowej formacji i przede wszystkim rozważyć
problem, czy się dogada z Hołownią, czy się nie dogada. Bo największym dzisiaj problemem dla każdego lidera Platformy - czy
to będzie Borys Budka, czy to będzie Donald Tusk, czy Trzaskowski - jest jak sobie ułożyć relacje z Hołownią.
Ale z drugiej strony Donald Tusk
mówi, że zrobi wszystko, żeby Platforma nie przeszła do historii. Czyli on chyba nie podzielałby tej opinii pana profesora, że czas tam się jednoczyć, czas
szukać nowego pomysłu.
Bo dla niego będzie to najtrudniejsza decyzja. Komuś kto zakładał Platformę najtrudniej
byłoby ją roztopić - nie mówię, że złożyć do grobu, bo ona zupełnie by nie umarła. Więc zapewne Donald Tusk będzie najbardziej konsekwentnie
bronił szyldu Platformy, pewnie inni liderzy z Trzaskowskim na czele by to robili w mniej zdeterminowany
sposób. Więc podejrzewam, że może to być los takiej partii, która będzie powoli, powoli gdzieś tam wegetowała, już nie jako
główna siła opozycyjna, tylko jako ten mniejszy gracz. A czy pod przewodnictwem Tuska - zobaczymy. Na razie Borysa
Budkę broni statut. Budka nie daje sygnału, że chce ustąpić. Być może Donald Tusk dostanie kimś w rodzaju mentora
Budki, będą we dwójkę próbowali coś zrobić, skoro Trzaskowski nie chce. Nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć.
Ja mam wrażenie, że Donald Tusk ciągle jest przed ostateczną decyzją, ciągle testuje grunt. On by chciał wrócić, ale zdaje sobie
sprawę, że to nie jest taka prosta sprawa i po prostu co jakiś czas sonduje sytuację.
I teraz na pewno jest bardziej dla niego sprzyjający moment niż w grudniu 2019 roku,
kiedy zresztą myślał o prezydenturze. Ale czy się na to zdecyduje i czy Platforma się zdecyduje na Donalda
Tuska - absolutnie nie potrafię odpowiedzieć.