- Nie jesteśmy w głowie Donalda Tuska, ale ja bym nie powiedziała, że jemu się nie chce - stwierdziła dr hab. Barbara Brodzińska-Mirowska w programie "Newsroom” WP, komentując motywacje i styl przywództwa premiera.
W programie "Newsroom" WP Patrycjusz Wyżga rozmawiał z dr hab. Barbarą Brodzińską-Mirowską, politolożką z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Dyskusja dotyczyła kondycji Koalicji Obywatelskiej, stylu przywództwa Donalda Tuska oraz porównań z sytuacją w Prawie i Sprawiedliwości.
Na początku rozmowy padło przewrotne pytanie o to, czy Donaldowi Tuskowi może już się po prostu nie chce. - Nie jesteśmy w głowie Donalda Tuska, ale ja bym nie powiedziała, że jemu się nie chce, dlatego że on w zasadzie nie musiał tu wracać. On miał taką pozycję po tych doświadczeniach europejskich, że naprawdę powrót, żeby Koalicja Obywatelska nie szorowała, brzydko mówiąc, po dnie z poparciem, to naprawdę mógł sobie zupełnie właśnie pójść w innym kierunku. Natomiast on tę rękawicę podjął, więc ja sądzę, że jemu się chce – podkreśliła Brodzińska-Mirowska.
Jednocześnie zaznaczyła, że problemem może być styl zarządzania lidera PO. – Donald Tusk próbuje kontrolować za dużo rzeczy. On na siebie bierze komunikację personalną, bo uważa, że ma tę moc rażenia sam jednoosobowo, więc próbuje za dużo rzeczy kontrolować i z tego wynikają po prostu kłopoty – oceniła.
Brodzińska-Mirowska odniosła się również do sytuacji w Prawie i Sprawiedliwości, wskazując, że tamtejsze wewnętrzne spory paradoksalnie wzmacniają partię. - To, że te frakcje ze sobą walczą, to działa tylko na korzyść tej partii, dlatego że tam ciągle toczy się jakieś starcie, bym powiedziała, tytanów (...). Ferment jest potrzebny. Dzisiaj w koalicji jest potrzebny ferment i dyskusja – zaznaczyła.